Skocz do zawartości

Browarny

E.K.G.
  • Postów

    3453
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Odpowiedzi opublikowane przez Browarny

  1. Wszystko fajnie, ale jak wynika z opisu i tak być się wypieprzył, nawet bez hamowania bo jak sam piszesz, zacząłeś hamować bo cóś ci tył się ślizgnął. Ale nadal twierdzę, że na suchej prostej to każdy zahamuje a w ekstremalnych warunkach trzeba siły hamowania odpowiednio rozkładać , nie można całej siły przyłożyć na jedno koło to to jest nieefektywne. Dlatego nawyk hamowania obydwoma hebelkami równocześnie jest przydatny.

  2. sorry, ale argument że bęben z tyłu ma być dowodem na to, że się go nie powinno za często używać jest delikatnie mówiąc bzdurą. Ktoś wyżej słusznie zauważył, że ok.80 % siły hamowania idzie na przód, a charakterystyka hamulca tarczowego jest też trochę inna niż bębna, dlatego z tyłu stosuje się bęben. Analogiczna sytuacja jest w samochodach (chociaż tam pojawia się problem skomplikowanej mechaniki przy tarczach z tyłu z powodu hamulca ręcznego).

    Nie dyskutuję na temat techniki jazdy na motocyklu bo jeszcze za krótko jeżdze, ale nadal nie widzę powodu aby unikać stosowania tylnego hebla.

  3. właśnie przesiadłem się z CZ350 na nowe moto i stwierdzam, że w sumie cześka to był super sprzęt. Po remoncie silnika nie miałem żadnych kłopotów (oprócz paprochów w gaźniku bo lakiernik syfu narobił w zbiorniku i nawet filtr tego nie łapał). Po dotarciu bezbolesna prędkość podróżna to ok.115. I tak naprawdę to za bardzo nie ma się tam co zepsuć. Moim zdaniem - same plusy.

  4. czytam wasze posty o hamowaniu i nasuwa mi się jedna myśl. Wszyscy macie po trochu rację co do hamowania na prostej. To znaczy jedne sprzęty lepiej zachowują się przy hamowaniu samym przodem inne gorzej. Ale problem zaczyna się przy hamowaniu na łuku i tu liczy się zrównoważenie sił, aby sprzęt nadal był stabilny a hamowanie najbardzie efektywne. Myślę że przy ostrzejszym hamowaniu na łuku (nie mówię o przyhamowaniu przy wejściu) bez obydwu hamulców się nie obejdzie. Trzeba maksymalnie wykorzystać przyczepność, a nie da się tego zrobić obciążając maksymalnie tylko jedno koło. Tyle mojej teorii, myślę że praktyka to potwierdza.

  5. nie ty jeden błądzisz, przymierzam się do Hondy VF750S (uwaga na literkę "S" - decyduje o typie motocykla) ale stwierdziłem, że nie będę się bał starych motocykli tzn. z lat 80 tych pod warunkiem, ż ktoś je sprawdzi i będą w dobrym stanie. A z ruskich się trochę wyleczyłem. Nie są złe ale myślę, że szybko chce się czegoś szybszego i mocniejszego

  6. Ludzie, wy się chyba po prostu do końca nie rozumiecie.

    ALBO SIĘ LUBI GRZEBAĆ ALBO NIE. I dlatego jeden kupi gotowca do jazdy, a drugi idzie na zimę do garażu. Proste.

    A z kosztami remontów to trochę przesadzacie. Chyba że chcecie zrobić egzemplarz 100% original. Też nie jestem zwolennikiem cięcia ram i trzymetrowych lag z przodu, ale myślę, że trochę własnej inwencji nie zaszkodzi. A propos, co twój kumpel robił przez dwa sezony przy CZcie?

  7. Panowie, a co w czasie burzy ?. Bo kiedyś musiałem jechać w czasie porządnej burzy i jak wjeżdżałem na wysokie wiadukty to trochę miałem cykora. natomiast stwierdziłem, że w koleinach z wodą motocykl trzyma się (moim zdaniem) dużo lepiej niż samochód tzn. ma dużo węższe opony stąd trudniej mieć aquaplaning

×
×
  • Dodaj nową pozycję...