Skocz do zawartości

Alfx

Forumowicze
  • Postów

    10
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Alfx

  1. "Kiedy ludzie mnie pytają....." - odpowiadam tak, by mnie zrozumieli, a nie wymądrzam się znajomością fachowego nazewnictwa, procedur itp. Doradca jest dla ludzi... im bardziej czytelne jest to, co mówię, tym lepiej. Staram się nie stresować kogoś, komu mam pomóc w wyborze najlepszego rozwiązania w kwestii finansowania zakupu. Prosto i czytelnie! :) Lewa w Górę! :) Robert
  2. Leasing, to potocznie mówiąc dzierżawa z prawem pierwokupu. Pomijając te wszystkie podatkowe farmazony... Umowę można rozwiązać w każdym momencie, tylko konsekwencje dla obecnego użytkownika są różne w zależności od czasu trwania umowy leasingowej. Niestety nie wszystkie firmy leasingowe chcą dokonywać cesji umowy. Trzeba się trochę pomęczyć. "Mam na sumieniu" kilkanaście umów leasingowych motocykli. Coś już o tym wiem... Jednak jeśli klient nie oponuje, proponuję kredyt (zwłaszcza na motongi używane - kilkuletnie). Podsumowując: MOŻNA zostać użytkownikiem motocykla, będącego własnością firmy leasingowej tylko po podpisaniu umowy lub kupnie po zakończeniu umowy leasingu. Każda z możliwych sytuacji jest rozpatrywana indywidualnie. Pozdrawiam!
  3. Dokładnie tak! To jest próba wyłudzenia odszkodowania. Koniecznie odpisz na to pismo do PZU, podając swoją wersję wypadku i potwierdzenie z policji (jeśli je masz). Puszkarz zgłosił szkodę z OC sprawcy, bo mu szkoda zniżek w AC, pewnie są większe niż mandat za spowodowanie wypadku drogowego... Cwaniaczek... Moja natura też wredna... więc walcz. Nawet odszkodowanie powinieneś otrzymać i to nie małe. Powinno wystarczyć na nową maszynę. :) LwG! :)
  4. Koleżanki i Koledzy Motonici! Informacyjnie: Zajmuję się leasingiem od 7 lat. Gdyby ktoś był zainteresowany, służę posiadanymi w tym temacie informacjami. Nie sprzedaję oferty, tylko dzielę się wiedzą. LwG! :)
  5. Hmmm... mogę się wtrącić? Nie?... to sory... ;-) Jak uczę ludzi podstaw fotografii, mówię im: po pierwsze - primo - kup sobie dobrą książkę (jest tego trochę na rynku) po drugie - primo - przeczytaj pierwszy temat - weź aparat i trenuj, potem kolejny... i trenuj po trzecie - primo - rób zdjęcia, bo trening czyni Mistrza! Nawet, jak Ci na początku nie wychodzi... rób zdjęcia! :-) Błędy popełniamy wszyscy, bez wyjątku. Ważne, byśmy się nauczyli wyciągać wnioski. :-) To tyle, w kwestii wymądrzania się, wracam do lektury i do trenowania. Dzisiaj lekcja pt. wsiadanie i zsiadanie z motocykla... Życzcie mi powodzenia! :-) Lewa w Górę! :)
  6. Cześć! Miałem kilka "przygód" - mniej lub bardziej poważnych... pierwszej gleby raczej się nie zapomina... tak jak pierwszego razu ;-) Pojazd pod tytułem "Komar 3" - jako, że kupiony zimą (bo taniej), a do szkoły daleko - 2 km... droga "polna", brak śniegu, a dziury zakryte lodem... więc spokojnie jadę... równiutko, jak po nowym asfalcie. Normalnie bajka! W zamarzniętych kałużach pod lodem są takie puste miejsca... bez wody... normalnie, rowerem przejeżdżało się bez problemu... Nie zakumałem jednak, że komarek jest ciut cięższy... Efektem tego braku kumania był lot nurkowy w kierunku jazdy... Lekko oszołomiony, potłuczony, z rozwalonym nosem... wstałem, a komarek jak gdyby nic się nie stało stał sobie z przednim kołem, po widelec, w dziurze... Wyszarpałem go i pojechałem dalej, omijając kałuże z daleka... Ostatni raz - MZ 250 - las, lewy zakręt 90* - sucha droga, równiutka jak stół, ja książkowo złożony wchodzę w zakręt i nagle gałęzie, mech, gałęzie i niebo... jak się okazało podczas "wizji lokalnej", z lasu był wyjazd prosto na drogę i nanosiło się piachu i innych śmieci... efekt: ja cały, a motorek bez kierunku, lekko poodzierany, ze zwichrowanymi lagami, ale do domu dojechałem - jakieś 30km. Nawet nie wiem, czy mi poszło tylne, czy przednie koło... to się działo tak szybko, że za cholerę tego nie pamietam (jakiś uraz, czy cuś..) Piękna droga usypia czujność, tego jestem pewien. :) Lewa w Górę! :biggrin:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...