Miałem okazję podróżować z Kinway'em 250. Po kilku godzinach prób uruchomienia (stał 2 miesiące w garażu i zalało mu świece) wreszcie wyruszyliśmy. Motocykl jechał dość sprawnie do pewnego momentu. Po ok. 150 km śrubki się poluzowały i z silnika zaczął wyciekać olej. Efekt był nie z tej ziemi ;) Wyglądało to tak, jakby motor się palił- tyle dymy. Usunęliśmy usterkę, ale po kolejnych 100 km coś się stało z kranikiem i tym razem wyciekało już paliwo. Na całe szczęście był to już koniec trasy, więc obyło się bez większych tragedii. Najlepsze było podsumowanie kierowcy Kinway'a: J**ię ten syf, kupuję to co Ty (Drag Star 650 '97) Osobiście nigdy nie kupiłbym chińskiego motoru, bo nigdy specjalnie mi się nie podobały.