Skocz do zawartości

Drugi... a jakby pierwszy.


zbig57
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was.

 

No cóż - może zacznę od tego, że do zakupu przymierzałem się chyba ze dwa lata. Zawracałem głowę wielu osobom, prosiłem o rady i opinie na temat różnych motocykli(również na tym forum).

Nie mogłem się zdecydować czego chcę. Generalnie byłem pewien, że lubię motocykle dwucylindrowe, a właściwie lubię brzmienie ich silnika silnika. To po pierwsze. Po drugie byłem pewien, że obroty rzędu 12000 mnie nie interesują. Nie interesowały mnie również cruisery i chopery, mimo mojego wieku. Ważna była za to pozycja za kierownicą - wyprostowana i mało męcząca w razie ewentualnych dłuższych tras.

W trakcie naszych z synem rozważań i opinii uzyskanych od innych osób wyłoniły się Honda Deauville, Suzuki V-Strom i Yamaha TDM. Zaczęliśmy rozglądać się za takimi motocyklami. Pierwsza odpadła Yamaha, być może niesłusznie, bo opinie o tym modelu były doskonałe. Przyczyna była prozaiczna. Przy moim wzroście (170) i raczej szczupłej posturze okazała się być po prostu za duża dla mnie. Istotne również było to, że od dwudziestu kilku lat nie siedziałem na motocyklu. Właśnie w 1986 roku sprzedałem swój pierwszy motocykl, który nawiasem mówiąc miałem tylko przez trzy lata. Była to Jawa350, wersja z pałąkami ochronnymi(teraz mówi się na to chyba gmole...)

Przesiadłem się na samochód marki "maluch", którego zresztą bardzo milo wspominam. Ponieważ w tym czasie założyłem rodzinę a moja żona nie była specjalnie zainteresowana jeżdżeniem na motocyklu, motocykl sprzedałem. Później były dzieci, czas sobie spokojnie płynął, zmieniały się moje zainteresowania i znów czas płynął.

W końcu stwierdziłem, że mam parę groszy wolnej gotówki, syn skończył osiemnastkę i przypomniałem sobie, że kiedyś jeździłem motocyklem. A, że o takich motocyklach, które teraz śmigają po polskich drogach można było sobie wtedy tylko pomarzyć, tym bardzie rosła ochota na zakup czegoś do jeżdżenia.

Tak więc wracamy do Suzuki V-Strom i Hondy Deauville. W salonie w Szczecinie miałem okazję siedzieć na Hondzie i żona stwierdziła, że wyglądam jak amerykański policjant. Faktycznie - tyle tego było wokół, taka obudowana...

Pomyślałem, że właściwie turystyka z prawdziwego zdarzenia nie będzie dla mnie priorytetowa. Upadła więc Honda a wraz z nią Suzuki. Stwierdziłem, że frajdę będzie sprawiała mi jazda - choćby do pracy, nad morze, po mieście, czy do lasu.

Trudno przesądzić, co zdecydowało o moim zakupie. Może połączenie niezłych możliwości związanych z mocą, przyspieszeniem i osiągami. Nie na miarę ścigacza, ale też budzącymi respekt. Może ciekawa stylistyka i oryginalne rozwiązanie tłumika? A może wygodna pozycja za kierownicą i swoboda postawienia stóp na ziemi? W każdym razie zdecydowaliśmy się i teraz mamy wreszcie swój wymarzony motocykl. Tylko żona powtarza od czasu do czasu: -Po co wam ten motor?

Kawasaki ER6-f, bo tym właśnie mam się chwalić jest mała, czarna... i piękna. Nic dodać, nic ująć. Rocznik 2006 z ABS. Teraz trzeba zacząć uczyć się jeździć.

Syn właśnie zdał egzamin i może za tydzień będzie miał już prawko. Szczerze mówiąc, już boję się na myśl, że sam wyjedzie na miasto. A koledzy, jak to koledzy - mogą podpuścić do jakichś szaleństw...

Syn jest spokojny i zrównoważony, lecz nie wiem, jak zachowa się wśród rówieśników. Doświadczenia, można powiedzieć, zero.

Ale to już inny temat.

 

Pozdrawiam - Zbyszek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

 

Dzięki za życzenia, zaczynam od nowa uczyć sie jeździć, a może tak naprawdę nigdy nie umiałem? Bardzo zainteresowały mnie teksty na forum poświęcone technice jazdy a szczególnie przeciwskrętowi. Teraz świadomie próbuję wykonywać tę technikę. Poza tym ta jazda bez trzymanki, balans ciałem, patrzenie na koniec zakrętu( a może wyobrażanie sobie tego końca). To wszystko należy sukcesywnie i bez pośpiechu wdrażać w życie.

Z tą Ninją250 to może na razie się wstrzymamy. A syn pokaże pazur dopiero wtedy, gdy będzie pewny swoich umiejętności.

Po kursie i zdanym egzaminie można powiedzieć, że umie robić ósemki. Jazda w ruchu miejskim wymaga dużej uwagi i perfekcyjnego operowania wszystkimi dźwigniami(klamkami?) i przełącznikami, a jednocześnie trzeba uważać, gdzie się jedzie... :icon_exclaim:

 

Pozdrawiam - Zbyszek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No zazdroszcze SYNOWI bardzo Ma Fajnego Tate :icon_exclaim: , żeby kupić taki motorek to trzeba mieć na dorosły wiek Ciekawą Fantazje i pogląd na Nowe rozwiązania, Piękny Lekko Agresywny Turystyczno-szosowy motocykl.....

Szerokiej i przyczepnej drogi rzycze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję - tata, jak tata. Trochę choleryk :icon_mrgreen:. Być może egoistycznie realizuje swoje marzenia,a syn przy okazji łapie bakcyla...

Ale ta mała - warta pochwały. :icon_mrgreen:

 

Przedwczoraj wybraliśmy się z synem za miasto w celu sprawdzenia prędkości maksymalnej motocykla. Dwadzieścia kilometrów od Koszalina leży wieś Mostowo nad pięknym zalewem rzeki Radew. W Mostowie należy skręcić na Drzewiany i po kolejnych dziesięciu kilometrach naszym oczom ukazuje sie szeroki awaryjny pas do lądowania samolotów. Ma jakieś cztery kilometry długości. Widać, że motocykliści tam trenują po kawałkach gumy i pięknych kółkach pozostawionych na asfalcie. Pamiętam, że kiedy miałem dwadzieścia siedem lat i jeździłem Jawą350, to z kolegami również tam sie wybraliśmy. Moja Jawa pokazała wtedy 135km/h. Teraz rozpędziliśmy się na dzień dobry razem do 160. Nieźle wiało... Syn mało nie spadł, widać powinien się pochylić i może objąć mnie w pasie :icon_question:. Później pozwoliłem mu samemu przejechać ten dystans, ja jakoś nie miałem ochoty :icon_mrgreen:. szczerze mówiąc miałem przed oczami jakiś straszny wypadek, kiedy odjeżdżał. Z drugiej strony droga szeroka, równa, sucha, duża odległość od ściany lasu i pusto, więc co mogłoby sie stać?

Poszedłem trochę w kierunku, z którego nadjeżdżał, by minął mnie jeszcze przed hamowaniem. Cisza wokół, las, piękne barwy. Z daleka zobaczyłem światła, potem piękny, mocny i jakiś taki spokojny, niewysilony dźwięk silnika. I ten szum, śpiew opon po asfalcie... Wrażenie było wspaniałe. Okazało się, że jechał 210km/h. Tym razem zrezygnowałem, jeszcze tam wrócimy. Może w najbliższych dniach, bo pogoda ma sie utrzymać a drzewa są takie piękne o tej porze roku.

 

Pozdrawiam - Zbyszek :notworthy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tylko nie dajcie się ponieść "ułańskiej fantazji" czego Wam nie życzę!!!

Nawiasem mówiąc cztery sezony temu przesiadłem się z Junaka na Cbr 1000 i też pojechałem z rodziną na pas w Bagiczu, oni puszką ja świeżym nabytkiem i ..... :buttrock:

Bez kasku w jeansach 245km/h :biggrin: przy oklaskach zgromadzonej gawiedzi :crossy: :biggrin:

Gratuluje sprzęta, synkowi zdanego prawka oraz powrotu po latach. Tak trzymać. :icon_mrgreen:

 

pozdro

 

:biggrin:

81620200.jpg

Spotykam na trasie pędzących niebezpiecznie wariatów...

... aż ciężko ich wyprzedzić!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tylko nie dajcie się ponieść "ułańskiej fantazji" czego Wam nie życzę!!!

Nawiasem mówiąc cztery sezony temu przesiadłem się z Junaka na Cbr 1000 i też pojechałem z rodziną na pas w Bagiczu, oni puszką ja świeżym nabytkiem i ..... :)

Bez kasku w jeansach 245km/h ;) przy oklaskach zgromadzonej gawiedzi :clap: :crossy:

Gratuluje sprzęta, synkowi zdanego prawka oraz powrotu po latach. Tak trzymać. :)

 

pozdro

 

Dzięki i wzajemnie pozdrawiam. Zanotuję sobie Twój login, mieszkamy niedaleko od siebie, może uda się w przyszłości zorganizować jakąś lokalną grupę...

Co do tzw. zamykania licznika, to nie próbowałem, ale syn dociągnął do 215, zostało jeszcze tylko 5km/h...

Skręcając w Mostowie w lewo na Drzewiany po kilku kilometrach jest szeroki pas jezdni o długości kilku kilometrów. Tam można się rozpędzić. Odsyłam do "powitalni", tam pisałem o tym.

Obecnie oswajam sie z jazdą i korelacją między obrotami silnika a możliwościami związanymi z przyspieszaniem i różnego rodzaju sposobami jazdy w zależności od okoliczności.

Mogę jechać z synem spokojnie i zmieniać bieg na wyższy przy 4000obr. To w zupełności wystarcza. Kiedy jedna trzeba było wyprzedzić kogoś, kto w dodatku przyspieszał, to musiałem zredukować bieg tak, by motocykl ciągnął. To pozwoliło mi beż problemu wykonać ten manewr. Zdałem sobie wówczas sprawę, że samochody w porównaniu z motocyklami właściwie stoją w miejscu. Motocyklista porusza się jakby w innej czasoprzestrzeni.

Nasuwają się skojarzenia z filmem Matrix, gdzie główny bohater uchyla się i łapie kule wystrzelone z pistoletu.

 

Pozdrawiam - Zbyszek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

No Zbyszku już skończył się żywot mojej niebieskiej ślicznotki po czterech pełnych sezonach trafiłem na gościa co mi ją rozjechał :banghead:

Cała historia opisana w temacie:

http://forum.motocyklistow.pl/index.php?sh...&st=0&p=1317706

 

Kupiłem nowszą HONDĘ bo tylko ta wchodziła w rachubę i uczę się podobnie jak Ty jeździć od początku :icon_razz: :crossy:

 

Fotki do wglądu na Google.

 

Pozdrawiam.

 

:flesje:

Edytowane przez Gerhard

81620200.jpg

Spotykam na trasie pędzących niebezpiecznie wariatów...

... aż ciężko ich wyprzedzić!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...