Skocz do zawartości

Rajzender

Forumowicze
  • Postów

    41
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rajzender

  1. Zależy od kierowcy. :happy: Cross to cross, MZ nim nie jest. Do tego Loncin mocniejszy. Pytanie chyba w drugą stronę powinno być. :biggrin:
  2. Ale Jawą jeździ się bardzo dobrze, jak się ją umie zrobić. Czasem tylko mocy brakuje... Ale nadal martwią mnie te wymiary, w tym przypadku. No i ciekawe jeszcze, czy później, przy chęci przesiadki na coś innego, chodliwy to pojazd do sprzedania będzie.
  3. A co powiecie na temat Suzuki GS 450? Co prawda mniejsze od tego, co było w założeniu... Ale nawet dużo tego w ogłoszeniach jest, a i ceny przystępne. Konstrukcja na prostszą wygląda, spalanie też niezłe jest. A od moich staruszków i tak jest szybsze i mocniejsze, więc może na drugi początek... Martwi mnie tylko wysokość, bo - wg Wikipedii - siedzenie jest niecałe 80 cm nad ziemią. Opinie wyczytałem pozytywne o komforcie jazdy, ale chyba nawet na malutkiej Jawce 50 siedzi się wyżej...
  4. To jeszcze uściślę pewną kwestię - wolę coś "czoperowatego", tzn. nie ścigacze i podobne. Ja chcę jeździć dostojnie, a nie sportowo! :biggrin: A im mniej nowoczesności (np. przytoczone ABS-y), tym lepiej dla mnie.
  5. Małe naświetlenie sytuacji: dotychczas moimi motocyklami były stare maszyny, takie jak WSK-i, Jawy z lat 50. i 60., różne motorowery (Komary itp.) i inne cuda. Stwierdziłem jednak, że fajnie byłoby pomyśleć o czymś większym, szybszym i "nowocześniejszym". I tu zwracam się do Was o pomoc - o poszukiwanym sprzęcie nie mam zbyt dużego pojęcia. Celuję nadal w jakieś starsze maszyny (ale lata 80. czy 90.), pojemność najchętniej 800 wzwyż; niska cena, mała awaryjność, dobre osiągi, łatwy serwis i... wygodna pozycja. Maszyna ma służyć do celów podróżniczych, więc nie chce się przemęczać. Spalanie też nie powinno być za wysokie... :rolleyes: Kiedyś w oko wpadło mi Suzuki GS850 i GS1000, ale ostatnio ceny coś poszybowały w górę. Budżet, mniej więcej, do 5-6 tys. zł na sam motocykl. Coś doradzicie?
  6. Jedno pytanie - co mnie obchodzi wcześniejsze OC? Z reszty Twojej wypowiedzi wynika, że zostaje zasiedzenie (o którym zresztą wspomniałem). Przy tej formie rejestracji każdy mówi co innego. Jedni piszą o rozprawach sądowych, wzywaniu świadków itp., inni jedynie o ogłoszeniu w gazecie i - w przypadku braku przeciwwskazań - wydaniu odpowiedniej decyzji. Przeglądając internet natrafiłem nawet na informacje o osobach, które wynajmowały adwokatów do tego celu (ciężko mi uwierzyć, ale kto wie... nie takie rzeczy ludzie wymyślali). Podsumowując: nie ma jednoznacznej informacji na ten temat. Podejrzewam, że musiałbym się gdzieś w jakiś instytucjach popytać, bo w internecie każdy wie swoje.
  7. Przeczysz samemu sobie. Skoro nie stałem się jej prawnym właścicielem, to z jakiej racji urząd ma mi udzielić informacji na ten temat? Zresztą: To tyle z informacji na temat wyrejestrowany czy nie.
  8. Czytanie ze zrozumieniem chyba u Was szwankuje... Jeszcze raz: Wyróżniłem najważniejsze fragmenty. Podawane przez Was artykuły dotyczą albo zabytków, albo wyssanych z palca pierdół na temat kwitków ze złomu. Ewentualnie można pomyśleć nad zasiedzeniem, ale sądy itp. nie dość, że męczące są, do nie ma pewnych informacji na ten temat. Jedne źródła podają, że koszta zamykają się w 200-300 zł, inne - 1500-2000. Co do formy, też do końca nie wiadomo.
  9. Jest pewna różnica między kioskiem a urzędem... Poza tym, nie będę latał za jakąś gazetką tylko dla jakiegoś artykułu, który pewnie można streścić w 1-2 zdaniach.
  10. "rejestracji pojazdu zabytkowego" - zalatuje żółtymi... Poza tym, skąd ja ten tekst wezmę?
  11. Jeśli ktoś miałby na sprzedaż stary motocykl (typu Jawa/CZ/Ural/K-750/MZ/WSK itp.) z dolnej półki cenowej i z papierem - z chęcią zakupię. Najlepiej niezbyt daleko od Poznania.
  12. Sprawa ma się tak - kupiłem starą Kyvackę z 1960 roku. Właściciel nie żyje (podobno od jakiś 10-20 lat, ale dokładnie nie wiem), dowodu również nie mam (bardzo możliwe, że pojazd został kiedyś wyrejestrowany). Wiem natomiast, jaki był nr rejestracyjny, nazwisko właściciela znam; mam pewność, że sprzęt nie jest kradziony oraz że dokumenty leżą w archiwum. Starałem się rejestrować na unikat, ale wszyscy wymagają tu dowodu rej., do którego - ze względu na brak fizycznego żywota właściciela - umowy nie ma, jego rodzina natomiast nie wykazuje jakichkolwiek chęci współpracy w temacie spadku (ponoć żadnego papiera na to nie mają). Zabytek (żółte tablice) odpada - przede wszystkim, za duże koszta. Ramę z dokumentami baaardzo ciężko znaleźć, a jak jest - to albo ktoś szaleje z ceną, albo nie od tego motocykla, albo jeszcze większa gemela w tym jest. Jakieś pomysły? Umowy z właścicielem "tworzyć" się obawiam, kwitek ze złomu jest bezużyteczny (nikt go nie chciałby uznać, po za tym żaden złom nie wpisze tam numerów ramy). Żółte tablice odpadają. Tylko proszę o konkretne i sensowne odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...