Skocz do zawartości

Sławomir Kwaśnik instruktor

Forumowicze
  • Postów

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O Sławomir Kwaśnik instruktor

  • Urodziny 04/29/1983

Osobiste

  • Motocykl
    HONDA CBF 250
  • Płeć
    Mężczyzna

Metody kontaktu

  • Gadu-Gadu
    2111683

Informacje profilowe

  • Skąd
    Warszawa

Osiągnięcia Sławomir Kwaśnik instruktor

CZYTACZ - zupełny świeżak

CZYTACZ - zupełny świeżak (7/46)

0

Reputacja

  1. Co do jazdy bez jakiegokolwiek wypadku przez dłuższy czas to raczej abstrakcja. Tym bardziej, jeśli się jeździ dużo po mieście. Sam nie wierzyłem do pierwszego zderzenia z autem. Kierowca zmieniał pas ruchu z lewego na prawy i mnie nie zauważył mnie w lusterku. Jechałem środkiem prawego pasa i nie znajdowałem się w martwym polu widzenia jego lusterek. Pan bez włączenia kierunkowskazu swym energicznym manewrem delikatnie mnie zaskoczył. Hamowanie i szybkie odbicie w prawo dało mi to szczęście, że uderzyłem w autko pod ostrym kątem. Czasami można by usprawiedliwiać działanie kierowców samochodów, że nie mają szans nas zobaczyć bo się leci jak rakieta ciągłym slalomem. I wtedy trzeba mieć tylko pretensje do siebie że nie potrafi się myśleć szybciej niż się jedzie. Ale ten kierowca którego ja trafiłem przeszedł samego siebie. Także panowie i panie nigdy nie zakładajcie na drodze rzeczy niemożliwych. Wszystkie granice są do złamania przez kierowców którzy są stworzeni do jazdy wozem zaprzęgowym a nie samochodem. Bo przynajmniej jak jedzie wozem to w ekstremalnych warunkach koń coś za niego wymyśli. Pozdrawiam. Zawsze wracajcie cali do swoich domów.
  2. Jak ktoś ma mikro plac manewrowy czyli óseme i slalom to jak biedny kursant ma się nauczyć skęcać motocyklem czy zmieniać biegi nie mówiąc o reszcie. Niektórzy instruktorzy sami nie jeżdzą motocyklami i tylko zdobyli uprawnienia instruktora kat. A po to żeby uczyć innych. Sam znam takiego instruktora i jak widzę jak uczy to śmieje się w duchu mocno. Wiem, że w życiu 1 tys km nie przejechał 2 kółkami. Ja 8 tysi to po Wawie na dojazdy do pracy pokonuje a gdzie reszta. Co do pokonywania zakrętów to osobiście zmuszam kursanta do coraz szybszego wchodzenia w zakręty. Siedząc z tyłu czasami pomagam pochylić motocykl w zakręcie. Trzeba cały czas przypominać o przeciwskręcie i wydawać czytelne polecenia np. teraz naciskaj na lewą manetkę a prawa idzie luźno. Jeśli kursant zobaczy jak działa przeciwskręt to już pierwszy krok do pewnego pokonywania zakrętów. :crossy:
  3. Porażka. Z nauką to nie ma nic wspólnego no i instruktor ma ciepło jak się coś stanie czy chociażby w trakcie kontroli. A po co to robią to wiadomo Taki obraz na Odlewniczej w Wawie to normalka dnia codziennego ale nie ma co robić antyreklamy dla OSK. :banghead:
  4. Sam prowadzę szkolenie motocyklistów jeżdżąc w większości czasu jako plecak. Niewątpliwie ta metoda szkolenia jest dużo niebezpieczniejsza dla instruktora niż grzanie tyłka w asystującym samochodzie jadącym za kursantem. Niewątpliwe zalety tego szkolenia to większa kontrola w podejmowaniu decyzji przez kursanta co wpływa na jego bezpieczeństwo. Nie jednokrotnie juz zdarzało się że ucząc osobę pokonywać szybko i wydajnie zakręty osoba boi się świadomie zastosować przeciwskręt. Wypychając lekko i bezpiecznie łokieć kierowcy jestem w stanie uświadomić mu jak to działa a potem już jest z górki. Muszę powiedzieć że nie raz istniała konieczność żebym wychylił się tak że niemalże kaskiem szorowałem po jezdni łapiąc się za gmole aby osoba szkolona nie wyleciała z zakrętu. Inaczej było by kiepsko. Wiele szkół nauki jazdy magluje kursantów po 14h na placu manewrowym i każe do znudzenia kręcić ósemki (bo tak taniej, łatwiej i bezpieczniej) . Ja jestem zdania że mimo wszystko trzeba dążyć do tego aby kursant w miarę szybko wyjechał na drogę. Oczywiście mądre zwiększanie stopnia trudności pokonywanych tras to podstaw. No i pamiętajmy o jednym. 20h szkolenia motocyklisty to czas w którym należy mu wpoić podstawy jak przetrwać na drodze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...