Powrotu, powrotu! Nie przejmuj się komentarzami na tej stronce, bo widzę, że się odezwałeś też tam na końcu.
Ja tez miałem zdarzenie w tym sezonie, ale nieznacznie i z własnej winy się położyłem, kosztowało trochę siniaków, szlifów (kurtkę zaoszczędziłem:) i odbić. Co najgorsze kask, no.. i bak do spawania.
Co Nas nie zabije to wzmocni. Mam nadzieję, że ręka sprawnie się zrośnie. I wiesz, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej pod koniec sezonu, nie wcześniej. ;) Tylko szkoda, że w ogóle trafiłeś na tego idiotę.
Pozdrawiam bardzo kolego! Dobrze, ze żyjesz.