Skocz do zawartości

Poczatkujaca

Forumowicze
  • Postów

    105
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Poczatkujaca

  1.  

    EDYTA: I tak sprzęgła jeżeli używasz, to używaj tylko do zmiany biegu, natychmiast je puszczaj, aby wykorzystać plusy płynące z hamowania silnikiem.

    Rozumiem ale mój instruktor cały czas mi mówi, że za szybko puszczam sprzęgło, że powinnam puszczać je bardzo wolno. Dodam, że nie robię tego gwałtownie.

     

    Kurczę ile ja bym dała za weekend z kimś kto by mi wszystko pomógł ogarnąć tak na tip top, bo powierzchownie sobie radzę. W ogóle chciałabym porządną szkołę zaliczyć z minimum 4h jazdy w tygodniu ale z racji, że nie mam prawa jazdy na auto muszę być zdana na ośrodki w promieniu 30km, zresztą zmieniać szkołę 3 raz to byłoby przegięcie. I tak ciągle wszyscy mnie pytają kiedy w końcu ten egzamin bo od lutego robię prawo jazdy.

    Mam za sobą 9h na 250ccm, 15h na gladiusie. Idzie wolno, bo wszystkiego muszę uczyć się sama a jeszcze mając dwie godziny zajęć w tygodniu to nie widzę perspektyw. Instruktor mi obiecał, że do września się wyrobię z egzaminem ale zaczynam wątpić.

     

    O kurde, ale nabiadoliłam ;) kryzys mnie chyba dopadł ale już zbieram się do kupy

  2. O kurde dzięki za tyle informacji. Po kopnym piachu jezdzilam i już zdążyłam zauważyć, że i hamowanie, i dodawanie gazu należy robić dość płynnie.

    Z tym motocyklem bez abs bylo tak, ze przedni hamulec od razu na maksa (był słaby, wiem że normalnie trzeba hamować stopniowo) i potem dawalam powoli tylny aż czułam, że z tyłu coś się dzieje i puszczałam lekko, po chwili dalej wciskałam i tak ciągle do momentu zatrzymania ale w pół godziny tylko troszkę sobie popróbowałam, na pewno do pełnego opanowania trzeba więcej ćwiczeń.

     

    To ta opona faktycznie od zbyt szybkiego puszczenia sprzęgła zrobiła mi takiego psikusa?

  3. Czyli hamowanie awaryjne robię poprawnie? Bo robię tak, jak piszesz Damian, tzn zatrzymuje się jak szybko się da, czuć abs w tylnym hamulcu, moto nie gaśnie, nie przewraca się, uślizgów nie ma.

    Ćwiczyłam też na moto bez abs i faktycznie na początku blokowałam koło, potem wpadłam na pomysł z hamowaniem pulsacyjnym, bo poprzedni instruktor mnie nie oświecił, wręcz zabronił używania tyłu a co najlepsze, przedni hamulec prawie wcale nie działał no ale było minęło.

     

    Macie może pomysł, co mogło się stać gdy zatrzymywałam się, obroty były na 2 biegu dość niskie, wbiłam 1, puściłam sprzęgło i coś mi zapiszczało? Wydaje mi się, ze opona. Zapytałam instruktora co to było i powiedział, że za szybko puściłam sprzęgło. Możliwe to jest? Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło ale jezdzilam po kostce a nie asfalcie, więc moze dlatego.

  4. Mnie tylko martwią słowa "egzaminator mi każe hamować" ... to chyba oznacza oblany egzamin.

    Czasami hamowanie awaryjne i hamowanie w wyznaczonym miejscu nie jest wykonywane na placu a na mieście i gdy rozpędzimy się do minimum 50 km/h egzaminator może zażądać hamowania lub zatrzymania się przed konkretnym znakiem, samochodem jakimś punktem odniesienia. W tej drugiej sytuacji da się juz te biegi zmieniać ale to też zależy jaką mamy odległość od punktu zatrzymania, więc czasem również jest trudno.

     

    A no i gladius mnie irytuje z biegiem neutralnym. Gdy się zatrzymam to zawsze ale to zawsze z 2 do 1 muszę machnąć nogą dwa razy, nieważne jak mocno bym to zrobiła

  5. Dokladnie tak. To trochę tak, jakby "system" reagował błędem na niewłaściwe zachowanie. Zawsze w tym momencie gdy na jednym wciśnięciu sprzęgła drugi raz machnę dźwignią zmiany biegów on się buntuje i nie wskazuje nic. Jak popuszczę to sprzęgło delikatnie to znów wyświetla. Pewnie nie założyli z góry, że jakaś blondynka będzie na postoju biegami wachlowała

  6. O Panie, ja jestem niedoszkolona ale nie aż tak 😉 wiem to, rozumiem, stosuję ale jak mi kot/pies/pieszy wyleci czy zwyczajnie egzaminator nakaże mi natychmiast zahamować to redukcja jednak zabiera cenne sekundy i wtedy mam problem bo zatrzymałam się na 3. Wiem, że to niepoprawne i jak Wy motocykliści nadążacie w takiej sytuacji z redukcją to szacun, bo ja wymiękam

  7. Poniekąd tak jest, ale trochę go rozgrzeszam. Zapisując się do pierwszej szkoły usłyszałam sporo złych opinii a poza tym instruktor twierdził, że śmieszą go motocykliści "w tych swoich ubrankach". Poszlam do szkoły numer dwa, najdroższej jaka była w okolicy i tam niczego mi nie tlumaczono a w odpowiedzi na wszystko słyszałam "musisz to wyjeździć", "bo tak jest" i ewentualnie śmiech. Po 9h zmieniłam osk, bo instruktor miał pretensje do mnie, że nie mam prawa jazdy na auto (nie byłam z nim na mieście, o dostaniu gladiusa nie wspomnę). Nowa szkoła jest jedną z najlepszych w okolicy w kategorii B ale z A dopiero zaczynają i o ile atmosfera jest super, to czasu dla A mają niewiele a i instruktor jest motocyklistą niedoświadczonym (wiem więcej od niego a wiem jak widać niewiele). Problem z takimi głupimi pytaniami z mojej strony tkwi w tym, ze gdy przyszlam do nowej szkoły, to już facet uznał, że po 9h mam jakąś wiedzę. Wsadził mnie na wszelki wypadek na 2h na gladiusa po placu, żeby zobaczyć jak jeżdżę no i uznał, że na miasto jestem gotowa. Mimo wszystko dobrze mi się z nim jeździ ale wszystko musze sama rozgryzać.

    Plac ogarniam i mogłabym z niego nie wychodzić ale na mieście czasem trudno mi się skoncentrować no i właśnie wiem ile nie wiem. Kurczę, po tych wszystkich geniuszach chce tylko dojść do egzaminu, zdać a potem uczyć sie "na własną rękę" na kursach i pobocznych dróżkach.

    PS dzisiaj na szybkim przy 40km/h dość mocno pochylałam motocykl i instruktor ze strachem zapytał mnie czy mogłabym jeździć prosto- slalom prosto kuźwa. Chyba że się da to zwracam honor

     

    Konrad.. Nie rozumiem pytania. Z jedynki ruszam to oczywiste chyba

  8. To że wyświelacz przestaje pokazywać bieg to na postoju się zdarza.

    To nie do końca tak. Wyświetla 3, na postoju redukuje do 2- wyswietla 2, próbuję ponownie na jednym wciśnięciu zredukować - wyświetlacz gaśnie.

    Oczywiście staram się zawsze redukować biegi przed skrzyżowaniami i dostosowywać je do sytuacji ale zdarzają się sytuacje nagłe, jak hamowanie awaryjne. Dzisiaj to sprawdziłam i wystarczy lekko popuscic sprzeglo, tak ze nawet nie bierze i można znowu redukować.

     

    Po dzisiejszej jeździe po mieście czuję, że potrzebuję jeszcze sporo godzin (strasznie sie dekoncentrowałam przez upał i zmęczenie) i na pewno tak szybko motocyklem daleko nie pojadę, więc faktycznie dopiero po zrobionym sezonie się odważę. Kurde...pół roku robię prawko po 2h w tygodniu a tu końca nie widać.

  9. Szarpnij się i wykup choćby 2h z innym instruktorem (dobrym / polecanym).

     

    Mnie to dało dużo.

    Ostatnio usłyszałam, ze przez PKK jest to niemożliwe. Nie mogę jeździć u innego instruktora skoro mój numer jest przypisany innemu i nie każda szkoła teraz chce wziąć takowego człowieczka, bo w razie kontroli jest problem.

    Ósemkę na szczęście już ogarniam, slalom również.

    Co do slalomu to zgadzam się, że balans ciała jest istotny a ze względu na brak umiejętności niektórych ludzi przy ciasnych nawrotach uważam, że ósemka czymś tak ciężkim jak Gladius jest dobrym pomysłem, ale to jest tylko moje zdanie a że jestem kursantką to i żadnym autorytetem nie jestem. Ja gdy tylko czuję się trochę niestabilne na motocyklu zawsze wciskam się w podnóżki, bo wydaje mi się, że przy wolnych manewrach łatwiej jest ogarnąć motocykl z niskim środkiem ciężkości a przeniesienie ciężaru na stopy w tym pomaga. Jeżeli się mylę, to mnie poprawcie. No i przy nawrotach nie chce mi się machać tyłkiem po kanapie, jakbym miała robaki :D więc tylko pilnuje noga zewnętrznego podnóżka, dociskam mniej lub bardziej w zależności od potrzeby ale mnie nikt tego nie uczył, nie wiem czy to technicznie poprawne ale działa więc tak robię

     

    PS gymkhana to bardzo fajna sprawa i sama chętnie bym jej spróbowała

  10. O kurcze Chłopaki, wielkie dzięki za tyle porad. W praktyce jestem dlugodystansowym plecaczkiem ale przyszedł czas, że chciałam zostać "kierowniczką". Mam towarzyszą, którym jest mój mąż z wieloletnim stażem. Wspólnie nabiliśmy sporo kilometrów, zaliczyliśmy kilka krajów i wiele rodzajów nawierzchni, kolizji na szczęście zero, więc mu ufam i wiem, że ma doświadczenie aczkolwiek mam cały czas dystans do tego, co mówi i nie daję sobie nic wmówić dopóki nie sprawdzę w innych źródłach. Ja na Gladiusie jeżdżę dość zachowawczo co czasem denerwuje instruktora, bo zwalniam nieco przed wzniesieniami z zerową widocznością "za" itp tłumacząc się, że przecież tam może coś stać albo ktoś może wpaść na pomysł z wyprzedzaniem. Mężowi również tłumaczę, że mam zamiar tak jeździć, bo co mi po pierwszeństwie skoro nie mam blachy wokół siebie i Ci co mają żony to wiedzą, że jak baba powiedziała, że tak ma być, to tak będzie ;) więc też odpada problem gonienia za kimś na plastiku ale i tak wolę mieć kogoś kto czuwa nade mną, i w razie gleby mi pomoże. Motocykl już i jest raczej z tych "bezpiecznych" bo słabą 650, 48KM i powyżej 140km/h jazda jest już nieco uciążliwa (wibracja singla). Staram się sama w ustronnych miejscach ćwiczyć wolne manewry, żeby oswoić się z motkiem. Myślę, że na pewno skoczę do Torunia na szkolenie, bo znalazłam tam bardzo fajną szkołę. Orientujecie się ile taki kurs jednodniowy lub weekendowy może kosztować?

     

    Co do filmiku to ja aż tak strasznie zakrętów nie biorę, ale wolę czasem spokojniej podejść do sprawy, bo jak to baba mam zawsze najgorszy scenariusz w głowie.

     

    Aaa mam taka sprawę dodatkową (zapytam też instruktora na najblizszym spotkaniu). Gdy Gladiusem wykonam na mieście zatrzymanie w wyznaczonym miejscu lub hamowanie awaryjne z prędkości 50 km/h przy zapiętej trójce, to po zatrzymaniu chcę zredukować w miejscu biegi do 1 tak by móc ruszyć i wtedy jest problem. Wyświetlacz biegów się wyłącza, po lekkim puszczeniu sprzęgła dopiero wyświetla się 2 bieg i wtedy znowu mogę zejść do 1. Czy tak ma być? Zdaję sobie sprawę, że biegi zmienia się pojedynczo o jeden w motocyklu ale w moim na postoju mogłabym zejść z 5 do 1 na jednym wciśnięciu sprzęgła. Jak sobie poradzić z taką sytuacją na egzaminie? Boję się, że nie uda mi sie wbić tej jedynki i mi motocykl zgaśnie.

  11. człowiek masz rację. Trochę śmietnik się robi ale akurat chwalenie się w jaki sposób wychodzi slalom czy inne jest wg mnie ok. Ja przeczytałam już cały internet w poszukiwaniu sposobu na ósemkę i slalomy, bo na instruktora nie miałam co liczyć.

    Co do sposobów egzaminowania to myślę, że faktycznie temat jest wyczerpany i nie ma sensu go tutaj rozwijać robiąc offtop

  12. Motocyklista doskonały już jest przeze mnie "napoczęty" stąd mój już lekko wypracowany dystans do kierowców, teraz tylko trzeba jeszcze bardziej ograniczyć to zaufanie. Będę czytać ile wlezie, nigdy nie zaszkodzi a może pomoże.

     

    Żużu nie powiedziałam, że to za daleko, ja mogłabym z motka nie zsiadać cały dzień więc dla mnie to żaden problem ale na początku wolę robić mniejsze dystanse i stopniowo je zwiększać w miarę moich umiejętności

  13. na 1 czy na 2-ce ?

     

    paradoksalnie na Gladiusie na 2-gim biegu było mi łatwiej, stabilniej.

     

     

    Wolny bez zatrzymywania, szybki z zatrzymaniem przed każdym przejazdem. -> się zgadza się

     

     

    Tak czy srak każdy egzaminator mówi dokładnie co i jak. Przed każdym manewrem.

    Dobrze wiedzieć. Ósemkę robię na jedynce, chodziło o to, że robilam zbyt duże łuki bo zwyczajnie bałam się go trochę pochylić teraz nawet jak odbije do ogranicznika (czego unikam jak ognia) to z tego wychodzę bez podparcia.

    Wygibasy i praca podnóżkami mi pomogły, być może inaczej jest lepiej ale jakoś tak znalazłam swój sposób i poki co tego się trzymam.

     

     

    Ks-rider ja absolutnie nie widzę w egzaminatorze wroga ale chodzi mi o ogół społeczeństwa. Wyobrażasz sobie co by się działo, gdyby ktoś "sapowaty" nie zdał przez to na slalomie? Jak wtedy strony dochodziłyby swojej racji? Krok człowieka jest na na tyle zmienną wartością, że niestety nie da się wg niej egzaminować

  14. To prawda. Jeden ma opory przed "wygibasami", drugi przed prędkością itd.

    Ósemka mi na początku słabo wychodziła ma gladiusie i byłam załamana, bo wcale nie było postępu aż sama załapałam, żeby się bardziej odchylać i pilnować zewnętrznego podnóżka, to samo z wolnym slalomem.

    Szybki slalom daję radę ale co któryś przejazd za słabo składam motocykl i wadzę nogą o pachołek.

    Jak to w ogóle jest z tymi slalomami, trzeba czy noe trzeba się zatrzymywać między przejazdami?

    Słyszałam opinie, że nie można się zatrzymywać, bo to tak jakby zatrzymać się pomiędzy ósemkami. Instruktor mówił, że wolny bez zatrzymywania, szybki z zatrzymaniem przed każdym przejazdem.

  15. Też mnie dziwi, że slalom wolny jest najtrudniejszy. Szybki wg mnie jest najbardziej wymagający.

     

    Ks-rider spacerowanie obok kursanta jest ok, ale niestety nie jest wg mnie wystarczającym miernikiem prędkości. Łatwo tutaj posądzić egzaminatora o złośliwość i to, że szedł specjalnie zbyt wolno. Przecież może taki poruszać się z prędkością 1 km/h. Już wolałabym sposób ze stoperem. Określony minimalny czas przejazdu i tyle.

  16. O kurde. No w sumie macie rację chłopaki. Jeżdżę dość ostrożnie. Omijam co się da (chodzi o studzienki, dziury, pasy itp) , staram się przy zaparkowanych autach trzymać bliżej lewej, przy lewoskrętach i tak obracam głowę, gdy jest zagęszczenie dróg podporządkowanych również trzymam się bliżej lewej i zwalniam, w zakrętach w lewo staram się być bliżej prawej krawędzi, bo widziałam nie raz jak tir czy autobus zajmują mój pas, przed zakrętami ze słabą widocznością zawsze zwalniam bo wydaje mi się, że tam na pewno coś jest, na rondach tez nie ufam kierowcy dopoki wyraźnie nie zjeżdża, również gdy widzę auto czekające na podporządkowanej to i tak bardzo zwalniam, bo wiem, że tacy potrafią w ostatniej chwili jednak się włączyć ale widzę, że i tak za dużo zaufania mam do innych kierowców. Ostatnio właśnie byłam w sytuacji, że stałam na podporządkowanej, czekałam cierpliwie aż będę mogła wjechać i zobaczyłam prawy kierunek więc ruszyłam. Tym razem faktycznie to był skręcający pojazd ale następnym może nie być. Dziękuję, że mnie uczuliliście na to.

    Auta nie prowadzę ale spędzam na drodze kilka godzin dziennie jako pasażer i dużo obserwuję, więc chociaż trochę się napatrzyłam.

    Macie może więcej porad na co głównie uważać w mieście?

    Każda taka informacja jest dla mnie cenna

  17. Ks-rider wiem co masz na myśli. Też uważam, że poniżej pewnej zdawalności powinna odbyć się jakaś ingerencja w danym OSK.

    Chodzi mi o to, że np. ja daję sobie radę ale jestem osobą, którą stres zżera zawsze, nawet gdy jestem pewna swoich umiejętności. Przed egzaminem teoretycznym nie spałam tak się denerwowałam chociaz zasady ruchu drogowego znam od dziecka i idąc na egzamin wiedziałam, że potrafię. Nie mam też ogromnego lęku przed porażką a mimo to zawsze się stresuję w takich sytuacjach. Miałam to samo przed maturą, którą bardzo dobrze zdałam i każdym egzaminem na studiach. Tak już mam i mam też świadomość, że przez to właśnie mogę nie zdać egzaminu i co wtedy? To świadczy źle o moim instruktorze? Przecież nie śmiałabym nawet mieć do niego o to pretensji. Takich ludzi jak ja na pewno jest sporo, dlatego też uważam że nie każdy oblany kursant jest źle przygotowany.

     

    PS Mam dla Was przykład jak wygląda szkolenie w najdroższym w okolicy OSK, całe szczęście stamtąd zwiałam.

    Na pierwszej godzinie jazdy zaliczyłam kilka gleb podczas zatrzymywania się. W końcu instruktor nie wytrzymał i zapytał "dlaczego Ty się przewracasz?"

    No kuźwa..sama chciałam wtedy to wiedzieć

     

    A i jeszcze było pytanie z mojej strony.

    Dlaczego jak redukuję bieg to motocykl szarpie? W odpowiedzi mnie facet wyśmiał i nie oświecił. Ostatecznie sama wydedukowałam po chwili, że to zależy od obrotów itp.

    Całą wiedzę mi potrzebną zdobyłam z internetu niestety. Żałosne

     

    PS2 Przepraszam za offtop

  18. Dzięki wielkie za odpowiedzi. Myślę, że zmęczenie jest do ogarniecia- tym bardziej, że zbiornik paliwa co 200-300km będzie wołał o przerwę na stacji a w długim plecakowaniu już trochę wytrzymałości nabrałam, motocykl nawet jakbym chciała to powyżej 140 km/h już jedzie "na siłę" więc nikogo gonić nie zamierzam. Zresztą nie lubię robić nic wbrew sobie. Może się odważę i może zaliczę w międzyczasie jakieś szkolenie z DTJ i dam znać jak było na wyjeździe ;)

    Jeszcze jedno pytanie mam...myślicie, że podczas oczekiwania na prawo jazdy mogę wybrać się swoim motocyklem na takie szkolenie z techniki jazdy? Tzn ktoś inny by mi mój motocykl podstawił tylko czy ktoś będzie chciał szkolić babę, która jeszcze nie ma prawka?

  19. Oj Panowie, wódki się razem napijcie czy coś, dajcie sobie po "pyskach" i nie spierajcie się już ;)

    Ja baba z cykorem zwyczajnie chcę do czegoś odnieść swoje umiejętności i doświadczenie i w jakiś sposób przewidzieć przyszłość jak to będzie później ale jakbym wiedziała, że to spowoduje takie problemy to bym odpuściła dlatego też nie mam uzupełnionego profilu. Znam realia forumowe i zauważyłam, że często ludzie nadmiernie się atakują i z góry założyłam, że ja tu tylko na chwilę.

    Nieważne, bo i ja zaczynam odbiegać od tematu.

    Chciałabym nabyć więcej doświadczenia na swoim motku jak najszybciej by wyrobić się do wyjazdu ale jak kurs skończę do końca lipca to będzie dobrze, do tego oczekiwanie na egzamin i otrzymanie ewentualnego dokumentu, czyli będzie wrzesień. Zanim naiwnę trochę km to sezon się skończy, więc chyba i tak odpuszczę a jazda bez prawka nawet wokół komina w celu rozjeżdżenia się jest chyba zbyt ryzykowna

  20. Ja myślę, że mądry instruktor nie puszcza na egzamin osoby, która nie ogarnia w 100% placu, jednak egzaminatora nie powinna interesować zdawalność danego instruktora. Może być przecież tak, że ktoś daje sobie świetnie radę, instruktor go puszcza ale egzamin wywołuje u zdającego porządny stres, który sporo utrudnia. Co wtedy? Doktorat z psychologii zrobić?

    No ale to tylko moje zdanie a przepisy jak widać są inne ;)

     

    Co do wolnego to jasne, na szybszym motocyklu trzeba ogarniać pracę sprzęgłem i hamulcem. Mój szkolny motocykl jedzie 10 km/h, ze sprzęgłem i hamulcem coś koło 7 km/h i jeszcze jest ok ale motocykl już zaczyna być niestabilny i trzeba kombinować, co w pewien sposób utrudnia cały przejazd. Jeżeli jechałabym motocyklem, który na wolnych obrotach jedzie 20km/h to spowalniałabym go właśnie poprzez hamulec i sprzęgło do prędkości 10 km/h ale jeżeli motocykl już sam z siebie tyle jedzie, to po co to że tak brzydko powiem się pieprzyć. Nie mówię, że hamulec-sprzegło to zła metoda, wręcz przeciwnie ale zwyczajnie dali nam w wordach zbyt wolne motocykle, skoro chcieli wyegzekwować umiejętność posługiwania się powyższymi.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...