Arni Opublikowano 1 Kwietnia 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2008 Prosiłbym o nieporuszanie tego, czy proba unikniecia odpowiedzialnosci w tym przypadku jest na miejscu czy nie i czy jest to dziecinne czy nie, bo rozstrzygnięcie tej kwestii nalezy do własciciela motocykla. Czyli jest tak ,jak pisał Łukasz_aprilia, i tak jak sam tez przypuszczałem że odmowa składania zeznań przeciwko członkom swojej rodziny tu nie bedzie mogła być stosowana. Czyli jedyna linia ew. obrony to podana na początku, z niewskazaniem sprawcy.....wtedy własciciel pojazdu jest jest uzależniony od decyzji sądu. Czyli mówiac prosto sanse sa 50/50 ze uda sie z tego wybronić. A takie pytanie jeszcze, czy mozliwa jest sytuacja, w której własciciel pojazdu płaci grzywne ze niewskazanie sprawcy oraz płaci mandat za wykroczenia popełnione jego pojazem, ale nie otrzymuje punktów karnych, ktore mozna przyznać tylko prowadzącemu pojazd? Czy możliwe jest w swietle prawa takie ustępstwo? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
UFI Opublikowano 1 Kwietnia 2008 Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2008 A teraz powiedz - ale szczerze, bez robienia jaj "przyjechało stu klientów" - naprawdę nie wiesz kto używa twojego motocykla? To tak go szanujesz? A nawet jeżeli sprzedajesz motocykl, to moge do ciebie przyjechać i tak na gebę wziąśc moto i sobie pojechać? Nie bierzesz żadnych dokumentów?No na gębę to raczej nie. Choćby ze względu na konieczność zweryfikowania uprawnień do kierowania. Nikt jednak nie nakazuje prowadzenia, a tym bardziej przechowywania takiej ewidencji. Zwykle też, zainteresowany przejażdżką musi pozostawić kaucję stanowiącą równowartość.Tak więc jeżeli dostanę zdjęcie za złamanie przepisów i WIEM że to ja jechałem (lub dałem ciała i nie wiem kto używał mojego motocykla) to ponoszę za to odpowiedzialność.Szczególny przypadek, o którym piszesz jest zaledwie jedną z możliwości. Jakie są inne? Choćby takie, o których piszą w niniejszym wątku nasi koledzy motocykliści.temat chyb ajest o motocyklach a nie samochodach - no, ale może ja nie umiem czytać.Bez obaw. Umiesz czytać i to w większości ze zrozumieniem. Żeby dotrzeć do meritum, należy dodatkowo, ponad umiejętność czytania, włączyć na moment wyobraźnię. Nie trudno bowiem wyobrazić sobie, wbrew temu co napisałeś o podrabianiu lakieru i innych elementów, że jakiś nieuczciwy obywatel, chcąc na przykład wykiwać organa, a posiadając identyczny pojazd jak Twój (samochód lub motocykl), fałszuje tablice rejestracyjne i paraduje z owymi popełniając wykroczenia jedno za drugim. Na dodatek niekoniecznie tego samego dnia :-P. Uważam, że jest to jak najbardziej realne. Co gorsza - jestem o tym absolutnie przekonany i gdyby nie to, że wyrosłem już ze szczeniackich pomysłów - w dość łatwy sposób bym Ci to udowodnił... P.S. nie życzę ci żebyś musiał używac swojego "tłumaczenia" bo obawiam się że daleko byś na nim nie dojechał. Jakby prawników można było tak łatwo obejść, to nie mieliby tyle kasy, i nie byliby potrzebni. Zresztą - niech sie łukasz-aprilia wypowie, bo to co tu piszemy to wypociny dyletantów.Dziękuję za życzenia. Ja także mam nadzieję, że już nigdy więcej nie będę musiał w ten lub podobny sposób unikać odpowiedzialności (bądź jej części). Tobie życzę tego samego. Jeszcze tylko kilka słów o moralności i odpowiedzialności, na które słusznie się powołujesz. Nie ulega wątpliwości, że człowiek żyjący w zgodzie z normami i ogólnie przyjętymi zasadami moralnymi, gotów jest przyjąć na siebie brzemię odpowiedzialności za swoje czyny. Czyż jednak nie jest tak, że robiąc bilans swoich występków względem często absurdalnych (a może zwłaszcza takich!) i krzywdzących przepisów oraz jawnych niesprawiedliwości spotykających nas na codzień, okazuje się, że proporcje są nad wyraz nierównomierne? I to ze wskazaniem na naszą uczciwość i chęć podporządkowania się temu co narzucone! Osobiście, choćby z racji doświadczenia, niejednokrotnie spotykałem na swej drodze kłody i inne nieułatwiające życia przeciwności. Uważam zatem, że potrafię samodzielnie dokonać oceny tego jak dalece współ bądź niewspółmierne będzie zastosowanie wobec mnie określonej kary.Nie jestem świętoszkiem i wcale tego nie kryję. Zgadzam się jednak, bez cienia wątpliwości, że do pewnych spraw należy podchodzić po męsku i ponosić konsekwencje. Do rozstrzygnięcia pozostaje jednak czy owe konsekwencje są w istocie współmierne. Na to nie ma jednak innych miar niż te narzucone...Podejmując powyższą dyskusję miałem na celu wykazanie przede wszystkim niedoskonałości systemu, a w konsekwencji możliwości lawirowania pomiędzy niejasnymi i nie dość klarownymi przepisami. To, czy ja lawiruję, czy też nie, jest jedynie moim prywatnym "widzimisie". Pozdrawiam,-UFI- Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.