Taaaa, samolot, to ja Ci powiem, że dla mnie motocykl ma być przyjemnością. Jak w upale mam ubierać kombinezon to ja to pier... ekhm ... chrzanię. Jadę w spodenkach i podkoszulku. Mam świadomość, że tak ubrany, po randce z asfaltem będę miał peeling, ale równie dobrze na pasach ktoś może mnie potrącić. Dlatego jeżdżę powoli. Chyba jestem wygodny, i jeśli miałbym wybrać jazda moto w pełnym ubraniu w upale ze spoconymi jajkami, cały mokry od potu, to wolę albo autem z klimą, albo motocyklem w koszulce i spodniach.