Skocz do zawartości

no_pain

Forumowicze
  • Postów

    14
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez no_pain

  1. A ja wam odpowiadam : miesiąc temu kupiłem MZ ETZ 250e - rok. prod. 1988 -, czyli kupiona jeszcze za komuny, stała do 2001 czyli 13 lat w stodole - nie jeżdżona. Mam dokumenty zakupu z POLMOZBYTU !!! Drugi właściciel kupił ją wyłącznie w celach handlowych, trzeci kupił ją jako żywą legendę motocyklizmu byłego NRD, a ja - kiedy zobaczyłem przebieg 5900km i nieużywane NRD-owskie oryginalne opony( opony mają jeszcze gumowe włoski ), ZERO PRZERÓBEK, ORYGINALNY CZERWONY LAKIER i żadnych DOSŁOWNIE żadnych śladów ingerencji w silnik to po prostu nie zastanawaiałem się, tylko ją kupiłem, bo za młodych lat właśnie na czymś takim jeździłem. NIGDY W ŻYCIU NIE SPODZIEWAŁBYM SIĘ, ŻE JESZCZE MOŻNA KUPIĆ MOTOPOCYKL W STANIE ŻYWCEM WYJĘTYM Z NRD-owskiego magazynu !!!!! WYglądu tego motocykla nie da się opisać słowami - ja sam nie wierzyłem, dopóki tego nie zobaczyłem na własne oczy - no i oczywiście natychmiast kupiłem. Mnie się udało :) , czego i Wam życzę. Być może sprzedam ją w tym roku na zlocie motocykli MZ w Zchopau - chyba ,że tutaj ktoś mi zapłaci 3500 PLN. pozdr.
  2. Cześć, Jeżeli masz stałe źródełko dochodów , czyli pracę, to ja bym Ci szczerze radził, żebyś wziął kredyt lub leasing i odpuścił sobie używany motocykl - chyba że trafsz na super okazję ( moto od znajomego, który kupił nówkę z salonu i nie miał dzwona ), ale to się zdarza bardzo rzadko. Jak weźmiesz moto w leasing to będziesz mógł wliczyć WSZYSTKIE opłaty w koszty. Jeżeli chcesz kredyt - to polecam mbank - można u nich wziąć limit zadłużenia w koncie osobistym ( ekonto) nawet do 30.000 PLN - wirtualne banki mają najniższe oprocentowanie - ok.12,5 % rocznie. Z tego co wiem to PKO BP ma też dobre kredyty. Pomyśl nad leasingiem - w BRE LEASING wyliczyli mi kiedyś całkowity koszt leasingu na 4 lata , ok. 117% wartości motocykla, ale trzeba wybulić min. 30% na początek. Podobno w EFL można wziąć leasing na 60 miesięcy, ale z tym EFL-em to bym uważał, bo podobno przeginają z ukrytymi opłatami i tak naprawdę są dość drodzy. NIE POLECAM : ING Bank śląski - sam kiedyś wziąłem moto u nich na kredyt i na samym początku musiałem pocałować najpierw pracowników w dupę i przyjść z żonką żeby podpisać kilka cyrografów własną krwią. Trzeba opłacić oprócz obowiązkowej 1-ej wpłaty i ubezpieczenia, prowizję za udzielenie kredytu, opłatę za zastaw rejestrowy i jeszcze dostałem po kieszeniu przy rejestracji. A poza tym wziąłem kredyt w EURO i jak zobaczyłem następne raty to spadłem z fotela. Kiedy oprocentowanie spada to i tak nie dostajesz mniejszych rat, bo oni spadek stóp procentowych kompensują sobie w ostatniej racie. A kiedy spóźnisz się chociaż o jeden dzień z ratą to zaraz przysyłają monity z pogróżkami i opłatami ( za monit, odsetki i tym podobne bzdury). Aż do chwili spłaty ostatniej raty, motocykl ma wpisany sądowy zastaw rejestrowy i cesję praw polisy ubezpieczeniowej. Zalety : 1. Nówka - wiadomo o co chodzi 2. Nawet jak go ci nie daj Bóg ukradną to masz AC i dostajesz nowe moto Wady : 1. Trzeba bulić co miesiąc haracz 2. Motocykl nie będzie Twój aż do chwili ostatecznej spłaty. Pozdrawiam wszystkich motocyklistów
  3. Co ja myślę ? Użyję metafory : Pamiętacie, jak nasi po wojnie zaczęli produkować Warszawę ? Do tej Warszawy pasowały wszystkie części od radzieckiej Pabiedy. Mało tego, do tejże Pabiedy pasowały wszystkie części od Opla. To samo mamy tutaj. Czekam, aż H-D pozwie Koreańczyków do sądu za plagiat V-RODA. Ale żeby wszystko było jasne - mnie tam on się nawet podoba, ale jedno jest pewne, że Koreańczycy skopiowali mnóstwo elementów : zegary, błotniki, kształt ramy, siedzenia, zbiornika i końcówki wydechu. To tak na pierwszy rzut oka. Pozdrawiam wszystkich motocyklistów.
  4. Złotówka dostała po dupie i będę musiał się spieszyć, żeby załapać się na jakiś ostatni egzemplarz - pozostaje SV z owiewką, bo golasy będą dopiero w 2004 r. Muszę się spieszyć, bo nowe ceny będą wyższe na pewno o kilka procent ze względu na mocne Euro. Senkju all za porady
  5. Nieważne, że późno, ważne że z sensem :( Senkju oll
  6. Skoro muszę wybierać to wybieram pepsi... a potem rzut w dal panewką wymontowaną z motocykla przeciwnika :) A skoro mowa o zniewadze :lol: to słowo "nieliczni" jest pojęciem względnym... po prostu czytałem dużo postów ( w tym również posty VX-a) i w/g mnie VX to motocyklista z krwi i kości, ot co. NIE UMNIEJSZAJĄC INNYM BO TYCH NIELICZNYCH JEST NA TYM FORUM WG MNIE OK. DWIE SETKI WLICZAJĄC ZBYCHA !
  7. Teraz pozostał tylko smutek i nostalgia... :) A ten wałek królewski? Ech, to były czasy. Zawsze uważałem, że nadmiar elektroniki troszeczkę psuje charakter motocykla. Z drugiej strony nawet bardzo skomplikowane japońce są niezawodne i chwała im za to, ale wierzcie mi, że kiedy w latach osiemdziesiątych jeżdziłem motorowerami, to dzień bez śrubokręta był dniem straconym i wcale nie denerwowałem się na usterki. Tylko ręce miałem zawsze brudne... - z tym , że jeżeli chodzi o ETZ250e to tylko śmigałem szmatką po cylindrze, felgach i tłumiku :lol: Dzisiaj wystarczy tylko regularnie zmieniać olej. Teraz nie mam czasu , żeby dłubać w silnikach, więc kupuję SV (tylko gołą). Dzięki za post VX - kiedy tak przeglądam Forum to wychodzi na to, że jesteś jednym z nielicznych, który mają benzynę zamiast krwi :( Pozdrawiam
  8. Wyjaśniam, że nie jestem zainteresowany zakupem, ale zależy mi na konkretnych opiniach - wrażenia z jazdy, spalanie, usterkowość, eksploatacja itd. Forum to dla mnie jedyne miejsce, gdzie można dowiedzieć się czegoś na temat tego pięknego motocykla, bo nie znalazłem zbyt wielu RZETELNYCH opinii w necie poza suchymi danymi. Być może niedokładnie szukałem :) Pozdrawiam wszystkich motocyklistów
  9. Dużo zależy od tego ile kto ma lat i czy jeździł KIEDYKOLWIEK na motocyklu i oczywiście ile ma kasy. Ja w latach osiemdziesiątych zaczynałem tak : 1. Motorynka w wieku 14 lat - 2 lata jazdy 2. Ogar - 2 lata ( nie stać mnie było na Simsona) 3. MZ ETZ 250 - 3 lata 4. Jawa cross 500 - tylko na torze i w lesie Potem dłuuuuugo, długo nic ( żona, dzieci , śmieci) 5. KLR 650 aż do momentu kiedy mi go ktoś podpierdolił 6. Obecnie czekam na przeceny w salonah - SV650 ale tylko goły. Będzie dostępny od 2004 r. Nie można porównywać obecnych czasów z latami osiemdziesiątymi, bo teraz jest o wiele większy wybór. Gdybym teraz miał lat 17-19 i nie miał zielonego pojęcia o motocyklach to wybrałbym na początek motorower ok 50-80 cm3. Dlaczego ? Bo nie wierzę, że ktokolwiek będzie od razu mógł powiedzieć , że umie jeździć motocyklem. Trzeba się OSWOIĆ z maszynką a dopiero potem przychodzi czas na prawdziwą jazdę ( normalną bez szaleństw, ale taką, która daje przyjemność). NIE WIERZĘ ŻE NOWICJUSZ będzie ocierał kolanami po winklach, robił stoppie, wheelie i takie tam inne rzeczy. TO JEST PO PROSTU NIEMOŻLIWE, chyba, że ktoś jest geniuszem lub łże w żywe oczy. Trzeba się przecież oswoić ze sposobem prowadzenia 2 kółek. Ja sam po 18 latach jazdy na 2 kółkach mogę powiedzieć, że jeżdżę poprawnie. Tak, tak, tylko poprawnie bo zawsze trzeba mieć odrobinę samokrytycyzmu. Na każdym motocyklu i motorowerze zaliczyłem glebę ( w tym jeden poważny wypadek) , ale dzięki temu żyję bo wiem na co mnie stać i czego spodziewać się po kierowcach samochodów i po naszych dziurawych i śliskich od oleju ulicach. Trchę odbiegłem od tematu - tak więc wracając do dzisiejszych czasów. Po roku na motorowerze lub skuterze kupiłbym 125-350cm3. Po kolejnym zaliczonym sezonie kupiłbym 500-650 cm3 Osobiście poprzestałbym na tym etapie, ale po 3 latach jazdy na 50,125 i 600cm3 można śmiało dosiadać maszynki 750-1000 i więcej cm3. Po czterech latach można samemu stwierdzić, że się potrafi jeździć w miarę poprawnie. Nie podam konkretnych marek, bo inni wypowiedzieli sie lepiej w tym temacie.Poza tym jedni wolą enduro a inni chopperki lub ścigacze. Tyle mam do powiedzenia w tej sprawie. Pozdrawiam wszystkich motocyklistów.
  10. Ja Was wszystkich przepraszam, że zawracam wam dupy, ale naprawdę tylko tutaj moge dowiedzieć się czegokolwiek o motocyklu, który chcę kupić. Otóż : dziękując Wam za rady dotyczące SV i XJ informuję , że : 1. Ostatnia sztuka XJ 600 N z 2002 ( tak, tak z 2002) została zdmuchnięta mi sprzed nosa dwa dni temu. Kosztowała 22.900 PLN, a więc bardzo mało, ale spóźniłem się, chociaż zaliczkę na moto miałem już w ręku :P . 2. Tegoroczny model XJ kosztuje 26.100PLN, a wersja S 25.900PLN w ramach promocji jesiennej. I tutaj pojawia się mój dylemat : Jeżeli tegoroczny XJ kosztuje 26.100 PLN a SV 29.600 PLN, to rozum podpowiada mi, żeby wydłubać brakujące 3.500 PLN nawet spod ziemi i kupić SV - wiadomo, dlaczego (między innymi dzięki Waszym radom z mojego poprzedniego postu). Różnica 3500 PLN nie jest przecież tak wielka w porównaniu z ceną XJ z 2002 r. W tej dziwnej sytuacji powstał drugi dylemat - jeżeli SV kosztuje 29600PLN , pozostaje jeszcze FZS600 Fazer ( Bandita 600 nie kupię bo nie chcę) za 30900 PLN. Nie chcę wpaść w błędne koło i zastanawiać się nad innymi motocyklami - 600cm3 i max 30.000PLN to wszystko na co mogę sobie pozwolić - poza tym 70% ceny motocykla i tak wezmę w leasing. Tak więc - co wybrać : Fazera czy SV ? Poproszę o rzetelne informacje - posty w stylu "moto jest cool" nic mi nie dadzą. Jak zwykle napiszę do czego potrzebuję motocykl : do komfortowej codziennej jazdy po mieście, prawdopodobnie z zamontowanym top case'em. Moto ma być zwinne w mieście i komfortowe, mało awaryjne i stosunkowo tanie w eksploatacji, nieskomplikowane w codziennej obsłudze. Z góry dziękuję i pozdrawiam P.S. Dla miłośników gołego SV mam dobrą wiadomość - dzwoniłem do importera Suzuki i dowiedziałem się, że przewidują w przyszłym roku import golasów SV - m
  11. Nareszcie jakieś konkrety. Dziękuję wszystkim, którzy zadali sobie trochę trudu, aby mi doradzić co kupić. W ubiegłym roku miałem nowe moto, ale mi jakieś ch...e ukradli. Przez ostatnie kilka miesięcy chodzę i zanudzam ludków w salonach motocyklowych - mogłem tylko popatrzeć i dosiąść sprzęta, dlatego pytam wszystkich, którzy cokolwiek wiedzą na temat tych motocykli. Decyzja jest taka - zaraz po zakończeniu sezonu, kiedy będzie musiała nadejść obniżka posezonowa, kupuję SV-kę, chyba ,że moja żonka wymyśli coś głupiego ( dobierze się do mojego portfela) to kupię XJ, ale zrobię wszystko, żeby kupić SV. Ewentualne oszczędności zakopię w lesie i przyjdę po kasę w grudniu - reszta na krechę w banku. Zobaczymy jak to SV jeździ - do tej pory jezdziłem endurakami, ale chyba czas już zjechać z polnej drogi na asfalt. Na enduro już nie wrócę, bo mi zawsze trochę odbijało w terenie ( rozumiecie, żadnych ludzi i samochodów,) i łamałem obojczyki, a że mi 32 wiosny minęły, to czas najwyższy się ustatkować na SV - jeżeli to będzie możliwe :) Dziękuję za Waszą pomoc i do zobaczenia na trasie Pozdrawiam wszystkich
  12. Uważajcie przed skrzyżowaniami, bo między koleinami jest (oprócz "tarki") przecież górka na której bardzo łatwo zaliczyć glebę w czasie deszczu. Dlaczego ? Zazwyczaj na długości ok 50-70 metrów przed skrzyżowaniem stoją zakorkowane samochody spod których kapie całe mnóstwo świństwa pod tytułem "olej samochodowy". Wyobraźcie sobie, że w ciągu godziny przejeżdża przez to skrzyżowanie np. 2000 samochodów ( jak na ul.Morską w Gdyni to norma) i co dziesiąty zostawi jedną kroplę oleju. Robi się naprawdę ślisko - zaliczyłem glebę przy 15km/h, wbiłem się pod Citroena C15 i nie mogłem wyciągnąć mojego KLR-a. A swoją droga Bridgestone jest do bani.
  13. Dzięki za Wasze wypowiedzi, ale czekam na więcej - szczególnie od posiadaczy SV i XJ. Czy SV można pojeździc kilka godziń dziennie w mieście bez bólu w nadgarstkach i bólu kręgosłupa ? Bo pozycja za kierownicą jest bardziej sportowa niż w XJ. Jeżeli chodzi o Bandita - to odpada bo dokładam 1000 PLN i mam 650 SV, który pomimo mniejszej mocy ma spory moment obrotowy, poza tym niską masę, wtrysk paliwa no i zajebiaszczy sound, ale wahałbym się pomiędzy XJ600 - wyłącznie z powodu dużej różnicy w cenie bo XJ jest o kilka tysięcy tańszy od SV. Tylko czy warto wydać tyle kasy - za różnicę w cenie można XJ nieźle wyposażyć w stelaże i kufry. Dla mnie ważne są : 1. Komfort jazdy i łatwość manewrowania w mieście 2. Niskie koszty eksploatacji
  14. Który wybrać ? Będę wdzięczny za Wasze opinie - interesuje mnie wszystko na ich temat: wady, zalety, eksploatacja, itd. P.S. Inne modele nie wchodzą w grę - XJ i SV mogą być także w wersjach z owiewkami, , za którymi wprawdzie nie przepadam, bo wg mnie wymuszają bardziej sportową pozycję i zniekształcają klasyczną linię motocykla - ale to tylko moja opinia, nie musicie się z nią zgadzać, bo przecież ilu Polaków, tyle samo opinii :) A'propos owiewki do SV 650S i jej komfortu - podobno pozycja jest mało wygodna i trzęsie na trasie - czy to prawda? Motocykl potrzebny jest mi do codziennej jazdy po mieście - osobiście skłaniam się ku XJ600N, przede wszystkim ze względu na cenę, bo jednak SV chociaż nowocześniejszy, jest jednak droższy, a poza tym importer Suzuki w ogóle nie przewidział gołego SV na polski rynek. :) Pozdrawiam wszystkich motocyklistów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...