cześć! ambitnie, miesiąc nie wystarczy. Jeśli pasowała by (komuś) opcja mniej ambitna na około 3 tyg. czyli około 2 dni do Stambułu, odpoczynek około 2-3 dni do Gruzji później na luzie Gruzja i jak starczy czasu to Armenia, następnie powrót od północy Morza Czarnego to się piszę, ale od czerwca. Ponieważ 2 razy już się wybierałem (ale towarzysze odpadli) i coś tam przemyślałem/doczytałem to parę powodów dla czego tak: -nie da się przejechać takiej trasy i zwiedzać wszystkiego po drodze, a najciekawsza i najdalsza część to Gruzja i jak się uda Armenia i tam lepiej spędzić i wykorzystać czas. -Droga Wojenna (czyli przejście z Rosji do Gruzji) jest otwarte dopiero od roku i równie dobrze w każdej chwili Rosjanie mogą opuścić szlaban - dla tego drogą północną można nie dojechać, pocałować szlaban i wrócić ta samą droga do ojczyzny. Słyszałem o kozakach co śmigali gdzieś przez góry zieloną granicą, ale to nie dla mnie. -w przypadku jak powyżej - zamknięty szlaban z Rosją - przez Turcję i tak się wróci. -na prom szkoda czasu i kasy; drogi i może mieć parę dni opóźnienia, płynie chyba też 2-3 dni (promy na Morzu Śródziemnym skracają podróż ale tam jest chyba inaczej) -w maju w wyższych partiach gór np. w Gruzji leży jeszcze śnieg. Chciałem pojechać nakedem, bo jazda takim sprzętem sprawia mi więcej radochy niż podróżnym enduro i lubię odkręcić, czyli jakieś terenowe hardcory w śniegu i błocie dla mnie odpadają, lekki szuter da się przejechać. -opcja podróży p.t. "udowodnię że można przeżyć za 1$ dziennie" nie bardzo by mi pasowała , czasem chciałbym się nażreć,napić, wyspać a rano wziąć prysznic. a co do abstynencji -popieram (wykluczenie abstynentów oczywiście :wink: ) pozdr. .