Skocz do zawartości

zhiang-cheng

Forumowicze
  • Postów

    11
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zhiang-cheng

  1. Z tego wniosek, że VN nie robi wrażenia reputacją Kawasaki :biggrin: I...jest to prawda :buttrock: Z dwojga złego już lepiej VTX. Mniej obrzydliwa. PZDR
  2. Zdecydowanie..poza tym te komisy z Poznania i Siedlec absolutnie nie warte polecenia. W pierwszym przypadku licz się z tym, że po przybyciu na miejsce cena 'nagle' skoczy w górę (standardowa praktyka tego handlarza- jesteś zainteresowany, więc przełkniesz te 4 stówy więcej..w ostateczności łaskawie starguje Ci cenę do pierwotnej) ponadto większość sprzętów odpicowana po przejściach; w Siedlcach zaniedbane trupy...tyle.
  3. No to fajne miejsce, ja akurat tam nie trafiłem, ale byłem na campingu w okolicach Romaifurdo- spokojne miejsce i dobry dojazd tak ze 30 min do centrum. Poza tym Budapeszt zdecydowanie godny polecenia, w przeciwieństwie do Balatonu- płytkiego bajora, obklejonego turystycznymi wiochami z mętną wodą. Jedynym jego "plusem" jest to, że w ogóle jest, w związku z czym tłumy węgrów okupują wszystko, co się da dookoła. Strata czasu...lepiej wyskoczyć nad jakieś alpejskie jezioro, względnie do Chorwacji.PZDR
  4. zhiang-cheng

    Afryka Zach.

    Cześć, po latach włóczenia się po różnych zakątkach Europy, co prawda było super, ale jednak stwierdziłem, ze trzeba wyskoczyć dalej. Maroko ok, Sahara zach. lepiej, a najlepiej do Senegalu- czyli Afryka z czarnymi murzynami ;) I tu, jeśli znalazłby się ktoś, kto był, przejechał się trasą nad oceanem i chciałby się podzielić- byłoby fajnie. Chodzi mi o ceny, wizy, dostępność stacji benz. na pd. od Agadiru- interesuje mnie trasa wybrzeżem przez Dakhla, Nouakchott do Dakaru. Planuję wyskoczyć w okolicach maja-czerwca 2009, najlepiej promem Genua-Tanger (pd. Francji i Hiszpanię chętnie sobie daruję- oblatane po parę razy). Może ktoś by się dołączył, sprzęt na pewno armatura (taka trasa turystycznym enduro to żaden wyczyn :) )PZDR
  5. Cześć, witam wszystkich; na początek powiem że do tej pory jeździłem Intruderami (i jeżdżę) ale gówniany polski rynek, który zapchany jest powypadkowym złomem nie daje zbyt wielu okazji, żeby coś fajnego z Vsów znaleźć a niedługo będę zmieniał...więc...co prawda bardzo luźno i teoretycznie ale zwracam się z pytaniem do użytkowników VT 1100 (raczej starszych, nie ACE i nie Sabriny) jak się sprawuje ten sprzęt w eksploatacji. Jakie najdłuższe trasy robicie, ile pali, na ile wystarcza bak, jak się sprawuje silnik- ma np. automatyczny napinacz? Co ile serwis i regulacje? Chodzi mi o jazdę turystyczną na raczej długich dystansach w dwie osoby plus cała reszta. Intrudery spisują się rewelacyjnie ale znalezienie fajnego egzemplarza z roczników 00-04 graniczy z cudem. Na dodatek najnowsze sprzęty z USA są już badziewnie 'zkruzerowane' z malowanym na czarno silnikiem, jednoczęściową kanapą, jakimś deklem, inną kierownicą...Co do Vt1100, chodzi mi o te same roczniki mniej więcej, sporo jest sprzętu ze Stanów- jest jakaś różnica?PZDR
  6. To porównanie vt600 z vs1400 gabarytowo to chyba żart:) Ostatnio jeździłem z kumplem- on właśnie na vt600 i nie ma co porównywać- intruder 1400 sporo większy i więcej miejsca. Mało tego- spala mu w trasie 5.5 a w mieście 7 litrów- to więcej niż mój vs! chociaż ma ponad dwa razy większy silnik- i to jest takie cudowne? Co do wygody, to powiem tylko tyle że wiele razy robiłem po 1000-1300 km na raz vs600 w dwie osoby i jakoś żyję- co więcej było zarąbiście- jeśli ktoś ma też takie wspaniałe przeżycia z vt600 to niech napisze. A łańcuch, smarowanie, uwalone tylne koło, wymiana zestawu napędowego, plastikowy błotnik też są cool? Miałem właśnie okazję pojeździć vt600 i powiem, że fajnie brzmi i dobrze się prowadzi ale to koniec plusów w stosunku do intrudera. Wykończenie, dopracowanie szczegółów, proporcje- w tym vs bije shadow na głowę. PZDR
  7. Mam nadzieję :buttrock: dzięki za odpowiedzi, do PP nie wpadłem, logistycznie są usytuowani niezbyt korzystnie i musiałbym się urwać z roboty. Co do dzwigni zaworów i luzów- byłyby chyba słyszalne też bez obciążenia(?) Dodam, że gdy motocykl stoi na luzie można sobie kręcić manetką do woli- i jest cisza. Do ok. 3tys obrotów też nic niepokojącego nie słychać. Motocykl pali idealnie, bez ssania, spalanie w normie, moc nie spadła- aha, spalanie stukowe raczej odpada; też sie zastanawiałem- przez jakiś czas lałem vpower, 98 i inne supremy- bez różnicy.PZDR
  8. Ja mam vs1400, 45tys, '94 serwisowany, wyregulowany i nic się nie przebarwia. W vt1100 wystarczy spojrzeć pod osłonę kolanek (to, co widać to nie kolanko) i gwarantuję, że będzie przebarwione. To i tak o niczym nie świadczy- natomiast sprzęt z aukcji jest 100% po dzwonie- proponuję przemyśleć "geometrię" kierownicy....PZDR
  9. Cześć, tematem postu jest vs1400 '94, nakręcone 45tys, w tym 30tys w moim wykonaniu; a ściślej ujmując- odgłosy, pojawiające się z lewej strony silnika. Sprawa wygląda tak- na jałowym biegu wszystko pracuje bardzo ładnie, bez względu na rozgrzanie silnika. Po ruszeniu też jest ok, dopóki się silnik nie nagrzeje. Po rozgrzaniu i wejściu na trochę wyższe obroty (tak ok.100 km/h na 5.) z okolic głowicy (subiektywnie- z lewej strony przedniego cylindra) dochodzi takie grzechotanie-dzwonienie :) (jakby garść śrub wysypać na blachę). Przy niższych obrotach cichnie, natomiast nasila się wraz ze wzrostem obciążenia- np. w dwie osoby jak jadę 90-100 to nawala dość konkretnie...powyżej też wydaje mi się, że jest ciszej ,ale może to już szum wiatru przykrywa tamten odgłos. Słychać wyrażnie, pomimo głośnych, prawie pustych wydechów. Motocyklem jeżdżę prawie wyłącznie w długie trasy w dwie osoby, serwisowany regularnie w ASO, od ostatniego przeglądu w Polandposition zrobiłem raptem jakiś 1000km (płyny, okładziny, regulacje, wymiana sprężyn w sprzęgle). Macie jakieś pomysły?PZDR
×
×
  • Dodaj nową pozycję...