Skocz do zawartości

wiktor008

Forumowicze
  • Postów

    83
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez wiktor008

  1. Dokładnie.. Albo spróbuj w okresie zimowym gdzies dalej pojechać niż do roboty pare mil.. - jak nawet dotrzesz na miejsce powiedzmy po kilkudziesięciu milach to już pewnie się nie rozprostujesz i musieli by cie łamac lub zdejmować dzwigiem z motocykla.. Lol.. Nie wiem jak Ci ludzie to robią że jeżdżą w Świat tymi wielgachnymi enduro i po kilkaset na raz robią... To chyba nie ludzie..
  2. Czy fajna to nie wiem bo w fullhelmecie to nie poznasz nawet czy to czasem nie babochłop.. Lol. A moje jak zobaczy to nie byłbym taki pewny czy będzie się miała czym zachwycać.. Double Lol.. Tak więc.. no cóż.. jak mnie nie zechcommm... trudno .. bedemmm sie bujać sam po ulicach..;-) Dowiedziałem się za to na innym bardzo fajnym forum że mogę zdawać A2 na swojej 125-ce i mieć ogranicznik przez 2 lata na sprzet do max 30km (co mi w zupełności będzie wystarczać na London) i po dwóch latach (co to jest zleci jak z bicza) można już dosiadać co się chce.. jak dla mnie bomba opcja..! Bo w takim układzie sam na swoim sprzecie bez żadnych dodatkowych kosztów robię wszystkie egzaminy (kwestia tylko poćwiczyć).. A że maniakiem prędkości i mocy nie jestem i nie spieszno mi zginąć na autobanie lecąc 300-ta to śmiało mi taka opcja zupełnie wystarcza. I tak na wycieczki dalekobierzne lepszy jest samochód.. Dwa kółka dobre na krótki trasy choćby nie wiem co kto mówił.
  3. Masz racje.. szkoda Twojego czasu - nie wypowiadaj się więc już w tym temacie w którym ja pisze takie totalne bzdury i zaniżam jego poziom tak drastycznie.. szkoda byś się jego wysokość tak haniebnie poniżał.. Bay baaaayyyy.. Było miło.. Co do pozostały wpisów innych kolegów: Forum dziś próbowałem przeforsować z administratorką i na razie czekam na akceptację moich zdjęć.. Nie wiem czy mnie polubia nie wiem czy dadzą mi "lajka" a jak nie..??! O jej.. Może jednak będę mógł się udzielać i zakładać tematy.. oby tylk ks-iężny rider tam nie było bo znowu będzie mnie wytykać palcem za moje nieadekwatne pytania i niedorzeczne aspiracje.. Racja.. na pewno opanowanie jazdy motocyklem jest równie trudne a nawet trudniejsze niż pilotowanie wojskowego odrzutowca.. - i tylko nieliczni mogą posiąść te tajemne i nie dostępne dla przeciętnych umiejętności... Zaryzykuję jednak próbę - bo wszak prznajmniej takich testów na A nie robia jak do Lotnictwa na polskie Mig'i..;-)
  4. ks-rider, wolałbym gdybyś swoich rad udzielał na trzeźwo.. bo po alkoholu nie dość że Ci to nie wychodzi to jeszcze robisz mnóstwo błędów przez co kiepsko się to czyta a poza tym plujesz jadem jak na typowego zgryźliwego tetryka przystało. Sorry, ale nie byłeś pomocny.. wiem nie musiałeś być.. po co więc było pisać cokolwiek? Majkelpl - a to szkoda że nie ma, nie wiem czy tam ktoś z was też należy ale mówiąc szczerze to niezbyt ciekawa storna bo jakaś martwa i nie można tam liczyć na jakąś większą pomoc.. a tyle się słyszy że motocykliści inaczej niż kierowcy aut tyle się wspierają i pomagają sobie na każdym kroku.. jeśli ta pomoc wygląda tak jak na tamtej czy tej stronie to są to widać jakieś bajki.. Znów prowokacyjnie, wiem.. ale inaczej nikt by się nie odezwał. No nic.. ide szukać dalej. Pozdro.
  5. Świetnie - a mogę wiedzieć czemu miało służyć to wypunktowanie zdań wyrwanych z kontekstu i pogrubienie ich extra czcionką..? To tez dodasz do listy..?
  6. Tylko że tamto forum to jakaś porażka jest... prawie zero ruchu tam.. mają jakąś porypana rejestrację z łaską i trzeba czekać na aktywację konta w nieskończoność by móc coś napisać.. jak napisałem do adminów że coś nie tak z moim kontem to żadnego odezwu.. W ogóle wymysły jakieś każą zdjęcia profilowe jak do facebooka dodawać.. zrypana jest ta stronka.. ciężcy ludzie jacyś tym zarządzają - nadęte bufony widać bo mają wszystko w głębokim poważaniu.. Nie wiem czy kiedykolwiek tam cokolwiek będę miał choćby szanse napisać.. Znasz jakieś inne NORMALNE forum motocyklistów w Anglii..?
  7. No ponoć mają to zmienić.. ponoć tylko do października tego roku jest możliwość zdawania teorii w swoim języku ojczystym.. Ale bądźmy szczerzy wobec siebie jeśli ktoś nie zna ani grama języka angielskiego lepiej żeby nie podchodził bo co z tego że będzie miał lektora w słuchawka do pytań na monitorze po angielsku skoro na drodze już tego udogodnienia nie ma.. a jak się nie dogada z instruktorem już na placu manewrowym co i do czego to na drodze przez radio jest jeszcze trudniej.. mi przy najmniej niejednokrotnie nie było łatwo na CBT jak radio przerywało, szumiało z powodu złej pogody a Angol musiał się powtarzać. Dzięki temu że miał anielską cierpliwość a i ja z racji stażu w Anglii i przebywania z językiem na co dzień daję sobie rady to jakoś poszło. Jednak mówiąc szczerze nie wyobrażam sobie kogoś kto nie zna języka i chce tu zdawać prawo jazdy.. Już na CBT nie miałem żadnych udogodnień i nikogo to nie obchodziło że 1/3 z wykładów przed jazdą się tylko domyślam..;) Wracam do tematu po dłuższej przerwie.. W najlepsze jeżdżę 125 ybr ale zaczyna za mną chodzić by zrobić to pełne A skoro pogoda ładna a czas ucieka szybko i w końcu przyjdzie taki dzień że mi to CBT już się będzie z terminem kończyć a może nie być lepszej okazji na zdawanie prawka później.. Hmm... Tylko jak to zrobić.. kolega tu na forum radził by "kupić" gościa z motorem na parę godzin trochę poćwiczyć na placu a potem z nim pojechać (jako pasażer oczywiście pewnie) na egzamin gdzie zdawałbym właśnie tym motorem. Pewnie byłoby to najlepsze.. jakoś nie widzi mi się płacenie 800 funtów za caaaały dłuuugi kurs nauki jazdy motorem skoro już mam 125 jako tako obcykany. Daje rady i po tych paru miesiącach na prawdę czuje się pewnie już na tym lekkim sprzęcie (co nie znaczy że jeżdżę jak bezmózgowiec); Swoje lata w jeździe pojazdami po drogach mam - 10 już w tym roku mija i gdzie lepiej jak nie w Londynie zdobywać doświadczenie w jeździe po drogach gdzie ruch jest tak gęsty. Myślę że opanowałem już podstawy motocykla (może to kwestia uzdolnień) czuje się na nim dobrze. Teraz myślę o pełnej "A" by mieć to z głowy i nie przechodzić tego koszmaru za dwa lata zwanego CBT z 2 godzinną jazdą po mieście na powolnej pyrkawce. Trochę mnie to wajchowanie już zresztą męczy w tak słabym motocyklu ciągle trzeba biegami przebierać. Za często trochę jak na mój gust..ale jak się ma silnik od podkaszarki pod siedzeniem to co się spodziewać, no i ta tragiczna nie możność przewożenia pasażerów.. na pełnym A juz bym mógł (tzn pewnie po pełnym ubezpieczeniu pasażerów jak przypuszczam). A tak nie mogę nikogo poza własnym tyłkiem wozić.. trochę to przygnębiające bo kawalerem już nie jestem. Proszę bardzo kolegów forumowiczów kto zna i wie gdzie można w Londynie w miarę po kosztach zrobić to pełne "A" ale tylko południowy Londyn. Które szkoły polecacie a które omijać szerokim łukiem. Jak najlepiej się do tego przygotować. Maże o jakimś większym enduro z owiewkami na zimny Angielski klimat i komfortowej jeździe po ich krzywych dziurawych drogach na miękkim zawieszeniu. Naked to trochę nie porozumienie na ich warunki. to stwierdzam po paru miesiącach w różnych warunkach pogodowych - oczywiście o ile teraz w upał jest to rewelacja o tyle w miesiącach zimowych można po prostu zastygnąć po paru kilometrach w pozycji kucznej i się nie rozprostować pomimo dobrej odzieży ochronnej. Jednak mimo to motocykle i ich mobilność mnie wciągnęła już na całego i nawet nie myślę o jeżdżeniu po Londynie samochodem.. Tylko motocykl.. ale żeby to było realne muszę zdać wszystkie egzaminy. Testy teoretyczne zaczynam już robić w domu ze starszego testu interaktywnego z roku 2011, wiem że może być nie aktualny aczkolwiek nie sądzę by aż tyle się w przepisach zmieniło w ciągu dwóch lat. Ewentualnie tuż przed egzaminem kupie aktualny z 2013 roku test wraz z kodeksem i jeszcze kilka razy przerobię całość. Ale co z jazdą i całym tym ambarasem.. Jak gdzie i za ile..?? Tak by bezstresowo w miarę zdać to wszystko.. Ponoć tu jest łatwiej niż w Polsce. Tylko trzeba na dobrą szkołę trafić z dobrymi nauczycielami. No i przede wszystkim jak te ośrodki egzaminacyjne funkcjonują. Bo o ile CBT zdaje się w autoryzowanym prze DSA ośrodku nauki to pełne "A" na banio-motor już się tak nie da..? Proszę o pomoc..!
  8. No to tylko się potwierdza co napisałem wcześniej a właściwie rozszerzenie mojej wypowiedzi. Trochę swego czasu postudiowałem jak to jest z tymi wymianami prawa jazdy i dlaczego i kiedy.. Inaczej się sprawa ma w przypadku dorabiania kategorii w konkretnym kraju.. Dzięki za pomoc i wskazówki koledzy, ostatecznie dałem sobie siana z próbami nawet robienia kategorii w Polsce.. Może i jest to wykonalne ale potrzeba znacznie więcej czasu bo ok 1.5 miesiąca minimum no i dobrze byłoby mieć w tych jednostkach jakieś plecy - choćby tylko po to żeby coś niecoś przespieszyć pewne imbecylne procedury. Niestety nie ma się więc trzeba wszystko na piechotę. Wolę więc tu. I tak tu chyba prościej zdać..Mimo języka a z tym co raz to lepiej więc za jakiś czas tu podejdę. Na razie 125 w zupełności wystarcza na ruchliwy Londyn. Dzięki za linki poczytam i coś spróbuje zorganizować. Pozdrawiam.
  9. To świetnie ale to rozumiem same koszty egzaminów już są te 200 plus 93 - razem koło 300 wyjdzie. A teraz jeszcze koszty przygotowania. Było by świetnie po prostu wsiąść sobie ze 125 na 600 i zdać egzamin ale to raczej nie jest prawdopodobne.. Więc teraz pytanie jak tu sie (gdzie przede wszystkim) nauczyć taką grubą banią jeździć by się nie wykosztować a dobrze przygotować. Jakieś szkoły w miarę dobre i nie zdzierskie polecisz?
  10. no dokładnie jak powyżej.. Całe szczęście że nic wielkiego - będzie mnie tylko ten podnóżek dręczył że kilka stopni więcej przechyłu ma jak stoi na podpórce niż przedtem. Numerów w takich przypadkach szkoda pisać.. Dogadanie się o odszkodowanie w takiej sytuacji to rzecz granicząca z cudem.. i nawet jeśli chciałbym walczyć z ubezpieczycielem tego gościa o parę groszy to pewnie by to zajęło tyle czasu i pochłonęło tyle pracy i ludzi w to zaangażowanych, że ja już bym dawno zapomniał o sprawie zanim cokolwiek bym dostał.. Szkoda czasu po prostu i nerwów nie wspominając o pieniądzach na telefony. Już jedna sprawę odszkodowawczą mam - za głupi rower, na którym babka mnie potrąciła - rower poszedł do kasacji i choć warty był grosze to do dziś (już 2 miesiące) czekam na zwrócenie mi kilku groszy za niego i siniaki na ciele, a końca sprawy która poszła drogą sądową nie widać.. Szkoda gadać. Jakby coś poważniejszego się stało to bym nie popuścił.. Wystarczy że by mi spadł motocykl i coś sie stłukło czy pogięło albo konkretnie porysowało. Ale tak jak pisze kolega, i nauczony dodatkowo doświadczeniem poprzednim oraz myśląc, że nic się nie stało olałem kretyna. Szkoda się z dupkami użerać. Tylko tyle, że stres i nauka na przyszłość nigdy więcej na parkingach nie stawiam na bocznej stopce. Tylko przed domem. Wszędzie indziej centralny podnóżek.
  11. No dzięki za uspokojenie.. Całe szczęście, że nic się tu w zawieszeniu nie pogięło.. Ale dalej nie wiem czy powinienem pojechać z tym gdzieś jeszcze na diagnostyczną..? Wiem że nie jest to ścigacz i nie wyciągam na tym naddźwiękowych prędkości a i do 100 bardzo rzadko się zbliżam ale mimo wszystko nie wiem czego spodziewać się w szybszych zakrętach..? tzn czy się to nagle nie przekręci gdzieś przy przeciążeniu albo nie puści jakaś śruba? Co niestety się odgięło nie odwracalnie to pojedynczy podnóżek boczny.. Wcześniej motocykl stał na podpórce widocznie bardziej pionem niż jest to teraz.. Teraz jest znacznie głębiej przechylony w opadzie. Nie wiem jak to na prawić. Nie stawiam już na boczny podnóżek na dzień dzisiejszy, choć nieby stoi stabilnie ale boję się już by sytuacja się nie powtórzyła i by nie upadł mi na asfalt jak ktoś trąci autem.. Podnóżek utrzymał ciężar maszyny podczas zdarzenia ale niestety jakoś się dziwnie (niewidocznie) zagiął. Nie wiem czy na mocowaniu czy sama stopka się odgięła..? nie widać gołym okiem. Za to wkur...cy większy przechył maszyny jak się postawi, jest!! Próbowałbym odgiąć ręką z jakąś przedłużką. Ale boje się zerwania śróby na której się to trzyma. A btw czy ma na tym mocowaniu być lekki luz (na tej śrubie)? Wcześniej był ale nie wiem czy to norma. W ogóle mało co wiem o motocyklach cholera.. Dlatego ciągle wszystko przeraża..
  12. Witam. Wczoraj wydarzyła się dramatyczna sytuacja. Po dłuższym poszukiwaniu parkingu w końcu znalazłem miejsce na jednej z miej ruchliwych uliczek za jakąś Hondą accord. W środku siedział człowiek. Nie myśląc wiele nad tym zaparkowałem w jak mi się wydawało bezpiecznej odległości swoją yamahę ybr i postawiłem na bocznej podpórce blokując kierownicę na lewo jak to jest konstrukcyjnie obmyślone. Po zejściu z motocykla i dosłownie odejściu 3 kroków widzę jak ten skończony kretyn z Hondy cofa i cofa i cofa i powoli najeżdża mi tylnym zderzakiem na motocykl a dokładnie na koło spychając go ku nieuchronnemu upadkowi. Z krzykiem w ostatniej chwili złapałem motocykl. On (70 letni staruch chyba ślepy i głuchy już idiota) odjechał po czym wysiadł spytał czy wszystko ok. Na tamtą chwilę myślałem że tak więc pojechał wolno. Dopiero po chwili zobaczyłem że koło zostało odgięte względem kierownicy o kilkanaście dobrych stopni na lagach pewnie.. I szlak mnie trafił..! Jak do tego mogło dojść żadne śruby nie poluzowane, amortyzatory pracują normalnie bez oporu i zacinania a tu koło ni ma kąta prostego z kierownicą.. I nie mając wyjścia musiałem tak krzywo dojechać do najbliższego warsztatu w pocie czoła jadą i świecąc światłem skośnie. Dobrze że był biały dzień. U mechanika gość juz zaznajomiony stwierdził że jest lekko odgięte ale nie ma co panikować - co zrobił? Wziął kierownice w obie ręce koło między kolana i odgiął to na oko..!! Bez żadnych przyrządów..! Szok.. Pytałem czy nic nie musi być dokręcone stwierdził że nie.. Tak pojechałem ale już nie czuje się pewnie na tym motocyklu. Ja wiem że to tylko lekka motorynka pokroju rowerka ale czy aby na pewno mogę tak bezpiecznie jeździć..? Nie mogę do tej chwili się nadziwić gdzie to się mogło tak wykrzywić czy na mocowaniu amortyzatorów do tej kolumny główki kierownicy czy co..? Gość naprostował to w 5 sekund.. Ale wszystko na oko. Czy orientuje się ktoś czy powinienem pojechać na stację diagnostyczną żeby to jakoś na laserach ustawili. Nie chcę się uczyć jeździć na skrzywionej kierownicy. Nie czuję teraz może różnicy (jak przy jeździe z kompletnie odchyloną od normy do mechanika) ale mimo wszystko boję się że kilka centymetrów zrobi różnicę i nauczę się źle czuć motocykl w zakrętach co potem na prostym innym motocyklu będzie mi przeszkadzało.. Co robić..? Przysięgam że pewnym ludziom już powinni odbierać prawojazdy dożywotnio. Jak mógł nie widzieć siedząc w aucie że za nim podjeżdżam i parkuje.. Co za cymbał..! A te motocyklo do 125cc są tak liche że aż mnie to przeraziło.. Nić się nie ułamało ani nie wygięło czy odkręciło a kierownica nie było prosto do kierunku jazdy jak to mogło się stać..? Proszę o jakieś porady co mogę sprawdzić jeszcze i czy wszystko powinno być ok..?
  13. No dokładnie.. Kolegom powyżej coś się chyba pomyliło z tą obowiązkową wymianą.. Nic takiego nie ma.. nie ma prawa/przepisu nakazującego wymianę prawa jazdy do jakichś tam 180 dni czy coś takiego.. bzdury.. Jest w UK przepis że należy wymienić jeśli się ma stałą rezydenturę ale dopiero po upływie trzech lat.. ale tak czy inaczej przepis ten nie jest jakoś szczególnie egzekwowany z racji braku kar za nie wymianę.. Są więc przypadki Polaków jeżdżących na polskim prawo jazdy kilka już dobry lat bez konsekwencji.. Inna kwestią jest że w razie wykroczenia drogowego nie ma gdzie naliczyć punktów karnych i to o to się przyczepiają smerfy w każdym kraju EU.. Wtedy zaczynają się problemy więc powinno się mieć wkładkę do Polskiego prawa jazdy w UK tzn Counterpart.. Tak jak ja mam dla swojego Polskiego by móc zdawać na CBT i mieć Provisonal A.. Ale nikt się do mojego Polish Driving License nie czepiał ani słowem.. A w DVLA wręcz powiedzieli mi że nie mam obowiązku wymiany i nie muszę tego robić jeśli nie chcę bo jest ono honorowane w każym z krajów EU.. Wystarczy tylko ta wkładka (za free) i po wszystkim i mogę z tym jeździć do 70! Więc prosze Was nie piszcie głupot. Inna sprawa z przerejostrowaniem i ubezpieczeniem pojazdów - tu faktycznie są już obłożenia i ścigają za to by nie było samowolki. A chodzi głównie o opłaty (jak zwykle kasa) które tutaj są obowiązkowe dla każego kierowcy. Więc muszą za to ścigać i mają prawo to robić i choć przepisy wciąż są nie spójne to policja "może.. " - bo to policja.. Co do Twojego komentarza kolega G zelin to widziałem tam tylko linki do informacji kóre już znam. Ale ciężko jakoś wyliczyć czy ustalić ile mnie to będzie mniej kosztowało skoro śmigam już 125-ka po CBT..
  14. Szanowni koledzy. Wyczytałem z linku coś takiego (z przewodnika po CBT dla jeżdżących po UK): "CBT if you have a car driving licence If you passed your car driving test before 1 February 2001 you can ride a moped without completing compulsory basic training (CBT). If you passed your car driving test on or after 1 February 2001, you must complete a CBT course to confirm your full moped licence. This means you won’t have to take CBTevery 2 years to continue riding a moped. If you already have a CBT certificate and then pass your car test, you can ride a moped without L plates without taking the full motorcycle test. In this case the CBT certificate for riding mopeds will last for as long as your car licence. Mopeds have a maximum engine size of 50cc and a maximum speed of approximately 31mph." Czy to znaczy że po przejściu pierwszego CBT nie muszą go robić ponownie dla Moped skooterów do 50cc tylko mogę jeździć do czasu ważności mojego prawojazdy kat B..?? Bo ja to tak zrozumiałem.. Ale już powyżej 50cc musiałbym pewnie co dwa lata odświażać. Jednak do 50cc to robie się jednorazowo CBT i można jeździć bez L-ek..?! Na to mi wygląda. Czy ktoś coś ma do dodania? A to właśnie ciekawe z tymi terminami.. Faktycznie teraz mam bezterminowe.. Ale co tak na prawdę oznacza termin ważności brytyjskiego prawa jazdy - czy nie czasem że po 10 latach po prostu trzeba przedstawić swój dobry stan zdrowie satysfakcjonujący lekarza który może wydać nam oświadczenie że jesteśmy wciąż zdolni do jazdy..? W Polsce też już są plany wprowadzenia obowiązkowej wymiany prawojazdy z bezterminowych na terminowe z ważnością na 15 lat lub krócej i potem od nowa badania itd. A W UK może trzeba jeszcze raz testy zdawać...? Nie wydaje mi się. Poza tym zawsze mozna sobie polskie bezterminowe zgubić i postarać się o wyrobienie nowego z pięknym gwiezdnym kółkiem na niebieskim tle. Jak ktoś z Was zdawał to może mi napisze ile by mnie to robienie A pełnego (a może lepiej mi zrobić A2) kosztowało tutaj w Londynie/UK. Na stan dnia dzisiejszego czyli CBT na motocykle 125cc manual. Więc zdane max z możliwych w CBT. (pisze max bo niektórzy zdają na moped z automatem); Z tego co ja wyczytałem to egzaminy mieszczą się w granicach 130Funtów (wszystkie) ale jak to jest z kursem ile trwa jak to wygląda i czy na egzamin mogę pojechać sam czy muszę brać instruktora itd. Proszę chcę mieć jakieś porównanie.
  15. No proszę.. gdzieś niedaleko w Europie może być jeszcze prościej.. Tylko oczywiście Polska słynąca już legendarnie z biurokracji i łaski na każdym kroku oraz bajońskich opłat jest number 1 in the World w uprzykrzaniu ludziom życia. Sam doszedłem już do tych wniosków.. Dziś człowiek żałuje że nie zrobił prawka na A razem z B ale niestety 10 lat temu to ja na motocykl nie miałem nawet najtańszy a na B musiałem się zapożyczyć.. Potem już A nie było mi dłuuuuugo potrzebne.. aż 10 lat jak widać.. teraz jednak w dobie kryzysu i coraz trudniejszych do przejścia przepisów jakże by się to w tym akurat miejscu przydało.. Gdybym nie wyemigrował to pewnie bym nawet nie liznął jazdy na motocyklu.. Są jednak miejsca bardzo różne na świecie i od tego jakie w nich warunki panują zalezy bardzo wiele i nasze wszystkie decyzje. Kat C to po prostu pomysł na zarobek lepszy. Jednak całkiem dobrze posiadaczom tej kategorii się płaci na dzień dzisiejszy przynajmniej w UK. Reasumując jeszcze popytam w Wydziale komunikacji (czyt komunistyfikacji) o tym jak to w Polshy jest z tym A1 do A i jazda do jazdy ze zdawaniem ale coś czuje już po tym co się dowiedziałem że nie będzie łatwo. A Panie w urzędach w Polsce robią taaaaaką łaskę że w ogóle chcą z nami rozmawiać że aż człowiek by chciał w nie telefonem rzucić jakby się dało. \Rozpacz z tą łaską na prawde.
  16. To w ogóle nie jest śmieszne.. Dowiedziałem się na razie tyle że na A może i mógłbym podejść bez egzaminów teoretycznych ale musiałbym to sprawdzić z UKM lokalnym w Polsce a konkretniej podejść tam z przetłumaczonymi dokumentami angielskimi na prawo jazdy tymczasowe A które mimo wszystko jest ważne bezterminowo pod warunkiem ciągłego odświeżania CBT (strasznie to dziwne); Oni pewnie musieli by to skonsultować z tutajszymi organami DSA bo skim innym czy mogą mnie dopuścić do egzaminu bez korsu jazdy i egzaminu z teorii.. Pewnie to wszystko się słabo kalkuluje.. a koszt.. zaczyna się od 1000zł w górę po zmianie przepisów. Koszt jeszcze bajka ale ta biurokracja.. Na C koszt od 2000zł w górę.. też nie tak tanio ale i tak taniej niż tu.. Tyle ze znowu biurokracja.. bo ponoć muszę pójść do UKM i poprosić o wydanie mi tzw "profilu" czyli dkumentu na podstawie którego mogę rozpocząć szkolenia w szkole nauki jazdy a bez którego nie będę wstanie tego zacząć.. Przed jednak wybraniem profilu muszę postarać się o badania lekarskie ile to wszystko razem zamie czasu..? ponoć samo postaranie się o te dokumenty można zorganizować w jeden dzień natomiast czekanie na nie przy pracy urzędów to już inna sprawa. Innymi słowy w ciągu jednego pobytu 3 tygodniowego w kraju nie mam szans się wyrobić ze zrobieniem tego wszystkiego a potem jeszcze przecież trzeba odczekać swoje na egzamin Państwowy w Wordzie., Można by to zrobić w drugim terminie za parę miesięcy tylko ze wtedy człowiek już znowu nie świeży z jazdy itd itp.. Suma sumarum chyba się to wszystko nie opłaca.. Daruję sobie pewnie C, a zrobię tutaj kiedyś jak będę miał na to kasę a czas urlopu przeznaczę na kursy doszkalające z innych dziedzin.. To tyle.
  17. Co ja patrze..??!!! Jeszcze raz bo chyba coś nie zrozumiałem.. Jakim cudem jako prawny rodowity obywatel RP w której spędziłem ponad 25 lat swojego życia "nie mam prawa" zdawać co kolwiek czy się uczyć co kolwiek..? Toż to jakiś nonsens..! Nie ważne ile siedzie w UK tego nikt nie widzi.. A poza tym co fiskus polski ma do tego kto siedzi a kto nie za granicą.. a jeśli byłbym bezrobotnym na utrzymaniu rodziców i nic nie zarabiał i nie pobierał zasiłku to tak samo nie istnieje w bazie fiskusa.. Prosze Was ludzie nie opowiadajcie bzdur.. Prziecież nie ja pierwszy tak zrobie i nie ostatni że zarabiam tu a do Polski jadę się doszkalać bo 5 razy taniej i łatwiej. Toż to już norma.. Wszyscy tak robią i jakoś nikt do więzienia nie idze..(??!!)Jutro dzwonię i pytam.
  18. No właśnie Nie..! Wyrwałeś to z kontekstu.. Napisałem że mam polskie "B" i tylko angielski counterpart na "A1".. Przynajmniej tak chciałem napisać. Tak czy inaczej widzę że więcej z tym problemów niż myślałem. Jak zawsze zresztą. Ale postaram się jeszcze zadzwonić do najbliższego miejscu zameldowania w Polsce WORDu i przedstawię szczerze swoją sytuacje. Zobaczymy co mi powiedzą.
  19. Jemu chyba chodziło w Bardzo Dużym Skrócie bez rozpisywania się że powinno być 15A (bezpiecznik) dla normalnego użytku gniazda jako zapalniczki dla cygarów (ale to w aucie gdzie grzałka jest) albo 5A jeśli chce się tego używać do innych celów jak np ładowanie telefonów czy nawigacji. Jednak jak napisałeś powyżej to ma uchronić instalację i przed ewentualnym pożarem. Choć zdarza się to niesłychanie rzadko, U mnie jest od plusa kilka centymetrów kabla do bezpiecznika od niego już dłuższy odcinek do włącznika stamtąd znowu długi do zapalniczki i od niej krótki do minusa akumulatora analogicznie do rysunku. A samo gniazdo schowałem pod siodełkiem w luce na narzędzia więc ani światło ani woda tym bardziej tam nie dociera w tym motorku. W gniazdo wsadzone jest na stałe ładowarka do nawigacji i kabel wypuszczony przez szczeliny owiewki omijając bak do góry Nawigacje chowam w kieszeni kurtki kabel pod kurtką i słuchawki wklejone w kasku stereo na jedno ucho. Sprawdziłem wczoraj - działa perfekt! Na motocyklu i tak nie ma czasu patrzyć na ekran nawigacji tylko trzeba się rozglądać dookoła jak się jedzie a instrukcje z głośnika wystarczają w zupełności by używać nawigacji i rewelacyjnie pomaga to w dojechaniu do celu. Zrobłem wszystko wg swojego pomysłu. I jest gitara. Na zewnątrz nie widać nić poza wypuszczonym czarnym kablem od ładowarki. A ta sama w sobie powinna mieć jakiś mikroukład z bezpiecznikiem który w razie przepięcia (które nie zdarza się praktycznie wcale w tym napięciu) powinno uchronić urządzenie przed zniszczeniem. Wszystko zajęło mi 20 minut roboty. Estetycznie nic nie przeszkadza nie musiałem niczego montować na kierownicy ani rozkręcać czy przerabiać. Prosta robota. Jedynie o czym musze pamiętać to by po dojechaniu na miejsce zawsze najpierw odłączyć ładowanie od nawigacji nim zsiądę z motocykle bo mnie na kablu przytrzyma;) taka dodatkowa więź z maszyną, Lol.
  20. A szkoda.. Głupie to wszystko trochę.. Skoro mam już tyle lat doświadczenia w jeździe po świecie drogami i lat na karku oraz zdałem ten męczący 2-godzinny test na motocyklu z instruktorem nie popełniając żadnych błędów na normalnym motocyklu w manualu to powienienem mieć przyzwolenie do zabierania pasażera.. Nie rozumiem tych obłożeń.. Może dla moped-ów do 50cc słabych i wywrotnych to by miało sens ograniczać żeby się g...nia nie woziła po troje na czymś takim ale i tak widzę ludzi jak po dwoje na skuterze jeżdża. Nie wiem co to ma do rzeczy jaką kategorię się ma.. i czy pełną czy nie.. Pprzecież na pełne A (klasa top-fuel;) I tak nikt nie robi testu na jazdę z pasażerem.. więc po co to w niższej kategorii? Na moje to właśnie w szybszych motocyklach to pownno być zakazane by brać pasażera bo wtedy dwie osoby może do piachu iść zamiast jednej. A na małych powolnych motorkach to bezsens.. Nawet nie można koleżanki zabrać czy dzieciaka na wycieczkę..Bezsens jeszcze raz.. To wszystko śmierdzi mi kapustą.. Tylko pewnie o to chodzi.. trzeba wyłożyć by dopiero mieć to oficjalne przyzwolenie na papierku że dużym motorem można kogoś wozić.. Debilizm i tyle.
  21. No to jeszcze zobacze.. Jednak myślę również o zrobieniu kategorii C w Polsce bo tutaj jest za drogo.. Tylko znów nie jestem pewny czy mają B będę musiał znó odświeżenie teoretycznych przechodzić czy tylko praktyka na placu i egzamin w mieście. Może ktoś się z Was orientuje..?
  22. Z tymi bezpiecznkami to nie tak prosto jak się okazało.. Szukałem w kilku sklepach i wszędzie mają tylko w zestawach z naniższą wartością 7.5A mam nadzieję że jak taki zastosuje to nie będzie problemu..? Co do podłączanie się do stacyjki to nie potrzebne mi to.. za dużo problemów z tym trzeba rozbierać całą lampę więc odpiszczę na włącznik będzie ok.
  23. Ha, żeby to było takie hop siup.. A jak sprawdzą gdzieś w bazie żę nie miałem podejścia do testu teoretycznego na A ani w UK ani tymbardziej w Pl to co..? Obawiam się problemów urzędniczych.. Nie mam angielskiego prawka tylko polskie i postarałem się o darmowy counter part brytyjski do prawka polskiego z tymczasowym A1 więc skąd mam mieć pewność że jeśli nawet wyślę im to wszytko i zapłacę by wyrobili mi piękne plastikowe UK Driving License to będzie na nim natłoczone i A1 razem z B a nie tylko B i A dalej odeślą w formie papierkowej..? A nawet jeśli stało by się jak piszesz w wersji pierwszej że dostałbym piekne A1 na plastiku to czy w Polsce nie zechceli by jakiegoś potwierdzenia zdania egzaminu teoretycznego żeby to zweryfikować albo co gorsza kazali by zdawać od nowa bo to w końcu inny kraj i inne nieco przepisy drogowe..?? No i co wtedy?? Ile mi dasz gwarancji że to będzie takie proste a nie tak pogmatwane jak ja sobie to wydedukowałem?
  24. Widzę że zdania są podzielone co do jazdy po Bus lane.. Czy mam rozumieć znowu że jeśli na znaku Bus Lana tym niebieskim prostokącie na którym narysowany jest autobus jest jeszcze dorysowany motocykl, rower i taxi to znaczy ze wszystkie te pojazdy mogą z niego korzystać dowlonie a jeśli tylko sam autobus to wtedy nikt poza autobusami nie ma prawa wjazdu na pas Bus Lane..? Czy dobrze to rozumie? Ps. W tymczasowym uprawnieniu na A1 motyckl lekki tylko z CBT jest zastrzeżenie że nie wolno brać pasażerów i należy mieć zawsze przykręcone L pod rejestracją. A co jeśli ściągnę to L po to by czasem kogoś podrzucić..? Czy jest to bardzo surowo karane w Londynie za jazdę bez pełnych uprawnień i bez L plate z tyłu i z przodu..? Czasem obserwuję że niektórym to L plate jest ledwo widoczne naklejone gdzie pod tailboxem albo prawie odpada wisząc na jednej śróbce pod rejestracją - czy nie można się w razie kontroli wytłumaczyć że miałem ale odpadła..? Jeżdżę z tym ale czasem chciałbym zabrać pasażera i korci mnie by trochę pooszukiwać system. Umiejętności am wystarczające by powolutku z kimś z tyłu gdzieś tam sie dokałatać bocznymi dróżkami zresztą próbowałem już na parkingu manewry z pasażerem więc trening był. Ale jak to od strony prawnej wygląda. Słyszałem że można dostać mandat za to i chyba nawet punkty ale czy to prawda i ile..?
  25. No Co Wy..? To aż tak źle z terminami jest..?? To ile średnio trzeba teraz czekać,,? To znaczy że jeśli teraz bym chciał zadzwonić i zaklepać termin egzaminu to może się nie udać trafić z wolnym terminem na czerwiec..??? To chyba jakaś pomyłka..? I dlaczego sądzicie że tak ciężko jest zdać za pierwszym podejściem - jeśli chodzi o jazdę..? Właściwie jak ktoś ma opanowaną jazdę jaką oni wymagają to zostaje tylko kwestia dania rady testom.. A koszta? Po co miałbym płacić instruktorowi za naukę jazdy po parkingu skoro to już potrafię.. O to właśnie mi chodziło że chcę to pominąć i myślę że z tym w Polsce nie ma problemu jako że każdy instruktor chce szybką i łatwą kasę chapnąć bez konieczności udostępniania swojego sprzętu, kosztów paliwa itd. Właśnie o papier chodzi i przeszkoleniu praktycznym by móc zostać dopuszczonym. Wiele w Was pesymizmu koledzy.. Może ktoś myśli inaczej?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...