Pompka Opublikowano 17 Sierpnia 2005 Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2005 2-4.09.2005 koło Augsburga (kawałek za Monachium) odbywa się 9 już zlot motocykli Suzuki Intruder. Planuję się tam wybrać i może ktoś chce się przyłączyć? Koszty (oprócz paliwa :) ) nie są duże bo wjazd w tamtym roku to 10 Euro. Krótki opis i parę zdjęć z zeszłego roku znajdziecie tutaj. Więcej informacji o zlocie jest na stronie klubu Intrudera http://www.intruder-club.de/ działy Treffen (klikając na naszywkę ze zlotu można obejrzeć sobie zdjęcia z poprzednich lat) i Termine. Cała trasa (z Warszawy) powinna zamknąć się w 2400 km. Impreza naprawdę jest niezła i warto się tam wybrać. O ile nic się nie zmieni wyjeżdzam 1.09 i koło 6 rano będe w Warszawie. Prędkość przelotowa w granicach 100-120 km/h. Postoje co jakieś 180-200 km , nocleg planuję dopiero na miejscu ale w razie czego dostosuje się do większości :P . Jak ktoś jest zainteresowany to czekam na kontakt. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Niedzwiedz Opublikowano 18 Sierpnia 2005 Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2005 szkoda wypada w ten sam dzien bialystok ;) a za rok to na sopot polecimy :) Cytuj FXST Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pompka Opublikowano 18 Sierpnia 2005 Autor Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2005 Już nie gadaj że Białystok Ci przeszkadza. Przyznaj się, ze boisz się, ze laweta nie wytrzyma takiego 2500 km holowania. [ Dopisane: 08-09-2005, 22:08 ]Jak powiedział boski Cezar veni, vidi, victi (czy jakoś tak). Ale od początku. Oczywiście nikt się nie nie zdecydował jechac ze mną. Wyruszyłem więc sam o 7 rano w czwartek. Plan był taki żeby gdzies sie przekimac i na miejsce dojechac w piątek ale po drodze spotkałem parę jadącą do Hiszpanii na Magnie 750. Spora częśc trasy się nam pokrywała więc przejechaliśmy razem około 800 km. Po rozstaniu zdecydowałem, ze 200 czy 300 km od celu nie bede kładł się spać. Na zlot dojechałem koło 23:20 (jak bym godzinę nie krążył po Augsburgu to było by szybciej) . Kilka namiotów już było , nalewak działał , muzyka tez grała. Zafundowąłem sobie browarka za 2 ojro po czym zaległem w namiocie :lol: . W piątek rano lunął deszcz wiec korzystając z chłodu w namiocie pospałem do 11. Jeszcze żaden z moich znajomych nie dojechał wiec zrobiem kilka fotek co ciekawszych sprzętów. Ogólnie zlot był duuużo mniejszy niż rok temu. Było moze 3000 motocykli (w poprzednich latach nawet do 15 tys 8O ). Jeden z bardziej przerobionych Intruzów Ten tez jest nieźle przerobiony :-D Niema watpliwości: RATBIKE To się nazywa siodło intruder mojego kumpla z Włoch (kilka lat temu spotkaliśmy się na faak am See i gość mnie poznał - ostro to swiętowaliśmy :) ) nie podoba mi się tylko ten hypercharger Ten tez jest nieźle wypasiony LC 1500 VS 1400 niby ładny ale to coś na zbiorniku to porażka (nawet jeśli działa to wyglada jak kupa) VS 800 w wersji touring Mi przypomina starego H-D Hydra Glide A teraz to co tygrysy lubią najbardziej czyli impreza. Było po prostu zajebiście :!: Spotkałem masę starych znajomych (sporo pomogło to, ze rok temu zgarnąłem nagrodę za najdłuższą trasę i sporo ludzi mnie pamiętało), poznałem nowych i ogólnie swietnie się bawiłem. Mało brakowąło i bym wystąpił na scenie z pewną panią ale jakiś typ stał bliżej i był szybszy :) . Jedyny z czym dąłem ciała to rozdanie nagród (fajne puchary) . Miał bym 3 nagrodę za najdłuższą trasę ale nie zrozumiałem albo nie słyszłaem jak mnie wywoływali :cry: Ale to pikuś, dupa (kark, ramiona i nadgarstki) tak mnie bolała że dobrze wiem ile km zrobiłem. Niemcy też się potrafią bawić, tańce na stołach to nic dizwnego podobnie spiący na stołach :-D . Tyle, ze chyba byłem najmłodszym uczestnikem zlotu który przyjechał na własnym moto (no jedna laska z Holandii była młodsza :P ). Ogólnie rzecz biorąc tam wiekszośc motocyklistów jest w okolicach 40-tki. Tyle klubów co widziałem na tym zlocie to chyba nie ma w całej Polsce. Samych klubów posiadacyz Intrudera jest w Niemczech mnóstwo. Do teog dochodza małe klubiki w stylu Free Group (ale nie noszą żadnyc naszywek z ta dziwną nazwą - mają po prostu jednoczęściowe naszywki na plecach). Odnoścnie klubów do sporo sie dowiedzałem z rozmów z moimi znajomymi i w Polsce jeszcze nie jest najgorzej. No ale do rzeczy: Ciężarówka z piwem i uroczą obsługą (ona na bank nie jest 100% Niemką :( ) Oraz ja i moi kumple z Włoch. Spotkanie rodaków (z tym, ze oni wszyscy mieszkają w Niemczech na stałe) Marek (klub Truderos), ja Lidka i jej mąż Grzegorz (Intuder Owners Club Germany) Impreza Bawiłem się nieźle A tu wszedłem sobie drzwiami dla obsługi za scenę :( To ten typ mnie ubiegł(wiecej zdjęć z tej serii nie będize bo spora częśc userów jest nieletnia :( ). W niedzielę rano śniadanko , pakowanie i koło 11 start w kierunku granicy. Niestey plan żeby przenocować w Polsce nie wypalił z powodu małej awarii (nie kupujcie akumulatorów QUAND czy jakoś tak :D :D ). Zdechł mi około 80 km od Norymbergi na środkowym pasie autostardy :) . Na szczęście byłem blisko zjazdu i dotocyzłem sie do jakiejś polnej drogi. Z 6 godzin stałem w polu przez ten j*y akumulator. Byłem pewien, ze to ładowanie (regulator bo miałem z nim problemy albo może alternator bo raczej nie zdarza się, zeby akumulator padł w trakcie jazdy). W Niemczech nie jest normalne żeby zatrzymac się obok rozebranego motocykla na obcych blachach. Cała masa motocyklistów mnie omineła laebo po zatrzymaniu stwierdziła, ze nie są w stanie mi pomóc po cyzm gość odjeżdzał :) . W końcu jeden zadzwonił po ADAC (taka pomoc drogowa) ale czekałem kilka godzin i też nie przyjechali. w końcu zatrzymałem jakiegoś typa na jaims enduro i podwiózł mnie od miasta. Oczywiście w niedzilene popołudnie wszystko było pozamykane. znalazłem w na stacji benzynowj akumulator samochodowy ale nowy trzeba naładowac, zwłaszcza jak w sprzęcie nie ma ładowania. A jak po niemiecku jest prostownik? I gdize go szukac w niedzielę? Wróciłem kilka km z buta do motoru bez akumulatora.I wtedy zatrzymał sie samochód z uroczą Ingrid w środku. Powiedziałem co mi jest potrzebne do uruchomienia motocykla i okazłąo się, ze jaj znajomy ma prostownik. Inni Niemcy nie rozumieli , ze nie chcę nowego akumulatora motocyklowego, nie chce równeiz regulatora napiecia anie wizyty w serwisie. Kuppiłem akumulator 63 Ah , kable rozruchowe w nocy naładowałem aku a rano podłączyłem całą ta instalację do motocykla, odłącyzłem przednie światło i w drogę. Prawie 1000 km przejechałem w 11 godzin. Jak by było mało pecha to jeszcze linka od prędkościomierza mi się ukręciła i musiaem sam liczyć kiedy musze zatankowac. No ale udąło się wrócic do domu. Okazało się ze ładowanie jest tylko akumulator nie tzyma napiecia (po naładowaniu prostwnikiem postał godzinkę i miał 10 V :) ). Sorry za literówki ale ;) :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
renata Opublikowano 8 Września 2005 Udostępnij Opublikowano 8 Września 2005 :) :( :P :) Nie ma to jak wyjazd z przygodami, które kończą sie happy endemdobrze ze na profesjonalistę trafiły ;) zdjęcia ciekawe, opis z homorem mimo złosliwych usterek gratuluję 8) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
siwypfk Opublikowano 9 Września 2005 Udostępnij Opublikowano 9 Września 2005 Świetna przygoda zatkało mnie 8O jestes twardzielem ale obiecuje ze jezeli znajdzie sie kasa a pewno tak (bo taki termin) to tez tam pojade w koncu mam intruza mysle ze bedziesz jechał !! pozdrawiam i naprawde zazdroszcze :twisted: przygody Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.