Skocz do zawartości

Nazir

Forumowicze
  • Postów

    29
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O Nazir

  • Urodziny 11/13/1974

Osobiste

  • Motocykl
    Yamaha XJ 600 N
  • Płeć
    Mężczyzna

Metody kontaktu

  • Gadu-Gadu
    412798
  • Strona www
    http://

Informacje profilowe

  • Skąd
    Sosnowiec

Osiągnięcia Nazir

NOWICJUSZ - macant tematu

NOWICJUSZ - macant tematu (8/46)

0

Reputacja

  1. Ponad miesiac temu wróciłem na moto z pracy,postawiłem go pod kamienicą i poszedłem na chwilke do domu. Dosłownie gdy wychodziłem ,widzę jak samochód kierowany przez sasiada cofając taranuje moje moto. Na moich oczach nawet nie miałem czasu krzyknąć by sie zatrzymał. Moto poleciało na asfalt.Straty: zniszczona owiewka,ułamany podnózek ,zbite lusterko. Orientacyjne straty około 250 zł. Do tego spore problemy z hamulcem bo od uderzenia sie zablokował. Sąsiad oczywiscie przeprasza obiecuje ze jesli podam mu wycene strat do odda mi kasę. Zgadzam sie niestety. Ma oddac w ciagu 2 tygodni.Mijaja 2 tygodnie,sasiad zaczyna ściemniac i wić sie jak węgorz . Zaczynam sie wkurzac, przysięga ze za tydzień odda na wszystkie świetosci jakie tylko potrafił napredce wymyslec. Ok daje mu jeszcze troche czasu.Mija 2 tygodnie ,za kazym razem obiecanki, ze juz jutro, ze wigilia za chwilę,ze świeta itd. Niestety nie wpierdole mu bo gosciu o półtorej głowy odemnie wyzszy i mocno barczysty. I teraz sa dwie opcje: 1. ide na policje i zgłaszam uszkodzenie mienia ,tylko ze minał miesiąc ,jedynym dowodem jaki posiadam to jest nagranie na komórce (doskonała jakosc ,bez problemu mozna zidentyfikowac rozmówców) jak sasiad obiecuje ze zwróci pieniadze za zniszczenie moto ,no i mam jeszcze zdjecia i oczywiscie zniszczone elementy. Ale obawiam sie ze policja po prostu mnie zleje bo to raczej dla nich zaden dowód. 2.Biore sprawiedliwosc we własne ręce i sąsiad ma problemy by dojechac autem do pracy,ale jakos wolałbym tego nie robic, choc jestem do tego zdolny. Co byscie zrobili na moim miejscu? ps.świadków nie mam niestety,jedynie moje zapisy na gg tego samego wieczoru gdy rozmawiałem w tej sprawie ze znajomymi (2 lata wczesniej znajoma wygadała mi sie na gg ze została zgwałcona i to wystarczyło bym był swiadkiem w sprawie,wiem smieszne ale prawdziwe)
  2. Tydzien temu sąsiad cofając autem przywalił w moje moto stojace na stopce. Motocykl poleciał na prawo,jest pare szkód ale i jeden duzy problem. Klamka hamulca przywaliła w asfalt,nawet nie pękła. Spowodowało to maksymalne zaciśnięcie klocków hamulcowych. Nie da sie poruszyć motocykla nawet o 10 cm w przód lub tył. To yamaha xj 600 n z jedna tarcza hamulcową. Postanowiłem ściagnąć zacisk ,wyciagnać klocki i wcisnąć tłoczki. Jak do tej pory złamałem 2 klucze i to bynajmniej nie chińskie,żadne wd40 ani moja siła nie ruszyła cholernych śrub które w serwisie chyba końmi przykręcali ;) Mam wiec pytanie jak inaczej poluźnić klocki? Zmniejszenie ciśnienia płynu hamulcowego?(po uderzeniu w zbiorniczku płynu było pusto praktycznie ,ale płyn sie nie cofnał) Czy ktos ma jakis pomysł? Przyznaje ze do tej pory zdawałem sie na warsztat ale teraz musze sobie poradzic sam bo motocykla nie rusze.
  3. W taki dzien jak dzis gdy jest 35 stopni w cieniu gdy jade do pracy i z powrotem 20 km w jedna stronę kask i przewiewne rekawice ,wiadomo dzinsy ,krótka koszulka. Ale mam jedna zasade i bardzo ostro sie jej trzymam: predkośc max. 50 km/h i żadnego szaleństwa choćby nie wiem jakie były idealne warunki na drodze.I tego sie trzymam. I jeździ sie bardzo przyjemnie. Ale jak jade w dłuzsza trase to pełne ubranko. Arni pytasz sie czemu rekawiczki przedewszystkim? U mnie sprawa jest prosta : pracuje umysłowo (kask) i na klawiaturze (rekawiczki) Jesli upadasz z reguły ida pierwsze dłonie a konkretnie wierzch no i głowa jest narażona. Przy predkosci 20-30 km/h jest to jakieś chocby i minimalne zabezpieczenie.
  4. Jeżdzę od ponad 3 lat na motocyklu, ale widzę że "wspaniała" akcja policji daje o sobie znać i ludzie powoli tak zaczynają na nas patrzeć.Niestety pod tym złym względem. Prosty przypadek. Jadę sobie w sobotę w Piekarach Śląskich główną drogą przez centrum,pada lekki deszczyk. I sytuacja jakich wiele : zniszczona nawierzchnia, deszcz,malowanie i niestety rozlany olej,dodatkowo osoba która przypomniała sobie że ma przejść na pasach,tylko czemu na czerwonym? Ja miałem zielone ale w końcu jakie to ma znaczenie? Nagłe hamowanie,nie jechałem szybko bo za parę metrów miałem skręcić w lewo. Cóż, po chwili przednie koło dostało ślizga i widzę zbliżąjący sie asfalt. Ja leżę ,moto leży ,kawałki owiewki leżą obok nas ;) Sprawca nagłego hamowania oczywiście zbiegł. A teraz najciekawsze. Powoli wstaje ,naszczęscie ochraniacze ochroniły i przyjęły na siebie uderzenie wiec mi nic sie nie stało. Nagle słyszę przeraźliwy sygnał klaksonu. Stary dziadek w czinkoczinko daje ostro klaksonem bo mu warzywo leży na jezdni i tamuje drogę. Myslałem ze mnie szlag trafi ,wiec pokazałem mu międzynarodowy znak przyjaźni, popularny palec fakalec. Oczywiscie mógł mnie spokojnie ominąć bo miejsca było sporo ale chyba nie byłem dla niego człowiekiem tylko zwykłym dawcą. Cudem podniosłem moto bo opony sie slizgały a jednak 220 kg robi swoje. Wskoczyłem na siodło i odjechałem przy jazgotliwym akompaniamencie sflustrowanego niedzielnego kierowcy. Po prostu zwykła scenka ,wiem powinienem sie przyzwyczaić ale pomyslałem sobie ze gdybym zobaczył takie autko wbite w drzewo to bym sie zatrzymał i sprawdził co z kierowcą. Teraz mam watpliwosci, choć wiem że nie wolno uogólniać.
  5. Jeżdze na moim moto od ponad roku ,od tygodnia pojawiły sie dziwne stuki.(to nie sa typowe odgłosy które charakteryzuja ten motocykl ,żaden łancuszek rozrzadu czy sprzegło). Pojawiaja sie gdy motocykl jest nierozgrzany ,po rozgrzaniu do kilku minut jazdy. Brzmi to jak głuchy odgłos wydobywajacy sie z baku (sic!) moze z komory silnika ,trudno okreslic. Cos w stylu dudnienia.I to głośnego.Pojawia sie gdy bez przerwy w czasie poczatkowej jazdy a później gdy nagle przestane dodawac gazu.Po 5 -10 minutach odgłos zanika,słychac normalną muzyke silnika ;) Wolne obroty silnika sa dobrze wyregulowane .Nie wiem co jest przyczyną, moze zła jakość paliwa? Co mozecie mi doradzic?Niestety najblizszy mechanik jest na urlopie przez najblizsze 2 tygodnie wiec nie moge do niego podskoczyc.
  6. Cześć!! Mam ten sam kask i kupiłem go na sieci.Też niewiedziałem jaki wybrać rozmiar. Ale w końcu sobie poradziłem. Sprawa banalnie prosta .Jedź do InterMotors w swoim mieście,maja tam kaski AGV ,choc niekoniecznie ten model ,przymierz ,wybierz i zamów na sieci. Kask powinien być lekko ciasny . Ten kask jest całkiem niezły ,w miare cichy ,wyciagana wysciółka to fajna rzecz ,choć zawiosłem się na anti-fogu ,nie zdał kompletnie egzaminu ,w temperaturach ponizej 5 stopni censjusza po prostu nie działa. A wiem ze napewno nie zdarłem warstwy ochronnej. I to by było na tyle.
  7. Ja jeszcze śmigam ,choć nie juz codziennie . Powoli juz odpuszczam ,zbyt czesto się zmienia pogoda ,czego ostatnio mieliśmy przykład gdy padał śnieg.Nie chciałbym się znaleźć w sytuacji gdzie rano gdy jade do pracy sucho albo lekki deszczyk a wieczorem gdy bym wracał -śnieg. Wole o tym nie myśleć ,nie czuje sie na siłach by zakładac łyżwy na opony :notworthy:. Co dziwne jest mi cieplutko ,nawet gdy temperatura bliska zeru .Skórzane spodnie i kurtka Retbike doskonale zdają egzamin.Tylko to głupie uczucie gdy ma sie letnie rękawice ,od góry chłodno a od spodu (podgrzewane manetki) goraco . Może tak do końca listopada a potem daję sobie spokój. Oby do wiosny.
  8. Anulka mysle że ta ironię mozesz zatrzymac dla siebie. Niejednokrotnie ustepowałem osobom na pasach bo sam również jestem nieraz pieszym i wiem że to mój psi obowiazek ,chodzi jednak o cos innego widze że masz problemy ze zrozumieniem tego co napisałem. Przedemna jechało auto które on przepuscił a wkroczył na jezdnię tuż za nim a dosłownie 3 metry przedemną,typowo zachowanie samobójcze. Ja nie jechałem za nim 20 metrów,ani nawet 10. To typowa niekonsekwencja w zachowaniu. Rozumiem ze dla ciebie jest to całkiem naturalne przepuszczac jeden pojazd z drugiemu zbiegac ,nie dając mu czasu na reakcję,uwierz mi że jadac autem nie miałbym szansy go ominać. Hough.
  9. Miałem dziś pewna sytuacje pewnie jakich wiele sie przytrafia ale.... Wracałem z pracy ,jadę sobie centrum miasta ,za puszką , jechałem moze max. 20 km \h Jade moze 5 metrów za puszką z taka sama predkościa jak ono, widze 20 metrów przed autem przejście dla pieszych ,jakis gosciu na oko 70 letni ma zamiar przejść ale widzac auto czeka aż ono przejedzie. Auto przejeżdza ja oczywiscie za nim i ...konsternacja - dziadek wkracza pewnie na jezdnię tuż za autem ,widzi mnie doskonale ale wchodzi mi pod koła. Dobrze ze była to szybkośc spacerowa ,daje po hamplach i próbuje ominac delikwenta . Gosciu nie próbuje odskoczyc,nic, twardo zatrzymuje sie na pasach i stoi. Mijam go dosłownie o centymetry. Zatrzymuję się ,zdejmuje kask i wqrwiony krzyczę : co ty gosciu robisz, czemu przepusciłes auto a mnie nie mimo ze byłem dosłownie tuż za nim. A gosciu mi na to spokojnym głosem : bo wy za szybko jeździcie a poza tym on nie bedzie ustepował motocyklom . :) Myslałem że cos mnie trafi. Najgorsze że 2 miesiace temu podobny wiekiem jegomość wymusił mi pierwszeństwo i staranował mnie gdy jechałem rowerem ,miałem to szczęście ze nie jechał szybko i ze jakims cudem podniosłem nogę gdy uderzył w bok roweru w innym przypadku zmiażdzył by mi nogę. Odbiłem sie od maski i sturlałem sie sie na ziemię. Na szczęscie nic mi się nie stało a rower po prostu poleciał pare metrów do przodu i straciłem tylko światełka . Dziadek wyskoczył z auta i z ryjem na mnie ze on miał pierwszeństwo bo "jechał autem" a rowery powinny ustepować pierwszeństwa autom. :) Po czym wsiadł do auta i odjechał .Widziało to chyba z 20 osób na przystanku tramwajowym. Niestety nie zdarzyłem spisac numerów. Sam nie wiem czy tylko ja mam takie problemy? Czy starcza demencja odbiera umysł ?
  10. Witam wszystkich!! Przyznaję bez bicia : jeżdzę bez prawka. Dlaczego? Nie dlatego że nie chcę tego prawka zrobić. O nie!! Wręcz z chęcia bym je zrobił ,ale nie jest mi to dane. Kiedys opisywałem w osobnym poscie jakie małem problemy z ustaleniem terminu zdawania. Jazdy skonczyłem na poczatku czerwca ,a egzamin teoretyczny wyznaczono mi na koniec sierpnia!!! Złamano przy tym prawo które obowiazuje w Polsce. Ale jak wiadomo przestrzeganie prawa obowiązuje mnie a nie funkcjonariuszy jakichkolwiek słuzb publicznych. Więc nie mówcie : trzeba przestrzegać prawa!!! Zrób prawo jazdy i nie grzesz!! JAK pytam się JAK ludzie maja przestrzegac prawa skoro osoby(WORD) które powinny nam umozliwić przestrzeganie tego prawa na polskich drogach ,sami te prawo łamią? Sam mam kategorie B od 8 lat ,przejechałem puszką cała Europę ,przepisy znam. Jazdy kat. A skonczyłem 2 miesiace temu, od miesiaca jeżdzę motocyklem i czekam . I staram się jeździć ostroznie ,nie szaleje na drodze. Czekam aż nadejdzie czas gdy bedzie mi dane zdawać na prawko. A jesli mi się nie uda to wcale by mnie nie zdziwiło jakbym dostał nastepny termin w 2007 roku. I uprzedzam głosy tych co beda krzyczeć że ośrodków zdawania jest multum i wystarczy pojechac do innego miasta.Otóż teorie zdałem w innym miescie ale niestety moja praca uniemozliwia mi wziecie urlopu kiedy tylko "miła " pani z okienka w WORDZIE sobie zażyczy. I nie mówicie mi tez że ONI moga prawo łamać a ja mam być prawym bo mi sie juz dawno cierpliwość skończyła.
  11. Witam! Dziekuje za podpowiedzi . Zbadałem dokładnie sprawę ,znalazłem w dziennikach ustaw z 2005 roku jesli się nie myle nr 175 paragraf 28.1 mówi: ośrodek egzaminowania wyznacza termin umozliwiający przeprowadzenie egzaminu w okresie nie dłuzszym niz 30 dni od dnia złozenia wymaganych dokumentów. Niestety przepisy swoje a zycie swoje . Byłem dziś rano w WORDZie w Katowicach,miałem przy sobie wydrukowane fragment dziennika ustaw. Gdy chciałem złozyc papiery ,powiedziano mi 2,5 miesiaca czekania wiec pokazałem fragment ustawy która ich obowiązuje. Powiedziano mi wprost w sekretariacie : prawo jest dla nich nie dla mnie i nikt mnie nie zmusza bym u nich sie egzaminował . Przyznaje ze się wqrzyłem ,zarządałem pisemnej odmowy ,odmówiono mi i powiedziano mi oględnie ze lepiej bym nie skaładał papierów bo moge miec problemy ze zdawaniem. Oczywiscie jakiekolwiek zapytanie o godnośc konczyło sie usmiechem pod nosem. Pare godzin później podzwoniłem po paru WORDach w woj. ślaskim i powiem szczerze ze wszędzie mówiono około 2 miesiecy ,oprócz jednego ośrodka w jednym z dawnych miast wojewódzkich. Tam obiecano mi ustawowe 30 dni. I tam tez złoże papiery. Dziękuje w kazdym razie wszystkim za odpowiedzi. Przykre jest to ze w Polsce ma sie swiadomośc że dla wiekszosci urzedników jestes śmieciem.
  12. Parę dni temu skończyłem naukę jazdy ,kupiłem tez tydzien temu motocykl. No i zrobił sie problem.Motorek stoi i czeka ,teraz go rejestruje i wszystko byłoby pieknie gdyby nie jedna rzecz. Na wszystko byłem przygotowany ale nie na to. Dzwonie do WORDa w Katowicach by umówić sie na egzamin teoretyczny i praktyczny i co słysze? Najblizszy termin na poczatku sierpnia!!! To samo w Dabrowie Górniczej. Czyli dwa miesiace bezproduktywnego czekania!!!A do tego jeszcze z 3 tygodnie zanim wydadza mi papier, 3 miesiace patrzenia na motor i wqrzania sie! No myslałem ze cos mnie trafi!!! Ale jesli chodzi o kat. B to czekasz max. 2 tygodnie. A przeciez zdających na B jest o wiele wiecej niż na kat. A. Oczywiscie odpowiedzi nie dostałem.Bardzo to dla mnie dziwne i cholernie flustrujace. Mam jedno pytanie do Was : czy jestem w jakis sposób przypisany do WORDów w woj. ślaskim czy moge gdzies indziej próbować , moze w innym województwie? Chyba ze znacie sposób by to przyspieszyc? Jestem cierpliwy ale tu rece mi opadły. :wink: I juz sam nie wiem co robic, nie chce jeździć bez prawka ale chyba bede musiał.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...