Witam. Podpisuje sie pod tymi ktorzy twierdza ze najlepiej kupic jakiegos starego sprzeta typu WSK, romet i powoli grzebac samemu i sie uczyc. czasami na wlasnych bledach:) Ja zaczynalem w wieku 9 lat od motorynki:) zasada dzialania silnika, gaznika itd itp. pozniej odrestaurowalem caly motorower Żak z 68 roku ktory stal zaerdzewialy w stodole. nastepnie WSK, WFM Simson, MZ. teraz jestem posiadaczem Hondy VF 750 i potrafie juz po latach doswiadczenia wiele zeczy sam przy niej zrobic, oprocz tam powazniejszyczh do ktorych trzeba miec przyrzady, narzedzia. Mysle ze w motocyklowej przygodzie bardzo pomaga zaciecie i jak sie to mowi "smykałka" od najmłodszych lat. poprostu trzeba to czuc, to zamiłowanie ktore sprawia radosc gdy sie cos robi czy jezdzi na motocyklu:) Pozdrawiam i życze powodzenia w motocyklowej przygodzie