Z mojej strony równiez życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Moto łatwiej poskładać niż motocyklistę więc dobrze,że tylko tak się skończyło. Jedna rzecz mnie intryguje. Skoro gość Ci wyjechał i jak sam mówisz na tyle blisko,że nie udałoby Ci się wyhamować to co się stało z motocyklem skoro nie udarzył w samochód? Prześlizgnął się gdzieś obok czy zatrzymał się przed samochodem? Bo skoro puszkarz odjechał to wnioskuję,że do kolizji pojazdów nie doszło. Daj znać jak samopoczucie.