A że tak z ciekawości zapytam:
Co zrobi instruktor siedzący na motocyklu jak kursant "wjedzie na mulde i wywróci motocykl" albo zablokuje przednie koło przy hamowaniu?
Odpowiedź jest prosta - wyglebi razem z kursantem!
Niechce sie popisywać wiedzą i umiejetnościami ale rozwiązanie z instruktorem na kanapie jest dobre tylko przy ogarniętych kursantach, takich którzy poradza sobie z dodatkowym ciężarem. Pierwsze wyjazdy w miasto powinny być asekurowane przez instruktora z tyłu. Powinien on mieć sprawne i porządne radio zapewniające conajmiej jednostronną łączność z kursantem. To przecież instruktor obserwując zachowanie kursanta na motocyklu najlepiej jest w stanie przewidzieć czy się wyglebi czy pojedzie. Jazda razem, dopiero jak w ruchu drogowym ogarnie sie sam, wtedy można dołożyć mu swój ciężar, co chyba przyznaja koledzy i koleżanki jeżdzący, ma znaczny wpływ na sposób prowadzenia motocykla.
Jednak jedno pytanie, jak wyglada ekonomia nauki jazdy motocyklem. Zakup radia do łączności z kursantem i zużycie paliwa moto + auto? Radio jednorazowy koszy ale podwójne spalanie?
Odnośnie osłaniania tylko własnej dupy, to mam równiez inną teorię. Niejednokrotnie zasłaniałem kursanta od boku przy skrętach i zawracaniu.
I na koniec w temacie wypowiedzi policjantów o najlepszym sposobie nauki jazdy na motocyklu gdy instruktor jedzie z tyłu. Przy pewnej kontroli przez policje usłyszałem właśnie od policjanta żeby się przesiąść do kursanta.