Skocz do zawartości

cykoria

Forumowicze
  • Postów

    114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez cykoria

  1. Zamiar poważny mam - kupuję Nivę. Nigdy nie miałam terenówki. Kilka razy jechałam jako pasażer. Co powinnam sprawdzić przy zakupie. Na co zwrócić szczególną uwagę. Słabe strony tego autka... poza dziurą w baku oczywiście :icon_mrgreen: ??? Kto może coś podpowiedzieć niech powie.

  2. Czy jak uda mi się urwać lusterko w Tirze zostanę lusterkowym stachanowcem? :icon_biggrin:

     

    Co do mokrych szybek - zauważyłam, że w ulewie odpowiednia prędkość załatwia sprawę, ale w tym tygodniu jeździłam głównie w mżawce, a ta jakoś nie chce się "scalać" i spływać:(.

     

    "...na jezdni fale z białymi grzywami gnanymi przez wiatr ( brzmi szalenie poetycko ), nie ma gdzie stanąć i schować się więc prułem środkiem jak transatlantyk..." jak w powieści :flesje: - mój motor raczej nie popłynie jak transatlantyk...chyba, że mowa O Tytaniku...Tytaniczku :icon_mrgreen: .

  3. W kazdym razie buty mi padly i zaczely puszczac wode - musze kupic nowe.

    ...a może kalosze :wink:

    Dla mnie kłopot to mokra szyba w deszczu, którą muszę wycierać rękawicą:(, może przetestuję nano-wycieraczkę.

     

    Widzę, że moje "dzieło" umiera śmiercią naturalną. Czyżbym była już doświadczoną motocyklistką...w niektórych dziedzinach aż za bardzo :biggrin: . Człowiek uczy się jednak przez całe życie... może dłużej :wink: .

     

    Dla rozrywki opowiem Wam sytuację, jaka spotkała niedoświadczoną motocyklistkę, jaką byłam... :bigrazz:

    Akt I

    Scena I i ostatnia

    Miejsce akcji - miejscowość podopolska XY, czas akcji - na oko dwa tygodnie temu... na dwa - miesiąc temu... a ja mam dwa. Szukałam domu do wynajęcia. Był piękny dzionek, więc pojechałam oglądać -wskazany przez życzliwych mieszkańców XYa - dom do wynajęcia, na motorze, w pełnej zbroi. Właściciel mieszkał kilka domostw dalej. Podjechałam i zastałam go przed domem. Pan X spojrzał na mnie jednym okiem, zdjęłam kask - spojrzał drugim, gdy mu powiedziałm, że chcę wynająć jego dom zrobił zeza. Trzy razy obejrzał mnie od obutych stóp po rudy kapitel bez hełmu i kategorycznie zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek chciał owy dom wynająć. Zaklęłam...w duchu. Pomyślałam jak to ludzie mogą być prymitywnie uprzedzeni. Przecież tak nie można!!!

    Akt II

    Scena I i Ostateczna niczym Sąd

    Miejsce akcji - miejscowość podopolska ŻŹ, czas akcji - dwa tygodnie temu na oba ślepia. Jadę oglądać dom do wynajęcia. Tym razem, za sprawą doświadczenia niedoświadczonej motocyklistki, poruszałam się swoim czołgiem :wink: , porządnie ubrana białogłowa. Obejrzałam dom, a potem obejrzałam przerażająco uśmiechniętego właściciela... I nie wynajęłam. Też pewnie pomyślał jacy to ludzie są prymitywnie uprzedzeni :wink: . Faktycznie - wygląd właściciela był czynnikiem decydująco decydującym mojej decyzji.

     

    Epilog

    Nie mam gdzie mieszkać... prawie :wink: ...i nadal szukam.

    Okazałam ludzką słabość, więc jestem człowiekiem - bez względu na poglądy średniowiecznych ojców kościoła i średniowiecznie myślących współczesnych.

    Jestam bogatsza w nowe doświadczenie motocyklowe :icon_twisted: , czyt. mniej niedoświadczona.

     

     

    pozdrawiam

  4. Aaaaa no widzisz... My byliśmy o 12:00. Nikogo nie było to pojechaliśmy.

    No wiecie co?! Chociaż kwadrans akademicki! Ale też prawda, żeśmy się nie umówili:(. A może byliśmy po dwóch stronach tamy... prawie jak wrogowie, po dwóch stronach barykady :wink: .

    Może z tych motospotkań jeszcze coś wyjdzie. ...ktoś mógłby się pokazać na nowym sprzęcie :icon_biggrin: .

  5. Niedziela *

    Nowe doświadczenie - jazda w deszczu jest całkiem fajna... jak już człowiek się nastawi, że będzie jeździł w deszczu - ja się nastawiłam i było fajnie. Tylko motor taki uświniony :icon_rolleyes: . I przez całe dzisiejsze śmiganie nie uwidziałam żadnego innego motorka. Ludzie gdzie jesteście ?!

    A buty których nie chciałam, bo gipsy - są genialne, cieplutkie, suchutkie i nadają się na spacery. Mam SIDI GT - się nie orientuję, ale to chyba jakiś stary model.

  6. To była prowokacja Tatsu:)...ale się nie udała:(.

    Byłam o 12:05 przy tamie na dużym jeziorku turawskim i popijałam samotnie herbatkę z termosu...a zabrałam ze sobą drugi kubeczek termiczny, jakby ktoś jednak podniósł rękawicę. Prawda, że dotarłam w deszczu, ale później śmigałam w słońcu. To co, ktoś rzuca jakieś wyzwanie na przyszłą niedzielę?

    Ma być pogoda...ale niezbyt atrakcyjna :icon_twisted: . Ja będę...tylko nie wiem gdzie :biggrin:.

     

    Do Dawida - nie byłam na żadnym zlocie. Moto mam od sierpnia, a w zeszłym roku jeszcze nie wiedziałam, że chcę na nim śmigać :icon_mrgreen:

  7. To ja Was...skreślam :icon_razz: . Jadę jutro nad J.Tutawskie. Około 12:00 będę siedzieć przy tamie i popijać, to co będę ze sobą miała do popicia :flesje:. A jakby mnie tam nie było, to znaczy, że jestem w innym miejscu - w końcu się z nikim nie umawiałam, hej :icon_mrgreen: .

  8. Ale gdy uwzględnimy, że baby mają zazwyczaj mniejsze przebiegi i jeżdżą w przeważającej większości po tych samych trasach w okolicy to trudno ot tak po prostu uogólnić, że kobiety jeżdżą bezpieczniej.

     

    Tak uprzedzając - tutejsze panie proszę o nienajeżdżanie na mnie. Kwestionuję tylko pogląd że kobity jeżdżą ostrożniej/ bezpieczniej od facetów.

     

    A ja kwestionuję Twój pogląd :icon_razz: . Ty pewnie po okolicy nie jeździsz, a do domu to jeździsz okrężną drogą i za każdym razem inną :icon_twisted:.

  9. Uprzejmość zawsze mile widziana :clap: . Ale ja mam też takie spostrzeżenie - piesi stoją grzecznie na chodniku, czekają aż autka przejadą, po czym wkraczają raźno pod moje koła. Tak jakby myśleli, że ja bez problemu zatrzymam się w miejscu, bo motor to w końcu mniejsza maszyna od samochodu :icon_evil: . I zdarza się, że muszę takiego delikwenta po prostu ominąć na pasach, żeby się nie wyłożyć, albo żeby go nie rozjechać, a to z kolei pewnie podle wygląda od strony pieszego :icon_rolleyes: .

  10. Jakbym wiedziała, że będzie padać to bym wsiadła w autko, więc słowa podziwu niezasłużone :wink: .

    A co do jednoczęściowych przeciwdeszcówek, to mam przykre skojarzenia - czarny worek... Już wolę zmoknąć - z cukru nie jestem.

    Do kiedy jeździcie? Ja mam plan do pierwszych śniegów:). Po śniegu chyba nie da rady...zbankrutowałabym na klamkach :icon_mrgreen: .

  11. A ja nie łykam tego argumentu, że lepiej niech tylko tatuś jeździ, bo jakby nie daj Bóg coś mu się stało, to zostaje mama - a jakby ona jeszcze miała moto, to dwa trupy murowane i dzieci sieroty. Czysta hipokryzja. Niech ci co się o dzieci tak martwią, patrzą też coby one półsierotami nie zostały. Samochód też nie zabawka. A i rower niebezpieczny... :icon_razz: Tylko kuchnia spełnia wymogi bezpieczeństwa :icon_mrgreen: .

  12. No i jestem z powrotem. Wczoraj wieczorem wróciłam. Dwie niedziele - jedna klamka :biggrin: .

    A to było tak...

    Wyleciałam w piątek. Dzień wcześniej dotarły do mnie - kupione na znanym, internetowym portalu aukcyjnym - butki SIDI. Przetestowałam od ręki, a raczej od nogi :icon_biggrin: - w tych gipsach nie da się zmnieniać biegów! i jeszcze obtarły kostki, ale zabrałam. Potem butki się dopasowały i okazało się, że nadają się również do jazdy konnej, chodzenia po górach, biegów przełajowych, sprzątania zagnojonej stajni, zbierania grzybów i spacerowania po mieście w pełnej zbroi. Nie testowałam chyba tylko pod prysznicem :icon_mrgreen: . W Bieszczady dojechałam bezproblemowo, chociaż motor z 50 l plecakiem na miejscu pasażera dziwnie się zachowywał przy manewrach i ostrym hamowaniu (np. próbował obrócić się o 180 stopni i pokazać mi, co o mnie myśli). Po drodze korki, pandorki stoją, a ja jadę dalej :icon_razz:. Nie wiem jak to działa, ale mimo kasku i kominiarki z oczkami, panowie rozpoznawali mą płeć i słali mi całuski na światłach. Przypadki zajeżdżania drogi śladowe. W sumie zrobiłam 1500km motorem i trochę na nogach. Jeździłam po pętlach bieszczadzkich, mistrzowsko :wink: opanowałam winklowanie - przy odpowiednich prędkościach nie czułam nawet dociążenia plecaka. Na wertepach i stokówkach gs się buntował i bywał niemiły- za karę spał w stodole. Zachwytów nie wzbudzał, ale się za nim oglądano. Klamkę sprzęgła straciłam w drodze powrotnej, na parkingu w Krasiczynie. Przy prędkości 5km/h dokonywałam korekty ustawienia motoru, tak żeby potem wskoczyć i odjechać bez przepychania maszyny. Mała prędkość, mały skręt kierownicy, plecak i małe wahnięcie motoru, które przerodziło się w wielkie ŁUP. Ponieważ nie wypuściłam kiery z rąk, ja też zrobiłam łup, tylko mniejsze. Motor się zsikał ze strachu. Klamka odpadła z wrażenia. Z tłumu współczujących wybrałam ofiarę, wskazałam palcem, nieśmiałym głosem nie znoszącym sprzeciwu ryknęłam szeptem - "może pan mi pomoże" - pan z pytaniem "kto? ja?" w oczach obejrzał się za siebie, ale tłum cofnął się o krok i nie było dla niego odwrotu. Splunął (to zmyśliłam) i zaklął "no to mam przej**ane" (a to nie), podszedł i pomógł - jęknął przy podnoszeniu, ale za to odszedł w blasku i chwale, wśród westchnień mężczyzn i omdleń kobiet - powinien być mi wdzięczny za taką szansę, ale mimo to podziękowałam :icon_mrgreen:. Kupiłam lizaka, zatknęłam w paszczę i błyskawicznie zmieniłam klamkę - tłum skandował i :clap: (niestety fikcja). Pojechałam i pozostałe 400 km nie przynoisło żadnych nieoczekiwanych przeżyć.

    I pomyśleć, że są tacy którzy wyśmiali moje zapasowe klamki :icon_twisted: .

    Bieszczadnicy orzekli, że nie jestem już prawdziwym bieszczadzkim łaziorem, bo "zwiedzam" Bieszczady na motorze, a motocykliści - że nie jestem prawdziwym motocyklistą, bo zsiadam z motoru i idę w góry - a ja ich p........ i :crossy: dalej. Tylko będę musiała pozbyć się okazałej warstwy much...

    P.S. Mimo wszystko, Bieszczady są najpiękniejsze z pozycji własnych stóp.

     

     

     

    Joey trzymaj żarówkę - niech żyją części zapasowe, hej!

  13.  

     

    [*] Jadąc w wąwozie należy szczególnie uważać na miejsce do schowania się w razie niespodziewanego manewru z jednej lub drugiej strony. Autobusy łatwo się mija na centymetry, bo są gładkie i można się oprzeć w razie czego. Ale NIGDY nie wjeżdżamy między dwa ruszające tiry - jeśli któryś skręci ciągnikiem np. omijając studzienkę, może zrobić z nas naleśnik pomiędzy dwiema naczepami (sprawdzone).

     

     

    Nie chcę wiedzieć jak wyglądał ten, co to sprawdził.

     

     

  14. Każdy z Nas ma kogoś, komu będzie po Nas przykro. Jeśli nie potrafimy zachować rozsądku na motorze dla siebie,naszego życia i zdrowia, róbmy to dla bliskich.

    P.S. Moja mama, gdy zobaczyła mnie pierwszy raz na motorze powiedziała, że jest ze mnie dumna... i że jestem jej kolejnym zmartwieniem.

  15. No przecież nie piszę personalnie, tylko tak ku przestrodze.

    Z tego co widziałem to z 17 kucami pod siedzonkiem radzisz sobie całkiem nie źle :flesje: .

    A co do wyjazdu w Bieszczady to nie ładuj wszystkiego w plecak na tynym siedzeniu bo motorek będzie coraz mniej stabilny szczególnie na postojach jak i w sytuacji jak powyzej.

     

    KTO MA 17 KUCÓW POD SIEDZONKIEM?!!! :icon_twisted: (zakrzyknęła ze zgrozą Klamka)

    Co do załadunku - nie mam nic poza moim plecakiem, ale i tak wiele nie zapakuję, bo jakoś to przecież trzeba przymocować, a co mi poza śpiworkiem puchowym, czystą bielizną, kubeczkiem, czekoladą i książką potrzebne... a zapasowe klamki :icon_mrgreen: .

     

     

    Dlatego wole latać sama,żeby lytrów nie spowalniać :bigrazz: Cykorio szkoda,że tak daleko mieszkasz,chętnie polatałabym z Tobą,może kiedyś będzie okazja. :icon_biggrin:

     

    Nic nie stoi na przeszkodzie. Ja z Opola, Ty z Torunia - spotkajmy się w połowie drogi, albo zapraszam w Bieszczady. Zresztą w Bieszczady zapraszam i innych, tylko gór motorami nie rozjeżdżać, bo urwę lusterko! A i koniecznie trzeba tam z maszyny zejść i pokłonić się połoninom.

     

    Potwierdzam. Klamka jest mistrzem prostej. Ale za to jakie brania ma stacji...

     

    A co ja ryba jestem! Prawie mnie molestowano, a koledzy nic :icon_exclaim: .

     

     

    Hej, Ty lytrze a włascie półtora litra, nie dodałeś że Klamka to nowa ksywka Cykorii. Widziałeś, jeszcze nikt moich chromów od lytra nie nazwał. No tylko żeby Klameczka się nie obraziła, a szyba jest OK pod warunkiem że nie odfrunie przy złoty czterdzieści, choć tyle żeście śmigneli jak na A4 obeszliście mnie :clap:

     

    Jaki wrażliwy 1600 :wink: . Ja miałam 160km/h a i tak nie dogoniłam Tomulusa:(.

     

    ... hmm na pewno lewej ? To nie przeszkadza, że z lewej właśnie jadą ... jadący z naprzeciwka ?

     

    Oczywista omyłka koleżanki.

  16. Niedziela...któraś tam.

    W niedzielę rano poleciałam sama do Czech na wyścigi. Po drodze bez niespodzianek. Jazda po frezach 20 km/h. Tylko z braku miejsc parkingowych w Brannej kazano parkować na łąkach, no i okazało się, że przejazd przez rów (nawet nie bardzo głęboki), a potem pod górę po łące, to nie jest dla mnie "bułka z masłem" - najpierw utknęłam przednim kołem, a potem gramoląc się z niego trzy razy zdechł mi motor. Zaklinałam tylko, żeby się nie wyłożyć, bo choć miałam ze sobą zapasowe klamki :icon_mrgreen: , to wstydu bym nie przełkła - co innego wyłożyć się przed "cywilami", a co innego przed rzeszą motocyklistów.

    Zawody w Brannej godne polecenia, szczególnie wyścigi sidecarów :lalag: .

    Wracałam z kolegami.

     

    Wczoraj lataliśmy po Czechach oraz bylismy na zawodach a Branna (starsze ale tylko rocznikowo motorki). W trakcie powrotu na dobrze zakręconej trasie pierwszy motorek Yamaszka FJ wyprzedził Czecha z przyczepą, a drugi w kolejności GS zabrał się za wyprzedzanie przy bardzo juz złej widoczności. Następne motorki jechały z tyłu i nie było nacisku na wyprzedzanie.

    Troche jesteśmy jak "stadne zwierzaki" i bez obrazy, szczególnie jak jedzie się grupą.Jazda w grupie jest szalenie przyjemna, ale nic na siłę.

     

    No więc lataliśmy po Czechach i wyprzedzałam pod górkę :icon_razz: . Jazda w grupie jest przyjemna, ale wymusza pewne zachowania. Kiedy jadę sama zatrzymuję się gdzie, kiedy i na ilę chcę. Jadę emeryckim tempem, zwalniam bardzo przed zakrętami, a czasem nawet w zakrętach, gdy się boję. Gdy jadę w grupie jest się do kogo odezwać na postojach, no i zawsze podpatrzeć coś u bardziej doświadczonych, ale dotrzymywanie tempa (próba) reszcie na zakrętach (bezskuteczna) przyprawia mnie o palpitacje serca i skurcze żołądka - całą noc śniło mi się dzisiaj, że nie mieszczę się w zakrętach na serpentynach i krzyczę . Ale na autostradzie już nie hamowałam grupy...bo teraz mam szybę :icon_biggrin: , a i kominiarka okazała się nieocenionym nabytkiem.

    P.S. Zabawna sytuacja - zatrzymujemy się na światłach i kolega mówi, że leje się z mojej maszyny. Pomyślałam, że mnie wkręca. Patrzę, a centralnie pod silnikiem świeża plama :eek: , a za trzy dni Bieszczady...Aż klękłam...przy motorze, patrzę, wącham, macam - to nie mój przeciek, ale mnie nastraszyli :icon_twisted: .

×
×
  • Dodaj nową pozycję...