Witajcie , mam problem z moją huską wr 125 - nie odpala . Zacznę od początku :Byłem na żwirowni z kumplami i po kilku wjazdach/ przewrotek wszystko było ok. Potem huska strasznie się dusiła/ dławiła/ przerywała na wysokich obrotach, ale pomyślałem, że coś się zapchało i zaraz sie odetka, więc podjechałem pod jeszcze jedną skarpe. Nie dałem rady wjechać do końca, więc moto potoczyło się na dół . podniosłem huske , pokopałem kilka razy i odpaliła. Przejechałem z 10 m po czym było takie "j*b" i moto zgasło. Potem już nie odpaliło. Przedmuchałem paliwo od strony baku jak i od strony gaźnika, więc nie było nic zapchane. Jak wróciłem do domu to wyczyściłem świece i gaźnik- dalej nic (iskra jest). Zauważyłem, że świeca ciągle się zalewa i leci dym z filtra powietrza . Kompresja jest dobra, bo 12 bar. Moto raz odpaliło, ale trzeba było go trzymać na środkowym zakresie obrotu manetki, bo na niskim i najwyższym zakresie gasł. Moto jak już odpaliło to nie wkręcało się na wysokie obroty. Potem znowu nie odpalała. Dzisiaj kupiłem nową świece i odpaliła , ale było tak samo, potem już nie odpaliła i świeca się ciągle zalewa. Nie wiem czego to wina, może stojan jest przestawiony?Jeśli macie jakiś pomysł piszcie :)