Przed wczoraj zaliczyłem dość poważną glebe...a mianowicie jechałe mrozpędzony po polach...a tu...szeeeroki rów mi wyskoczył wpadłem do niego....motocykl troche uszkodzony ale co tam...Najważniejsze że nic mi sie nie stało...bo jak przleciałem przez kiere to się zwinołem w ,,kłębek" i zrobiłem fikołka w powietrzu :D Z tego wniosek że jak lecicie przez kiere to zawsze sie w kłebek zwinąć! Mi sie nic nie stało..ale moto...błotnik złmany...kierwnica przerzywiona..i naderwanie dekla od strony zapłonu....