Skocz do zawartości

Zaczes

Forumowicze
  • Postów

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zaczes

  1. Powrotu, powrotu! Nie przejmuj się komentarzami na tej stronce, bo widzę, że się odezwałeś też tam na końcu. Ja tez miałem zdarzenie w tym sezonie, ale nieznacznie i z własnej winy się położyłem, kosztowało trochę siniaków, szlifów (kurtkę zaoszczędziłem:) i odbić. Co najgorsze kask, no.. i bak do spawania. Co Nas nie zabije to wzmocni. Mam nadzieję, że ręka sprawnie się zrośnie. I wiesz, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej pod koniec sezonu, nie wcześniej. ;) Tylko szkoda, że w ogóle trafiłeś na tego idiotę. Pozdrawiam bardzo kolego! Dobrze, ze żyjesz.
  2. Super dzieciaki, fajnie, że wiedziały co zrobić. Naprawdę wzruszające w dzisiejszych czasach. Trochę irytująca tylko ta kwoka nauczycielka, widać, że chce sobie coś przypisać. ;P brawa
  3. W moim poście chodzi mi o to, że jeśli nie ma na to warunków, to nie można siedzieć na lewym pasie. I to oczywisty fakt. I na tej podstawie można stwierdzić, że wręcz należy wyprzedzać dynamicznie - dość szybko, nie gwałtownie. A tutaj chodzi tylko o to, że rzeczywiście wielu uważa w tym wątku - że szybko to znaczy jak najszybciej. Jak najbardziej błędnie. Nie powinno być ani za wolno, ani za szybko. I każdy to sam wypracuje pewnie po dobrych kilku tysiącach. Dlaczego nie można za wolno? Obliczenia obliczeniami, przypadki przypadkami. Życie życiem. Polskie drogi - prawie drogami. Po prostu mamy określoną przestrzeń na ten manewr, nie mamy zawsze za dużo czasu, nie mamy zawsze pełno miejsca. I to że wyprzedzamy szybciej niż wolno - to żadne wykroczenie - to jest wskazane. Może jakiś wariat się pokusi żeby wjechać przed Ciebie jeśli stwierdzi, że wolno jedziesz. Może nie wytrzyma nerwów bo czeka na Ciebie aż skończysz manewr żeby wskoczyć. Każdy chce skorzystać z dobrej chwili na minięcie kolumny i nie możemy też przeszkadzać i zawalać lewy pas. Gdybać można. Nie ma złotego środka i nie ma rozwiązania. Nawet na kursach większość normalnych instruktorów mówi i wie, że tego manewru nauczymy się dopiero sami z doświadczeniem. Nie da się tego ująć w ramy. I tak wg. mnie. My tu mamy dbać o siebie i pomagać sobie na drogach, a widać jakbyście chcieli się tylko poróżnić. ;P Uśmiechu ludzie.
  4. Czyli w najbliższych tygodniach? Piszę się także - i samochodem i moto. Tylko dawaj info na forum. Śledzę temat.
  5. Ta różnica prędkości przy wyprzedzaniu - na pewno można by opisać parabolą jakąś z tego wynika.. za wolno - źle - za szybko też źle. Jakieś optimum może jest. Po jednej trzeba mieć naprawdę ograniczone zaufanie, nie koniecznie wszyscy w puszkach to ... Niektórzy po prostu mają za sobą od cholery kilometrów i zmęczenie robi swoje. A myślenie się gubi gdzieś po drodze. Z drugiej strony. Manewr wyprzedzania z założenia powinien być sprawny, dynamiczny, ale nie gwałtowny. Nie po to jest lewy pas żeby siedzieć na nim od cholery czasu. Chyba że twórca wątku doda założenie, że droga jest nieskończenie długa prosta, bez wzniesień, doskonale widoczna i nikogo nie ma w oddali. Koniec końców - to że mamy więcej momentu jest wielce przydatne, o ile traktujemy to jako zapas a nie standardowy ogień - i to było wiele razy wspomniane. Tego nie da się obalić. Tragedia jest jak coś wyskoczy z za zakrętu, pędzący technomaniak w bmw, nie będzie słyszał klaksonów, a przez dym papierosów nie zobaczy długich. Ja wolę mieć zapas mocy, niż zmawiać szybką modlitwę ( "Jezu.." - ew. szybkie przekleństwo) zrównując się z kabiną tira.
  6. Moim zdaniem drastyczna różnica prędkości w takiej sytuacji negatywnie wpływa na szanse motocyklisty w wypadku nieprzewidzianego zachowania kierowcy, wpływa także na to że kierowca może Nas nie zauważyć. Drastyczna. Taka mocno drastyczna. Jednak.. nie dajmy się zwariować, klaksony rzeczywiście dobra rzecz (też mam ślimaki) i palec na spuście w takich sytuacjach wiele razy może uratować dupę, a wyprzedzanie to wyprzedzanie, w końcu chcemy jechać szybciej (nie trochę szybciej).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...