A tam od razu... Jak moto jest całe do klepania to ok, ale jeśli są to niewielkie uszkodzenia to po co się przejmować? Nikt z nas nie jeździ z idealna precyzja i czasem nawet śmieszna gleba parkingowa może nam zrobić małą wgniotkę. Owszem każdy z nas chce jeździć "cudem", ale po co w sezonie przejmować się takimi drobnostkami? Lepiej polatać, a takimi rzeczami zająć się w zimę. Niestety przy większości wgniotkach odpada nam lakier, więc potem trzeba jeszcze malować element i czekać... Do tego jeszcze dochodzi fakt, że świeży lakier ma inny odcień/połysk niż stary, więc zaczynasz się zastanawiać czy może nie pomalować całego? Itd.