Wczoraj, oglądając ze znajomymi wieczorny mecz przy piwku pojawił się temat motocyklistów. Jako jedyny mam motocykl więc staram się w sposób naturalny tłumaczyć, że niekoniecznie całe zło na drogach to motocykliści. Wywiązała się ciekawa dyskusja i myślę, że fakt, iż jestem motocyklistą sprawia, że oni podchodzą trochę inaczej do nas na drogach. Starają się zrozumieć nasz punkt widzenia i za to ich szanuję. Ale niestety prawda jest smutna, że dla większości ludzi jesteśmy postrzegani jako dawcy i najgorsze zagrożenie dla wszystkich użytkowników dróg. Zadajcie pytanie znajomym, w przypadku wypadku samochodu z motocyklem czyja była wina? W 90 % nie znając okoliczności padnie odpowiedź, że motocyklisty bo pewnie zapier...ał jak pocisk. Wszyscy musimy pracować nad zmianą tego wizerunku.