Hehe...
Miałem kumplowi odwieźć do mechanika motocykl. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że miałem jechać z Rzeszowa do Krakowa, i z torbą ważącą około 30 kg na siedzeniu plecaczka oraz plecakiem pełnym żarcia - student (jeszcze...). Aha i motocykl to GSXR 750 z 87 roku ;)
Biorąc pod uwagę stan motocykla - przedni hamulec (klocki może grubsze od paznokcia małego palca u dłoni, ale głowy nie dam) oraz tylna opona w której po tej trasie wyszły druty.... - była to trasa dość ryzykowna IMO.
.
Wjeżdżam na obwodnicę Tarnowa i tam koleś nówką Mercem CLS 320 CDI. Szybki rozrachunek okolo 230 KM i blokada do 250 kmh - DAM RADE
Jadę 4 bieg około 200, 5-ty skupiam się na drodze i 6. Nagle jakieś dziwne uczucie jakby przód się podnosił, patrzę na chwilę na licznik około 230. Przód coraz bardziej się podnosi (co ja ku!#a na świecy jadę ?) Myślę teraz albo nigdy i do oporu manetka.... Merc się zaczął oddalać więc spoglądam na licznik 245 km/h.
Odpuszczam, pierwsza myśl to żeby się dało zwolnić.
I to był mój największy speed dotychczas.
PS. Na obwodnicy tylko ja i Merc, cała pusta wtedy akurat była.