A oto moja historyjka. Jadę z kumplem na ogarze z górki, a tutaj szykana.Byłem kapke rozpędzony i o hamowaniu nie było mowy, bo wylądował bym z kumplem na barierce.Ściołem zakręt w lewo, a tu drugi w prawo! 8O I tu było gorzej.Z prawego pasa wyciepało nas na lewy(dobrze, że nic nie jechało z nad przeciwka, bo były by zwłoki na drodze) i to prawie na pobocze lewego pasa(tylnie koło było już na poboczu, ale na szczęście mam oponę kostkę z tyłu i jakoś poszło).A za poboczem był potok i drzewa na górce.Kumpel był ładnie wystrachany, ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło. :D