Marecki900 Opublikowano 11 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2008 Jak ma się coś stać, to nawet w drewnianym kościele cegła spadnie na głowę, ot takie moje zdanie, a czy będziesz jeździł puszka, latał samolotem czy jeździł na rowerze, to już Twój wybór, te zdarzenia które miałeś, bardziej rozpatrywał bym w kategoriach zajebistego farta niż pecha, dużo Ci się nie stało, a mogło baaardzo dużo. pozdrawiam GrzechZgadzam się z przedmówcą. Ponadto dodam, każdemu kierowcy zdarzają się dziwne sytuacje. Każdy z nas popełnia błędy na drodze i spotyka się z błędami innych. Proponuje nabrać dystansu do swoich umiejętności i ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu. Pozdrawiam :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
crossmen7 Opublikowano 11 Listopada 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2008 hmmm.....właściwie nie wiem, co napisać. Ja, po wbiciu sie VFRą w tył samochodu (mój błąd, drugi sezon w siodle, świeży nabytek) odstawiłem motocykl do garażu, wróciłem do domu i wziąłem kapiel. Zacząłem się zastanawiać, co było nie tak, jak powinno.Owszem bark,zebra i noga bolały, jak cholera.. Następnie miałem od cholery przemyśleń na temat życia, przyszłości, bliskich, przed oczami,jednym słowem najgorsze obrazy......niestety w swoim rozsądku wytrwałem do wieczora, kiedy zabrałem koledze CBR1000F i jeżdżąc po Wawie w nocy pozbywałem się traumy. Myślę,ze gdybym nie wsiadł wtedy na moto, prawdopodobnie sprzedałbym złom VFRy i więcej nie wsiadł na moto.Prawda jest taka,że ma się przyjaciół w tej branzy którzy wspierają i napędzają kiedy masz doła.Co niedziele za...łem na tor popatrzec jak chłopaki śmigaja i każdego dnia bylem bliższy kupna moto.To jest tak głęboko zakorzenione że nie ma szans się z tego wyleczyc Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ziuT Opublikowano 12 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 12 Listopada 2008 znam takich co po wypadku gnaty mieli jeszcze nie zrosniete, ledwo o kulach kustykali a na moto wskoczyli zeby sprawdzic czy wheelie sie nie zapomnialo podczas zbyt dlugiego pobytu w szpitalu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
qurim Opublikowano 12 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 12 Listopada 2008 hmmm.....właściwie nie wiem, co napisać. Ja, po wbiciu sie VFRą w tył samochodu (mój błąd, drugi sezon w siodle, świeży nabytek) odstawiłem motocykl do garażu, wróciłem do domu i wziąłem kapiel. Zacząłem się zastanawiać, co było nie tak, jak powinno. Racja. Przemyślenie sytuacji to podstawa. Każdy tak robi, prawie każdy bo niektórzy nie mieli szansy przeżyć. Ale mogli się nauczyć na poprzednich wypadkach, na zdarzeniach innych osób. Ja zdałem sobie sprawę po wypadku. Po wypadku zmądrzałem niesamowicie. Nie schlebiając sobie, ale tak było. Marzyłem o prayc jako kurier, wyjechałem do UK, dostałem ta pracę i jeździłem. Zap***łem cały dzień na moto i cieszyłem mordę że płacą za to a ja chciałem więcej i więcej przesyłek, byłem coraz szybszy...aż przyj***łem w samochód. Jechałem wtedy spokojnie, wręcz za wolno, nie moja wina była w wypadku a jednak się stało. pozbierałem moto i pojechałem do domu. Wskoczyłem do wanny i też zacząłem myśleć. Jaki ja głupi byłem że nie zdawałem sobie sprawy z zagrożenia, że wcześniej nie wpadło mi do głowy ze mogę się rozbić. Tylko kasa i kasa się liczyła, praca była świetną zabawą - coś jakby jazda zręcznościowa na czas przez miasto. Zdałem sobie sprawę że jestem w obcym kraju, bez ubezpieczenia zdrowotnego, bez nikogo bliskiego kto mógłby powiadomić rodzinę jakby coś poważniejszego się stało. A w Polsce rodzina, żona, syn ... biłem się w głowę jaki głupi byłem, że było milion innych zajęć które mogłem robić ale wybrałem sobie kurierkę jako spełnienie marzeń z młodych lat. :buttrock: Zastanawiałem się czy się poddać i olać kurierkę, czy może nawet wrócić do PL i zapomnieć o wszystkim. Ale to nie miało sensu, nie można przecież podkulić ogona i spier**lić czyli zrezygnować z moto w tym przypadku. Po 5 dniach byłem spowrotem na drodze, moto posklejane na taśmę, noga usztywniona co by dało radę się podpierać i dalej jeździłem. Ale zmieniłem całkowicie styl jazdy, ilość przełożyłem na jakość. Mniej pieniędzy ale bezpieczniej. Zamiast zwracać uwagę jaki czas wykręcam zacząłem zwracać uwagę na swoje błędy, złe nawyki na moto i próbowałem je rozszyfrować - dlaczego tak robię? Przez wiele km towarzyszył mi strach po poprzednim wypadku, bałem się każdego pojazdu który czeka na wjazd przez mój tor jazdy. Migawki z wypadku często się pojawiały w głowie. Taka jakby psychoza. Ale zwalczyłem to i udoskonaliłem sposób jazdy. Z drugiej strony - cieszę się że miałem ten wypadek. Cieszę się dlatego że nie był zbyt groźny a dał mi wiele do zrozumienia. Może po prostu dostałem szansę? Tak uważam i korzystam z tej szansy. :buttrock: Teraz ponad prędkość, adrenalinę i lans przedkładam bezpieczeństwo i rozsądną jazdę. Sprawia mi przyjemność gdy np. zrobię trasę 200km po okolicy i po mieście, dojadę do domu a w wieczornym "podsumowaniu" stwierdzę że dziś ani razu nie byłem nawet blisko jakiejś niebezpiecznej sytuacji na drodze.To mnie właśnie cieszy. A gwoli ścisłości dodam że nie jeżdżę jak precel, pomimo że mam 400kg kredens HD to staram się jeździć dynamicznie. Spokojna jazda usypia umysł a to już jest połowa "sukcesu" do wypadku. Cytuj MotorcycleStorehouse Dealer. Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla! Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marcin1sport Opublikowano 13 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 13 Listopada 2008 Nie ma to jak satysfakcja z jazdy :biggrin: , że nie jeździliśmy jak mohery stwarzając zagrożenie na drodze. Krew mnie zalewa jak odwalę jakąś gafę na mieście lub w trasie, potem się czuję jakoś nie bardzo, bo gdyby mniej szczęścia to mogłoby się skończyć niefajnie. A jeszcze jestem bardziej wesoły jak dzięki mojej czujności wybrnę z ciężkiej sytuacji i uratuje komuś życie np. jak pieszy niespodziewanie wtargnie na jezdnię(trzeba być czujnym :icon_mrgreen: )Ja póki będę dał radę to będę jeździł, grunt to nie tracić werwy w działaniu i cieszyć się życiem. PS Bezpiecznie to nie znaczy zgodnie z przepisami :icon_razz: .Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lombardo Opublikowano 15 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2008 Dla mnie to są zwykłe nieszczęśliwe przypadki na które nie zawsze mamy wpływ i nie powinniśmy się nimi przejmować,jak człowiek ma wypadek samochodowy to jakoś z niego nie rezygnuje a jak motocyklem to zaraz dorabia jakąś teorię. Jak miałem 15lat rodzice nie chcieli mi dołożyć na motorynkę więc wynegocjowałem rower szosowy na którym mogłem jeździć o wiele szybciej :wink: ,efekt-gleba i dwa tygodnie w wyrze ale jak się zagoiło dalej na nim latałem mimo mniejszych czy większych urazów,następna była Jawa TS 350 na której latałem kilka lat i rozwaliłem się trzy razy; -pierwszy-przywaliłem w Golfa który wymusił pierwszeństwo,pozbierałem się z asfaltu i po sporym remoncie latałem dalej -drugi-rok później przywaliłem w przechodzącego przez jezdnię pijaka ( 3,6 promila) na tyle mocno że poleciałem dalej przez kierownicę i lądowałem na poboczu,obudziła mnie obsługa karetki,potrzebowałem trochę więcej czasu ale znowu remont i jazda -trzeci-rok później-proboszcz jadący na rowerze po kilku mszalnych wymusił pierwszeństwo i żeby go nie zabić odbiłem w lewo,uderzyłem w krawężnik a później w stalowe barierki,tym razem pogotowie pozbierało mnie z jezdni i zapakowało do karetki,mała operacja,wózek,kule i po prawie trzech miesiącach znowu mogłem wsiąść na motor.Gdy w szpitalu na stole operacyjnym lekarz szył moje palce i składał kolano stwierdził że teraz to zapewne dam sobie spokój z motorami na co mu odpowiedziałem; pierwsze co zrobię po wyjściu ze szpitala to wsiądę na motor i zrobię małą rundkę. Zrezygnowałem dopiero po ślubie za namową żony,mamy i siostry które przychodziły do szpitala,wiadomo dom,rodzina itd :bigrazz: Ale gdy po kilkunastu latach skasowałem autko wyrywając lampę z ziemi wiedziałem co zrobię za kasę z autocasca,odebrałem, dołożyłem i kupiłem moją Kawę a za resztę starą Corsę :buttrock: Samochód jest może praktyczny ale nudny :icon_rolleyes: i tyle . POZdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
michur Opublikowano 16 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2008 Ta historia z wybuchajacym moto mnie lekko rozbila...co innego napinac po czarnym na plastiku . A co innego miec wybuchajacy moto pod soba...zgroza. Badz dzielny. W sumie to wszycy badzmy dzielni... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Włochaty Opublikowano 21 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 21 Listopada 2008 Kolego jesli masz wsiadać na motocykl i sie stresować na nim i martwić to całkowicie bez sensu. To ma być przyjemność a nie męczarnia, moze zajmij sie innym hobby których jest na pęczki związanych z motocyklami czy jazdą tenerową, moze jakis quad, albo jepp. A co to tego co się stało to naprawde straszne i wcale Ci sie niedziwie. Ja gdy bym przezył cos takie niewsiadł bym na motocykl, są chwile słabości, ale to tylko chwile. Wiesz z czasem to Ci przejdzie, czas leczy rany jak to się mówi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Leszczu86 Opublikowano 27 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Listopada 2008 Ja jakieś ok 5 lat temu mialem mały wypadek - przez wymuszenie samochodem, ja musiałem zjechać na bok, grunt w deszczu niestabilny, wpadłem przy ok 40km/h do dość głębokiego rowu (coś ok 1,5m i szeroki na jakieś również 1,5m). Nie byłoby nic strasznego, gdybym nogą nie pogiął kilku elementów motorku. W dwie osoby prostowaliśmy kierowicę, a baku się już nie dało. Do tej pory nie wiem jak mogła mi się wygiąć noga, abym coś takiego zrobił. Wracając kilkadziesiąt km nie mogłem przełączać biegów, ledwo wszedłem do rodziny, bo do domu nie dałbym rady dojechać. Po dwóch dniach z bananem na twarzy wsiadłem i pojechałem do domu. Do teraz przynajmniej kilka razy w tygodniu ból przypomina sobie o tamtym, ale jak tylko wsiądę na motocykl, to zaraz uśmiech sam się ciśnie na usta ;) Miałem również dwa wypadki samochodowe (jeden przy 70km/h, drugi ok 40km/h), z czym w tym drugim rozwaliłem pół samochodu prawie (a jest to dość mocna sprzęta). Wiedząc co się stało przy takich prędkościach zawsze przed dodaniem gazu zastanawiam się kilka razy i dokładniej przyglądam sytuacji na drodze, czy nie będzie jakiejś niesprzyjającej sytuacji. Wiem, że wyjeżdżając z domu mogę znów mieć wypadek, może przy większej prędkości i mogę z tego nie wyjść z życiem, ale kocham dźwięk silnika, nawet kosiarki jak jest spalinowa :) Kiedyś jak tak mnie złapał ból, że nie mogłem chodzić, znajoma spytała się, czy gdybym wiedział, że tak będzie, to bym jeździł motocyklem, powiedziałem, że tak :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
crossmen7 Opublikowano 27 Listopada 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 27 Listopada 2008 http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/68634ca53f6630ac.html Dla zainteresowanych. Moja Huśka po spaleniu.Materiały przegrzane,szmelc. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lombardo Opublikowano 28 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 28 Listopada 2008 Kilka drobnych modyfikacji plus ładny lakier i może z niej powstać piękny rower do zjazdów :wink: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
qurim Opublikowano 29 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 29 Listopada 2008 Np. takie coś z niej możesz zrobić. Na czasie bo ekologiczne i zdrowe. :biggrin: http://foto.severinu.com/index.php?view=sh...oto&photo_id=94 Cytuj MotorcycleStorehouse Dealer. Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla! Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
crossmen7 Opublikowano 29 Listopada 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 29 Listopada 2008 Np. takie coś z niej możesz zrobić. Na czasie bo ekologiczne i zdrowe. :biggrin: http://foto.severinu.com/index.php?view=sh...oto&photo_id=94 Musiałbym mieć budowe Arnolda S..,żeby tym jeżdzić.Rowerek który waży z 50 kg? Masakra.java script:emoticon(':eek:', 'smid_8') :eek: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.