Witajcie, po odebraniu moto z warsztatu mam z nim problem. Otóż, gdy go chciałem uruchomić w warsztacie, okazało się, że akumulator padł. Podłączyliśmy zatem niejakiego start boostera. Odpalił, poczekałem chwilę, żeby się rozgrzał i odjechałem. Po przejechaniu ok. 2 km przestał pracować prawy cylinder. Już kiedyś miałem z tym problem za sprawą niekontaktującej fajki. Zawsze wystarczało zdjąć fajkę i założyć raz jeszcze. Tym razem okazało się, że przepalony jest bezpiecznik w fajce. Wymiana nic nie dała. Wykręciłem świecę - sucha, jest iskra. Żeby się upewnić czy to na pewno cylinder, odłączyłem prawą fajkę i różnicy w pracy silnika nie było. Prawą fajkę założyłem więc, a zdjąłem lewą. Silnik natychmiast zgasł. Po założeniu obu znów pracuje tylko prawy cylinder. Nie miałem świec zapasowych, więc zamieniłem tamte miejscami. Po tej operacji motocykl już nie odpalił. Zamieniłem więc świece tak, jak były wcześniej i silnik dalej nie gada. To co mi przyszło do głowy, sprawdziłem. Więcej wiedzy brak, dlatego liczę na Waszą pomoc. Pozdrawiam Czarek Ps. W warsztacie silnik nie był przedmiotem naprawy.