-
Postów
96 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez tomajk
-
Motocykl Romet K 125
tomajk odpowiedział(a) na temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Ale o sooo choziii. że kurna taki dobry? Ja nie mogę, jestem w szoku, to kuźnawana macia kupiłem sobie niezłe gów.....no za ciężki hajs, a trza było Romka pożyczyć od chłopaka. :D Ale nie nie nie, spooookojnie. To musi być błąd, brak PIERWIASTKA entej potjengjiii :D PS. Proszę o wybaczenie, NIE MOGŁEM się powstrzymać. -
140km/h przelotowa? SUPER! Jeśli macie zgraną paczkę to po co psuć? jak jest dwóch to już gęsto, jak trzech to już tłok. Lubicie TŁUMY? Trzymam kciuki, na takie motocykle i trasę to super trip.
-
Motocykl Romet K 125
tomajk odpowiedział(a) na temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
W fotoaparacikach i wielu innych sprzęcichach jest taki przelicznik jak CENA-JAKOŚĆ chodzi oczywiście o obrazek. Może w tym przypadku, można byłoby zrobić przelicznik na kilometrówkę? Wziąć pod uwagę: spalanie, ilość roboczo godzin spędzonych przy serwisie (nie sądzę by ktoś to coś dawał do warsztatów ASO) koszt materiałów, wkurwienie (że jak ma jechać to się właśnie zepsuło) no i cena. Ciekawe jak by to wyszło. W tym całym wzorze trzeba też uwzględnić prędkość maksymalną, przyspieszenie, ładowność, wygląd oraz HAK na lachony :D ja przynajmniej choć stary już jestem nie ominąłbym tego :D Jest tu jakiś matematyk? Czyli WZÓR na obliczenie tej REWELACYJNOŚCI -do- ............ ceny/km? -
Motocykl Romet K 125
tomajk odpowiedział(a) na temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Ja mam, a właściwie mój pracownik ma taki motocykl i od czasu do czasu mam tą wątpliwą przyjemność przejechać się tym. Nie powiem, praca silnika jest bardzo przyjemna, oczywiście dla osób które cenią sobie spokój. Niestety nie mogę potwierdzić tego, że to sprzęt wart TYCH PIENIĘDZY. Nie bo nie, co prawda nie drogi w zakupie, ale niestety bardzo szybko się zużywa. Nie każdy chce, lub ma jak zmieniać łańcuch, zębatki, oleje i naprawiać, bądź modernizować elektrykę. Przez 14 miesięcy zrobił "mój" Romecik 6tyś km i dwa razy trzeba było wymieniać napęd, raz ogumienie, no i parę razy grzebanie przy "kabelkach" Nie no to lekka przesada, nawet jak na tą cenę. Nie mówimy tu o jeżdżeniu gdzieś na wycieczki, ot dojazdy do pracy, miasto, po zakupy itp. Mam też skutera jakaś hondzia 50 i walnęło toto już 33tyś km i nawet nie wiem gdzie świeca jest, a w warunkach bardzo trudnych pracuje. Więc jeśli autor wątku uważa (oraz zaprasza to wygłaszania swoich opinii) że ten sprzęt jest wart tych pieniędzy, to ja niestety się z tym nie zgodzę, bo mam jakieś doświadczenie i z goła odmienne zdanie. Nie jest wart i szkoda zachodu, lepiej już kupić porządny skuter 125 ale Peugeota albo jakiegoś Japońca, te same osiągi, większa wygoda i niezawodność. -
Motocykl Romet K 125
tomajk odpowiedział(a) na temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Jesteś bardzo nerwowym kierowcą, trąbisz, bluzgasz, czy to nie jest wynikiem tego, że masz MAŁEGO ROMECIKA? Wyluzuj, bo jazda nawet po sąsiednich uliczkach w takim stresie do niczego dobrego nie doprowadzi. -
biblo zerknij do pierwszego posta, tam kolega wyraźnie napisał, "mowie płynnie po angielsku i komunikatywnie po hiszpańsku".
-
Nie trzeba płacić żadnego frycowego, tylko poszukać rodaków którzy są w każdym zakątku świata. Ręczę że 99% z nich jest bardzo chętna do pomocy w takich sprawach. To są przeważnie miejsca gdzie człowiek nie zapier////ala jak głupi tylko ma dużo czasu i nie ma problemów a nawet czerpie z takiej pomocy przyjemność, że pomoże ziomalowi, że coś się dzieje, a może nawet żyje z tego. Ja tak znalazłem "swoje miejsce" i tak samo inni ludzie znajdują swoje. Tylko tego nie można szukać na forum motocyklowym a prędzej na FB. Wystarczy wybrać interesujący nas rejon i poszukać tam ludzi. Za pierwszym razem często trzeba płacić "z góry" za ewentualną usługę, później samo się kręci. Nie interesuję się Ameryką Łacińską więc nie jestem w stanie pomóc, rejon gdzie głównym pożywieniem jest kukurydza mnie nie rajcuje :D
-
https://www.statkiem.pl/ A proszę bardzo. 1800$ to kosztuje cały 6m kontener w którym przewieziesz samochód i sporo dodatkowych gratów. PS. Fakt, że czas dostawy może być miesiąc i ponad, ale koszty nie tak straszne. Moi znajomi na końcu świata regularnie z tego korzystali no i ja w tym roku też wysyłam moto. Trzeba tylko sobie zorganizować skrzynię, no i w punkcie załadunku powrotnego również. To jednak nie jest tak drogie pod warunkiem, że mamy przynajmniej dwa dni na miejscu by się rozpakować i zapakować.
-
Wyjdzie faktycznie więcej jak zlecisz spedycję i zapakowanie. Tu na miejscu można to sobie samemu zorganizować. Tam to faktycznie trzeba zdać się na firmę więc wyjdzie jeszcze raz tyle. Ale to i tak może być sposób warty przemyślenia.
-
Myślę, że niezłym sposobem byłoby kupić motocykl na jakiegoś lokalesa, tak przynajmniej działa to w Wietnamie Filipinach itp. później właściciel "odkupuje" od ciebie sprzęt. Oczywiście trzeba liczyć na "uczciwość" takiego gościa. Nie wiem jak to w Ameryce Łacińskiej, ale przynajmniej w krajach gdzie jest Buddyzm bądź Hindu, jest z tym dość łatwo, oni z reguły słowo mają droższe od pieniędzy, jak się sam pomylisz, to przepadło, Twoja strata :D Cargo do Indonezji, czyli na "drugi koniec świata" palety z motocyklem (80/240/120 300kg) kosztuje 850zł. Czy to jest taka znacząca część motocykla?
-
Poza lokalnymi tablicami co jest bez wątpienia zaletą, jakie są korzyści? Sprzęt pewnie będzie się często psuł, jak to bywa zwykle, no i odsprzedaż też pewnie ze sporą stratą. Czy nie lepiej jednak wysłać swój motocykl statkiem na miejsce i później wysłać go z powrotem do kraju, bądź zostawić na przyszły sezon i objechać to czego się nie zrobiło za pierwszym razem? Jeśli nie ma problemu językowego, to takie rzeczy robi się na miejscu. Z resztą, rodaków nie brakuje w każdym zakątku świata. Ja bardziej celuję z Azję południowo-wschodnią i tam nie ma z tym problemu, myślę, że i tu nie powinno być. WC jest WSZĘDZIE :D
-
Często lepiej tak wybrać trasę, by można byłoby być zdanym tylko na siebie. Jak jest dwóch to problem, jak więcej to już MASAKRA. Albo jedzie się z gościem, noooo hmm ciężko nawet powiedzieć, bo i z bratem nie zawsze idzie jak po maśle. Czytam, obserwuję, trzymam kciuki..... :)
-
-
Szkoda czasu na "trenowanie" chyba, że masz jakiś cel, ale kominy można objechać w każdej chwili. Nie bój się winkli, po prostu uzbrój się w dobry GPS tak byś nie miał stresa, że zostajesz w "tyle" i rób to swoim tempem. Każdy pokonany zakrętas doda Ci pewności. No i nie przesadzajmy z tymi winklami, to taka propaganda, że jak to niby ciężko było. Owszem nie jest łatwo, ale zaczniesz szybko tęsknić za winklami. Czasami warto tak na "głęboką wodę wskoczyć". Trasa przez Bałkany jest wyśmienita, rezerwacje można sobie darować, często nawet wychodzi taniej, w końcu BC też swoje kasuje. Poza tym nie będziesz robił na siłę przejazdów bo czeka tam gdzieś lokum. Spróbuj poszukać "mentora", nie chojraka, tylko gościa który będzie miał przyjemność w pokazaniu jak to pięknie jest zwiedzać świat na motocyklu.