Na szczęście złapałem go pomiędzy domem rodziców, a garażem, czyli na odcinku 6 km, a zorientowałem się w garażu. Tak po hamsku wszedł, że po 10 minutach postoju opona była pusta... Na trasie włałbym uszczelniacz do opon, a w tej sytuacji dźwignąłem motocykl na podnośniku i pojechałem do kumpla zwuklanizować kółko. Ściąganie koła to pikuś, ale założenie techo cholerstwa samemu to niezły wyczyn... ile lekkich panienek dzisiaj przewinęło się przez garaż to tylko motocykl wie... :banghead: :banghead: