Z uwagą przeczytałem post Zbyha i mam wobec stanu naszych dróg własne tło emocjonalne ( syn wysypał się w zeszłym roku na koleinach - on na szczęście cały ale motocykl- naprawa koszt ok 3tys), wspominając że wielu motocyklistów straciło życie a nie tylko opony czy felgi na dziurawych drogach- winni jesteśmy im nie tylko pamięć, ale konkretne działania. Myślę że pora się pozytywnie zbuntować i zaprotestować publicznie do drogowców, polityków, radnych itp. Zapraszam do dyskusji merytorycznej "jak" to zrobić. Pomysły na akcje, wzory petycji, adresatów apelu itp." Ps Nie mamy za sobą opinii publicznej ( dawcy organów, szaleńcy itp. ) pora przejść do ofensywy!!! ;)