Opowiem wam fajna historie.... Wracalismy z chlopakami ze zlotu z Wrześni. Bylo nas cala 7 motocyklowa gromada jako jedyny mialem plecaczek ( kobieta ) . W poznaniu wjechalismy pod most zacząłem dawac gazu niestety nic nie dalo huku bo mialem jeszcze seryjny tlumik. Stoimy na swiatlach pod tym mostem i mowie dziewczynie trzymaj sie.. ona ok i widze jak macha rekoma do wszystkich na okolo. Towarzysze w lot podchwycili temat dawania gazu pod mostem ( oni nie mieli seryjnych tlumikow ) i halas sie zrobil jakby odrzutowiec startowal w tym momencie poczulem delikatny ucisk w pasie. Sadzilem ze chwycila mnie Aga w pasie i zapalilo sie zielone... Z tego calego chalasu nie slyszalem swojego moto i wystartowalem ze sprzegla z 7000 RPM ...... Pierwszy raz jechalem na jednym kole z pasazerka koledzy popatrzyli na mnie z uznaniem a ja probowalem trzymac zwieracze jak najmocniej zeby nie popuscily w pelnym tego slowa znaczeniu kupy... o maly wlos milisekundy dzielily pasazerke od wyladowaniu na asfalcie,a to co mi sie zdawalo ze obejmuje mnie w pasie to bylo szturchniecie... Chwycila sie mnie w ostatnim momencie jakies rady ???