Witam Właśnie otrzymałem od leśniczego mandat w wysokości 500zł. Natknąłem się na jego samochód na drodze leśnej. Zobaczyłem Ładę z daleka, więc skręciłem w boczną ścieżkę żeby objechać ich dookoła. Ścieżka po chwili się skończyła a ja nie podejrzewając, że za mną jadą zgasiłem motor i zlazłem z niego żeby zobaczyć jak najłatwiej przejechać. A tu jak na mnie nie wyskoczą z lasu, jak nie zaczną krzyczeć i robić zdjęć komórką ( w kasku, bez kasku, tablicy, motoru), dzwonić w różne miejsca ogólnie sajgon. Strasznie są na nas cięci, bo ludzie dzwonią ze skargami, a nie wiem czy nie maja jakiejś działki od wystawionego mandatu, bo żadne tłumaczenia, przeprosiny ani nawet flaszka nie pomogły. Wniosek z tej przygody mam taki: jak spotkasz w lesie podejrzane auto to nie zatrzymuj się tylko zawracaj i jedź inną drogą. Przy okazji myślę że gdyby nadleśnictwo wydzieliło jakiś teren zdegradowanego lasu dla motorów i kładów to byśmy nie wchodzili im w drogę, a tak pozostaje łamanie przepisów i umowne opłaty za jazdę po lesie w postaci mandatów. 500 zł za rok jeżdżenia to znośna cena. Pozdrawiam DomAir