emer

28 lutego o godzinie 17:15 zacząłem tegoroczny sezon motocyklowy. Dojeżdżam codziennie do pracy około 30 km więc do dziś przejechałem już przeszło 350 km. Niestety już wczoraj zaliczyłem pierwszy szlif. Facet wyszedł na czerwonym świetle na jezdnie... ostre hamowanie i położyło mnie :-( Na szczęście skończyło się na lekkim potłuczeniu. Dobra odzież to podstawa. To co mnie w całej sprawie poruszyło najbardziej to fakt, że gdy ja leżałem troszkę oszołomiony na jezdni, a następnie podnosiłem motocykl i spychałem go na pobocze to nikt, ani gościu, który spowodował incydent, ani przechodnie czekający na przejściu dla pieszych na zielone światło, ani pozostali kierowcy, nikt do mnie nie podszedł i nie spytał czy wszystko w porządku. Światło się zmieniło, przechodnie przeszli przez skrzyżowanie, omijając mnie leżącego na pasach szerokim łukiem, a facio dawno zniknął za rogiem... Co za świat... Jechałem 80 km/h (poza terenem zabudowanym), zgodnie z przepisami, miałem zielone światło, ale motocyklista zawsze jest winien. Tak więc życzę Wam i sobie w tym nowym sezonie, dużo szczęścia, spotykania samych fajnych ludzi, zachowania bezpieczeństwa, no i .... mnóstwo radości z jazdy :-)

Ja napewno pośmigam. W taką pogode siedzieć w domu to grzech. Hymm... Może na kawę i ciastko do miasta Łodzi :icon_mrgreen: