Skocz do zawartości

_Xp_

Forumowicze
  • Postów

    96
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez _Xp_

  1. Motocykla nie mam, w dzieciństwie miałem jedynie motorowery. Właśnie kończę kurs prawa jazdy kat. A, za jakieś 2-3 tygodnie egzamin mnie czeka (puszka mi zbrzydła i mam ochotę na 2oo - na przyszły sezon planuję rozpocząć przygodę z motocyklami, bo to czym jeździłem wcześniej nazwać można jedynie "pierdziołkami"). Czemu pytasz?
  2. Dobrze, że na tym forum są "prawdziwi motocykliści", którzy wiedzą jacy motocykliści są "bardziej prawdziwi", a jacy "mniej prawdziwi". :bigrazz: A tak na poważnie, motocyklistą jest każdy, kto jeździ na motocyklu - nieważne jak. Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie, dla jednego kierowcy sportowych motocykli będą "prawdziwsi", dla drugiego "prawdziwy motocyklista" będzie taki, który zwiedza Polskę oraz inne kraje chopperem. Każdy może mieć swoje zdanie na temat "prawdziwego motocyklisty", nikt nikomu nie każde się ograniczać. Masz swoją wyobraźnię od tego, aby snuć definicje "prawdziwych" i "prawdziwszych" - tylko pamiętaj, że to, co dla jednego będzie świętą prawdą, drugi sobie podetrze tym tyłek. :cool: Tak naprawdę nie ma "nieprawdziwych", "prawdziwych" i "prawdziwszych" motocyklistów, są tylko motocykliści - osoby, które poruszają się na jednośladach. A co do powyższego filmu - szpan, nic więcej. "Pokażmy na mieście to, na co nas stać" - to prawdopodobnie motto przewodnie nakręcenia tamtego filmu. Ale przecież to jest tak oczywiste, że o tym nie trzeba mówić. Stunt jest z reguły WIDOWISKIEM - jest to POKAZ UMIEJĘTNOŚCI. Będę szczery, powiem zdanie, którego nie zmienię: Jeśli ktoś uważa, że w stuncie nie ma ani szczypty, lansu/szpanu, chęci pokazania przed innymi tego, co się potrafi, a także usłyszenia od innych tekstów: "wow, ale wymiatasz", czy choćby min, które mówią: "Co za koleś", to osobiście uważam, że taka osoba ŁŻE JAK PIES. :wink: P.S. Żeby nie było, nie mam nic do stuntu.
  3. Maniek, słuchaj, ja Ci powiem, że jazda na rowerze wcale do bezpiecznych nie należy - piesi na przejściach też za kolorowo nie mają. ;) Nie chodziło mi o to, aby w ogóle nie jeździć, chodziło mi o to, aby w pewnych miejscach podnosić swoją czujność. Jak masz 3 wolne pasy, to ja nie bronię, aby odkręcić manetkę, czy wcisnąć prawy pedał. Ale jeśli te 3 pasy są w mieście, jeśli na każdym jest pełno autek, a na chodnikach czają się piesi, to lepiej uważać. Pytasz się, co "zabity" mógł zrobić, aby na niego nie padło? Jest jedna rzecz, którą "zabity" przed śmiercią mógł się posłużyć, ta rzecz to bardzo potężna tarcza przeciw "kulom morderców", a chodzi o profilaktykę. Czyli jeśli widzisz, że niebo robi się szare, wtedy weź parasol i ubierz się ciepło - tylko nie bierz przykładu z ludzi, którzy chodzą w podkoszulkach i wyglądają, jakby byli przekonani, że nie będzie padać; tacy przeważnie są mokrzy i chorzy. P.S. A książki Hougha polecam także i ja.
  4. Jack the Ripper, Ed Gein, The Zodiac Killer, Charles Manson, Ted Bundy, tych panów łączy jedno "hobby", które dawało im wiele adrenaliny - byli seryjnymi mordercami. Gdy kogoś dźgali nożem, albo walili do niego z jakiejś spluwy, wtedy także była to dla nich adrenalina. No i ja naprawdę nie rozumiem czemu ludzie się tak na nich "spinali", przecież oni tylko chcieli się dobrze pobawić i poczuć adrenalinę... to przecież wszystko tłumaczy. :wink: A stunt na mieście to po prostu Lans, chęć pochwalenia się przed innymi tym, co się potrafi. Co do stroju tych panów (czyli T-shirtów oraz spodenek), to powiedzieć można jedno - wiara w siebie, w perfekcję wykonywania swoich akrobacji, tylko taka wiara często jest zgubna.
  5. Przyczyn wypadków jest wiele, ja bym je podzielił na kilka kategorii: 1. Przecenianie umiejętności, zbyt wielka wiara w siebie, chęć pokazania innym "jak się jeździ" (zwane także brawurą). Nie jeden z nas miał chwile, kiedy w powodu jakiegoś impulsu zechciał przejechać jakiś docinek drogi szybciej, niż robił to zazwyczaj. Nie jednemu z nas zdarzała się także chwila, kiedy to nasz pojazd jakimś dziwnym sposobem nie chciał przejechać pewnego odcinka drogi w taki sposób, jak to zaplanowaliśmy. 2. Zła ocena panujących warunków na drodze (bądź je lekceważenie): Prosty przykład w którym miałem okazję uczestniczyć (niestety jako pasażer - bo się stresu najadłem). Pewien kierowca grzał swoim bolidem i niestety za nic miał to, że drogi były mokre od deszczu. Dystans od poprzedzających aut utrzymywał taki, jak podczas jazdy w słoneczny dzień. Niedaleko przed nami jakiś samochód włączył lewy kierunek i zaczął hamować, a potem zatrzymał się na jezdni... kierowca pojazdu, w którym jechałem czekał jednak z hamowaniem do ostatniej chwili. W pewnym momencie ogarnął mnie stres, bo patrząc na mokrą drogę, na odległość pomiędzy nami a autem stojącym przed nami, oraz na fakt, iż kierowca pojazdu, w którym się znajdowałem dalej NIE HAMOWAŁ, doszedłem do wniosku, że będę uczestniczył w kolizji... Nie minęły 2 sekundy, nagle poczułem lekkie szarpnięcie, a potem usłyszałem dźwięk zablokowanych kół sunących po mokrym asfalcie. Z przerażaniem spoglądałem na auto przed nami, które na całe szczęście zaczęło zjeżdżać (gdyby nie zjechało, zaparkowalibyśmy w jego bagażniku). Oczywiście po tej sytuacji przeprowadziłem krótką oraz niecenzuralną rozmowę z "moim" kierowcą. 3. Nieznajomość przepisów: nieświadome wymuszenie pierwszeństwa, które może doprowadzić do kolizji/wypadku. 4. Rozkojarzenie, zamyślenie: brak ciągłej obserwacji sytuacji na drodze przed oraz za pojazdem (nie mówiąc już o prawej i lewej stronie). Na deser zostawię sobie: Wyprzedzanie na skrzyżowaniach: Jest to według mnie jedną z najgłupszych rzeczy, jaką można można wykonać na drodze. Nawet, gdy przy drodze głównej jest krzyżowanie tylko z jednej strony, to wyprzedzanie na nim uważam za totalną głupotę. Chyba nie muszę nawet mówić czemu. Wyprzedzanie na podwójnych ciągłych liniach: Powiem szczerze, że na naszych drogach jest o wiele za dużo ciągłych linii, często są tam, gdzie można bezproblemowo wyprzedzić, jednak są miejsca, gdzie ciągle linie mają rację bytu. Niestety bezpodstawne malowanie w większości miejsc ciągłych linii sprawiło, że ludzie je kompletnie lekceważą. Jednak są miejsca, gdzie te linie mają rację bytu (np. skrzyżowania). Jazda ze sporo za dużą prędkością: Gdy ktoś kupuje mocny sprzęt, to wiadomo, że nie kupuje go po to, aby się ślimaczyć. Są miejsca, gdzie można sobie "pocisnąć", jednak jest wiele miejsc, gdzie takie "ciśnięcie" może kosztować wiele bólu (nie tylko spowodowanego połamanymi kościami, ale bólu w sercu i pamięci po straconych osobach). Nie jestem za tępieniem szybkiej jazdy - jestem za szybką i bezpieczna jazdą, jednak jestem PRZECIW szybkiej i głupiej jeździe. Szybka jazda ma to do siebie, że o ile MY zdajemy sobie sprawę z tego, że szybko jedziemy, to INNI niestety tego nie wiedzą. Ciężej jest ocenić dużą prędkość z dystansu, zdecydowanie łatwiej ocenia się szybkość pojazdów, które jadą wolniej. Jest to spowodowane prostą rzeczą: Auto jadące wolno daje nam dużo czasu na ocenę swojej prędkości, a te drugie bardzo mało... pojazd jadący 170 km/h pokonuje prawie 50 metrów na sekundę, to jest KAWAL drogi jak na sekundę. Jeśli więc chcemy jeździć szybko, to lepiej róbmy to w miejscach, gdzie przebywa jak najmniej INNYCH. Samemu już nie raz i nie dwa zauważyłem, że ocena prędkości szybko jadącego pojazdu może być mylna - czasem przerażająco mylna. Człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, jak szybko pan X może "cisnać". Samemu znalazłem się po dwóch stronach, raz po tej, kiedy to ja źle oceniałem prędkość, innym razem źle oceniono moją prędkość. W obu przypadkach nasza prędkość była o wiele za duża, ale cóż się poradzi, gdy z 200 metrów spoglądamy na światełko, które sunie ponad 50 metrów na sekundę, a po chwili okazuje się, że jest już prawie przy nas - a teraz wyhamuj na choćby 50 metrach pojazd, który leci prawie dwie paki... NIE DA SIĘ. Nie da się także ciągle spoglądać na boki i do tyłu, w końcu trzeba widzieć to, co jest przed nami! Zadajmy sobie pytanie, co ile sekund spoglądamy w lusterka, co ile sekund rozglądamy się na bok, tylko zadajmy te pytanie sobie, naszemu sumieniu. Tu na forum możemy się nawzajem oszukiwać, ale sami siebie nie oszukamy. Jak to ktoś nazwał - Diabeł z pudelka pojawia się nagle, niespodziewanie. Tak panowie, mnie się wydaje, że przeginanie "pały" w zatłoczonych miejscach, na skrzyżowaniach - po prostu tam, gdzie jest ruch, gdzie przecinają się drogi - jest proszeniem się o dodatkowe miejsce na cmentarzu. Ja w mieście wolę jechać wolniej, niż potem żalić się, że ktoś mi wymusił pierwszeństwo - to jest oczywiste, że w mieście trzeba jeździć wolniej, widoczność jest o wiele mniejsza, w mieście jest całą masa rzeczy, na które trzeba uważać, poza tym każdy nosi w świadomości, że ograniczenie prędkości waha się na granicy 50 km/h, oczywiście ludzie biorą poprawkę, przewidują, że inni mogą jechać np. 70 km/h, ale jeśli ktoś jedzie 150 km/h, albo więcej, to już prosi się... wiecie o co? Prawda? Przynajmniej mnie się tak wydaje. Ja wczoraj jadąc na dwóch kołach zostałem zaskoczony przez pewnego kierowcę auta, ja jechałem prosto, a on skręcał w lewo - zgadnijcie kto przejechał skrzyżowanie pierwszy? A wystarczyło by, żebym sobie pomyślał: Mam zielone, jadę prosto, przecież nikt nie ma prawa wjechać przede mną... Prędkość, prędkość i jeszcze raz prędkość - to jest odpowiedź na prawie wszystkie pytania. Trzeba jechać tak, aby zawsze mieć zapas metrów przed sobą. Jadąc wolniej przez skrzyżowania/zatłoczone miejsca dajesz innym szansę na ocenę twojej prędkości, a także dajesz szansę sobie na dokładniejsze rozeznanie się w "terenie", ocenę zamiarów innych oraz ewentualne awaryjne hamowanie. Co zrobisz gnając na "łaskę innych" - w trudnej sytuacji raczej nie za dużo. Nie wszyscy znają przepisy, nie wszyscy ustąpią pierwszeństwa, ludziom się śpieszy, potrafią się zagapić, trzeba nosić to wszystko w pamięci, bo inaczej można się naprawdę rozczarować. Brawura, pośpiech, rozkojarzenie, duża prędkość w nieodpowiednich miejscach, zakładanie, że inni przestrzegają przepisy - to są według mnie podstawowe przyczyny wypadków.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...