Dolączę się do dyskusji, bo mi sie na glowie wlosy zjeżyły.
Czesc dyskutujacych zyje w glebokiej niewiedzy i szerzy straszne herezje.
Kazdy ma obowiazek udzielic natychmiastowej pomocy osobie pozostajacej w stanie bezposredniego zagrozenia zycia lub ciezkiego uszczerbku na zdrowiu. Nie jest wypelnieniem takiego obowiazku samo wykonanie telefonu do wlasciwych sluzb i oczekiwanie na ich przyjazd.
Odpowiedzialnosc za nieumiejetne, skutkujace nawet smiercia ofiary, udzielenie pomocy jest uchylona co do zasady, z wylaczeniem sytuacji gdy podjete czynnosci mialy znamiona umyslnego dzialania w celu pogorszenia stanu ofiary.
Obowiazek pomocy wylaczony jest w sytuacjach, gdy ratownik narazony bylby na ryzyko utraty swojego zycia lub CIEZKIEGO uszczerbku na swoim zdrowiu - podkreslam CIEZKIEGO - a także gdy pomoc moze byc udzielona w tym samym momencie przez wlasciwe sluzby/osoby. Jest rowniez wylaczenie dotyczace zabiegow lekarskich, ale to w przypadku wypadkow marginalne sytuacje.
Nie mozna tworzyc teorii z których wynika, ze nieumiejetne udzielnie pomocy, nawet ze skutkami ostatecznymi dla poszkodowanych, moze narazic ratownika na odpowiedzialnosc - karna czy cywilna. Art 162 KK ma na celu stworzenie "komfortowych" warunkow dla osob ratujacych ofiary, warunkow w ktorych nie beda sie zastanawiac czy sie naraza na odpowiedzialnosc czy nie, jednoczesnie nakladajac na nie obowiazek udzielenia pomocy. I z odpowiedzialnoscia karna i cywilna moze, a nawet powinien, spotkac sie ten kto nie udzielil ofierze pomocy.
Powyzsze dywagacje co do odpowiedzialnosci nie dotycza wykwalifikowanych sluzb ratowniczo-medycznych. Otwarta pozostaje kwestia odpowiedzialnosci zawodowego lekarza czy ratownika dzialajacego "po za sluzba/praca".
B.