Skocz do zawartości

Krzysiek Szyburski

Forumowicze
  • Postów

    10
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O Krzysiek Szyburski

  • Urodziny 01/27/1995

Informacje profilowe

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd
    Włocławek

Osobiste

  • Motocykl
    Romet Target City
  • Płeć
    Mężczyzna

Osiągnięcia Krzysiek Szyburski

NOWICJUSZ - macant tematu

NOWICJUSZ - macant tematu (8/46)

0

Reputacja

  1. Myślę, że temat można uznać za zakończony drodzy forumowicze :)
  2. Nie chodzi mi tu o to, żeby wszyscy stanęli po mojej stronie, a jak ktoś stanie przeciwko mnie od razu krzywo na niego patrze. Po prostu chciałem się dowiedzieć czyja wina w tym przypadku była. Doświadczonym kierowcą skutera nie jestem, ponieważ często nie jeżdżę i dopiero od jakiegoś roku więc nie mam jeszcze wyćwiczonego np oceniania odległości patrząc w lusterka. To, że nie mam uprawnień nie oznacza, że nie znam przepisów, bo przez cały rok szkolny chodziłem na zajęcia z przepisów ruchu drogowego. Dziękuje bardzo wszystkim za odpowiedzi i pomoc. Teraz już jest po fakcie więc nic nie zrobię a ręka się goi, w tym tygodniu zdjęcie szwów prawdopodobnie. W szpitalu powiedziałem, że to była wywrotka na rowerze więc nie wiem jak z odszkodowaniem. Jeżeli już dostanę jakieś to pewnie mi nawet na paczkę chipsów nie starczy ;)
  3. Mój wujek stwierdził, że wina leży całkowicie po mojej stronie, gdyż to ja nie zachowałem ostrożności podczas wykonywania manewru skrętu. No więc ja powiedziałem, że kierowca samochodu nie powinien wyprzedzać w tym miejscu bo tu jest zakręt no i powinien uważać czy nie podejmuje żadnych manewrów. Powiedział, że teorytycznie nie powinien tutaj wyprzedzać a wina i tak moja...
  4. W prawo idzie ścieżka rowerowa. Nie pamiętam czy jest znak ostrzegający o zakręcie. Później przejdę się i zobaczę. Edit: Tak, stoi znak informujący o zakręcie.
  5. Teraz w sumie i tak już nic nie da się zrobić. Kolesia się nie znajdzie, na policje nie ma po co już iść. Ale z Waszą pomocą chociaż mam większą pewność, że wina była kierowcy samochodu.
  6. Rysunek jest prowizoryczny by pomóc innym w wyobrażeniu sobie tej sytuacji i dokładny nie jest. Tego czy ręka się kwalifikuje jako wypadek z rannymi to nie wiem niestety :(
  7. My czyli ja ze szwagrem. Nikt od nikogo nie brał danych. Ale koleś wie gdzie mieszkam, bo ja skręcałem na swoją posesje a później jak siostra jeszcze przyszła to jej się pytał gdzie mieszkamy, bo by chciał zajrzeć zobaczyć co ze mną. Miał przyjechać wczoraj ale to było do przewidzenia, że nie przyjedzie bo jaki jego w tym interes. Ale mniejsza o to, w temacie chodziło mi tylko czyja wina była.
  8. Centralnie w dupe nie dostałem tylko on odbił w lewo i się otarł o mnie. Nie hamowałem awaryjnie tylko jak puściłem kierunek to płynnie zacząłem hamować. Hamowałem z prędkości ok 55-60 km/h. Koleś mówił, że miał 70 na blacie. Policji nie wzywaliśmy, bo ja uprawnień nie mam i nie chciałem problemów. Zaraz pewnie zaczniecie mnie hejtować, że bez uprawnień a jeżdżę. Chodzę do szkoły samochodowej i przez cały rok chodziłem na zajęcia z przepisów ruchu drogowego i trochę przepisy znam. Mi też tak się zdaje, że widocznie on się zagapił ale do błędu się nie przyzna. Odchylony za bardzo nie byłem od osi jezdni bo ja już byłem prawie na środku drogi. Kolesia uszkodzenia to popękana obudowa od lusterka. Zażyczył sobie 100zł i szwagier mu zapłacił, bo problemów nie chcieliśmy a szwagier jak najszybciej chciał mnie do szpitala zawieźć. Skuter ma tylko pęknięty plastik a ja miałem dziurę w zewnętrznej stronie dłoni i skończyło się na 4 szwach. My byliśmy w takim szoku, że nie mamy ani danych, ani numerów i tu jest nasz wielki błąd, że nic nie spisaliśmy... Świadków brak :/
  9. Witam, ostatnio postanowiłem wybrać się na krótką przejażdżkę skuterem (przebieg przejażdżki mało istotny). Gdy byłem jakieś 300m od posesji widziałem w lusterku samochód jadący za mną. Widziałem, że się zbliża dlatego dużo wcześniej niż zawsze dałem lewy kierunkowskaz. Najpierw dałem kierunek dopiero zacząłem hamować. Zbliżyłem się do osi jezdni, spojrzałem jeszcze szybko w lusterko, później czy nic z przodu nie jedzie, zacząłem skręcać i tylko usłyszałem klakson, pękający plastik i pamiętam jak leżałem. Dodam, że wjazd na moją posesję jest zaraz przed niebezpiecznym zakrętem więc pan z land rovera nie miał prawa mnie wyprzedzić (przynajmniej tak mi się wydaje) no i u pana kierunkowskazu nie widziałem. On mówi, że moja wina bo niby włączyłem kierunek podczas manewru skrętu, a ja mówię że to niemożliwe bo ja najpierw włączyłem później zacząłem hamować. I jak myślicie, czyja w tym przypadku była wina? Bo jeden z wujków twierdzi, że moja a ja twierdze, że jego i chcę się upewnić. W załączniku dałem prowizoryczny obrazek jak to miejsce wygląda i jak jechały pojazdy. Nie wiem na ile to czytelne bo zupełnie nie wiem jak to przestawić. Jeżeli o czymś zapomniałem a chcecie wiedzieć jakąś wg Was istotną rzecz to pytajcie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...