Pierwszy post i opis pierwszej gleby. Jechałem sobie swoją kosiarką w góry. Po drodze nocleg w Warszawie u cioci. Po Warszawie śmigało mi się elegancko. Przy wjeździe na trasę łazienkowską z wału miedzeszyńskiego jest ładny ślimak ze znakiem STOP na końcu. Jadąc z pasażerką która miała na sobie plecak turystyczny zatrzymałem się na tym że znaku. Niestety nie zdążyłem nawet obrócić głowy żeby zobaczyć czy droga wolna ponieważ dostałem potężnego strzała w tył. Moto poleciało do góry, pasażerka razem z plecakiem wystrzeliła w powietrze, a ja poleciałem na pas dla autobusów. Pasażerce cudem nic się nie stało bo wylądowała na nogi. Straty: wygięte mocowanie tłumika, pęknięta klamka hebla, trochę dodatkowych rysek i co najważniejsze pogięta i starta nowa tablica, nad czym ubolewałem najbardziej. Z OC 1500PLN. Koleś mandat 300PLN a my trochę zmienione plany wakacyjne.
Tłumaczenie kolesia: Myślałem że się nie zatrzymujecie.