Skocz do zawartości

Sławomir Kwaśnik instruktor

Forumowicze
  • Postów

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sławomir Kwaśnik instruktor

  1. Co do jazdy bez jakiegokolwiek wypadku przez dłuższy czas to raczej abstrakcja. Tym bardziej, jeśli się jeździ dużo po mieście. Sam nie wierzyłem do pierwszego zderzenia z autem. Kierowca zmieniał pas ruchu z lewego na prawy i mnie nie zauważył mnie w lusterku. Jechałem środkiem prawego pasa i nie znajdowałem się w martwym polu widzenia jego lusterek. Pan bez włączenia kierunkowskazu swym energicznym manewrem delikatnie mnie zaskoczył. Hamowanie i szybkie odbicie w prawo dało mi to szczęście, że uderzyłem w autko pod ostrym kątem. Czasami można by usprawiedliwiać działanie kierowców samochodów, że nie mają szans nas zobaczyć bo się leci jak rakieta ciągłym slalomem. I wtedy trzeba mieć tylko pretensje do siebie że nie potrafi się myśleć szybciej niż się jedzie. Ale ten kierowca którego ja trafiłem przeszedł samego siebie. Także panowie i panie nigdy nie zakładajcie na drodze rzeczy niemożliwych. Wszystkie granice są do złamania przez kierowców którzy są stworzeni do jazdy wozem zaprzęgowym a nie samochodem. Bo przynajmniej jak jedzie wozem to w ekstremalnych warunkach koń coś za niego wymyśli. Pozdrawiam. Zawsze wracajcie cali do swoich domów.
  2. Jak ktoś ma mikro plac manewrowy czyli óseme i slalom to jak biedny kursant ma się nauczyć skęcać motocyklem czy zmieniać biegi nie mówiąc o reszcie. Niektórzy instruktorzy sami nie jeżdzą motocyklami i tylko zdobyli uprawnienia instruktora kat. A po to żeby uczyć innych. Sam znam takiego instruktora i jak widzę jak uczy to śmieje się w duchu mocno. Wiem, że w życiu 1 tys km nie przejechał 2 kółkami. Ja 8 tysi to po Wawie na dojazdy do pracy pokonuje a gdzie reszta. Co do pokonywania zakrętów to osobiście zmuszam kursanta do coraz szybszego wchodzenia w zakręty. Siedząc z tyłu czasami pomagam pochylić motocykl w zakręcie. Trzeba cały czas przypominać o przeciwskręcie i wydawać czytelne polecenia np. teraz naciskaj na lewą manetkę a prawa idzie luźno. Jeśli kursant zobaczy jak działa przeciwskręt to już pierwszy krok do pewnego pokonywania zakrętów. :crossy:
  3. Porażka. Z nauką to nie ma nic wspólnego no i instruktor ma ciepło jak się coś stanie czy chociażby w trakcie kontroli. A po co to robią to wiadomo Taki obraz na Odlewniczej w Wawie to normalka dnia codziennego ale nie ma co robić antyreklamy dla OSK. :banghead:
  4. Sam prowadzę szkolenie motocyklistów jeżdżąc w większości czasu jako plecak. Niewątpliwie ta metoda szkolenia jest dużo niebezpieczniejsza dla instruktora niż grzanie tyłka w asystującym samochodzie jadącym za kursantem. Niewątpliwe zalety tego szkolenia to większa kontrola w podejmowaniu decyzji przez kursanta co wpływa na jego bezpieczeństwo. Nie jednokrotnie juz zdarzało się że ucząc osobę pokonywać szybko i wydajnie zakręty osoba boi się świadomie zastosować przeciwskręt. Wypychając lekko i bezpiecznie łokieć kierowcy jestem w stanie uświadomić mu jak to działa a potem już jest z górki. Muszę powiedzieć że nie raz istniała konieczność żebym wychylił się tak że niemalże kaskiem szorowałem po jezdni łapiąc się za gmole aby osoba szkolona nie wyleciała z zakrętu. Inaczej było by kiepsko. Wiele szkół nauki jazdy magluje kursantów po 14h na placu manewrowym i każe do znudzenia kręcić ósemki (bo tak taniej, łatwiej i bezpieczniej) . Ja jestem zdania że mimo wszystko trzeba dążyć do tego aby kursant w miarę szybko wyjechał na drogę. Oczywiście mądre zwiększanie stopnia trudności pokonywanych tras to podstaw. No i pamiętajmy o jednym. 20h szkolenia motocyklisty to czas w którym należy mu wpoić podstawy jak przetrwać na drodze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...