Witajcie , jestem absolutnym świeżakiem wiec witam cała społeczność - na początek jednak licze na waszą pomoc , mianowicie: Mój motor to Derbi GPr 125cc z 2005r. Kupiłem nowy mniejszy akumulator , wszystko działało jak należy poza światłami, ustaliłem że wine za to ponosi przekaźnik (sprawny) sęk w tym że dostawał za małe natężenie żeby się załączyć(po podpięciu do prostownika i odpaleniu świateł wszystko działało).Chciałem kupić nowy przekaźnik reagujący na mniejsze natężenia ale w lokalnych sklepach nie mogłem takiego dostać. Tymczasowo chciałem spiąć wszystko przełącznikiem i szukać przekaźnika (przecież bez świateł nie da się jeździć ). I tu sedno całej sprawy... Źle odczytałem piny przekaźnika i spoiłem kable nim sterujące , beztrosko motor chodził tak przez minute (świateł oczywiście nie było) . Nagle wszystko zgasło - bezpiecznik się spalił. Po wpięciu nowego bezpiecznika zapala się ekran i prosi o ustawienie godziny , jednak gdy przekręcę stacyjkę(automatyczne załączanie się świateł) bezpiecznik pali się. Motocykl pali, można na nim normalnie jechać , po prostu zachowuje się analogicznie jak podczas braku akumulatora. Dodatkowo: - akumulator naładowany - pobliskie kable są w porządku - nie czuć było zapachu spalonej izolacji - bezpieczniki są takie jak oryginalne - posiadam światła xenonowe - pali się tylko jeden bezpiecznik , bezpośrednio idący od akumulatora - instalacja: sucha , bez dorabianych patentów, oryginalna - Przełączki i wszystkie dodane kable oczywiście odłączyłem. - Tak wiem - jestem idiotą :) A oto pytania do was: Co mogło się spalić ? Mogę jakoś to wymienić ? Jak mogę znaleźć przyczynę usterki ? (ogólne)Co teraz mam zrobić ? Dołączam do tego postu schemat instalacji i legendę(feralny przekaźnik ma nr 24). Jaśli macie jakiekolwiek pomysły prosze piszcie. Z góry wielkie dzięki za pomoc.