Też miałem wypadek na początku października na Dominatorze z 96', kolor srebrno czarny, z tego co popatrzyłem na innym forum to identyczny jak Twój. Facet, lat ok 59 wyjechał mi z podporządkowanej i stanał na moim pasie(al. lotników/blacharska), byłem jakieś 20-30 m od niego wiec nie miałem szans sie zatrzymac, jechałem ok 60 km/h, całkiem wolno i tylko dlatego tak mało sobie uszkodziłem. Miałem złamany wyrostek rylcowaty kości łokciowej i zerwane więzadło przy nadgarstku, oczywiscie w państwowym szpitalu nie stwierdzili złamania w dniu wypadku, dopiero jak przyszedłem tydzień później i powiedziałem, że bardzo mnie boli zauważyli na tym samym zdjęciu że kośc jest złamana, a o zerwanym więzadle dowiedziałem sie jak mi gips zdejmowali...ogólnie lekarze powiedzieli, że miałem naprawde spore szczęście, bo tak naprawde oprócz kilku naderwań, ogólnych stłuczeń i złamanej reki (tylko 4 tyg gipsu) to nic mi sie nie stało. Oczywiście moto w troche gorszym stanie, ogólnie bez przodu, teraz szukam półek do domina bo moje sie rozpadły na pół. Sprawca został na miejscu wypadku i odrazu przyznał sie do winy. No cóż, życzę zdrowia i może kiedyś sie spotkamy na trasie :)