Wiecie co straszne mam nudy dzisiaj w pracy. Brzydka pogoda i w ogóle jakaś nostalgia się pojawia. Zapewne już nie polatam. Koniec sezonu. A tak fajnie było jeszcze w październiku. Wieczorami po pracy spotykałam się z chłopakami i robiliśmy sobie fajne traski z zakręcikami. A teraz , teraz to możemy w grudniu popatrzeć jak Św. Mikołaj śmignie w saniach. Ach no cóż. Nie wiem jak wam ale mi smutno. Zawsze jak wracałam z tych wieczornych wypadów i maszynka już stała zapakowana w śpiworek słyszałam jeszcze w oddali odgłosy jakiegoś sprzęcika którego właściciel zapewne dopiero wracał do domu albo wyruszała na nocne podboje. Dobra nie smęcę. Tak się pożaliłam.