Czy ktoś próbował sprawdzić poziom oleju w silniku wg przepisu suzuki, który brzmi prawie jak przepis na jabłecznik? czyli: 15 min na grzeję moto na luziku, czekam następne 3, po czym moto do pionu, wykręcam miarkę, wycieram, wkładam, wyciagam no i mam - za każdym razem co innego. I tak przez kilka dni z rzędu, a za każdym razem wygląda jakby było go za dużo. Cholera, może u mnie w garażu coś nie tak z grawitacją? Bo tak na poważnie, to podobno te silniki są dość wrażliwe na przelanie (na brak oleju to chyba wszystkie są :)). Uzasadnienie suzuki co do powyższej procedury opisane w biuletynie serwisowym wydaje się być sensowne, jednakże sprawdzenie praktyczne wymaga chyba dużej wprawy.