Morały...

[Gość Anonymous]

U mnie było następująco. W wieku 8 lat znalazłem u dziadka na wsi w starej stodolę Jawkę 50 typ 20 (taka obudowana,skuter) z 1963 roku. Wyciągnąłem ją, trochę oczyściłem, a że była nie na chodzie i miała zerwany łańcuch to zacząłem nią zjeżdżać z górki (gdyż owa stodoła była na górce) i... zjeżdżałem i wpychałem i tak w kółko przez 3 tyg. :-D Po powrocie z owych wakacji tata kupił mi motorynkę koloru ni to fiolet ni to róż :evil: no i miałem ową drynę ( no i mam ją do dzisiaj) od roku 1995 do 1998. W 98 jako 11 latek postanowiłem przywieźć od dziadka wspomnianą już Jawę i ją trochę podreperować i odnowić. Udało mi się to i jeszcze w tym samym roku śmigałem na Jawce po okolicy, oczywiście bez żadnych uprawnień, ale Jawencję udało się zarejestrować :) w marcu 2000 roku nastąpił przełom i za 1500 PLN nabyliśmy z tatą Yamahę Joga 50, taki mały piździk z 1983 roku... pierwsza japonia ;) Smigałem nią już legalnie na kartę motorowerową :-D ale prawdziwa rewolucja nastąpiła dwa lata później, w maju 2002 (miałem 15 lat) kiedy to do garażu wjechała Honda CB 250 Nighthawk (wersja USA) dokładnie z 12.1990. I było jeżdżenie bez prawa jazdy po okolicy (i nie tylko :buttrock:). Obecnie już na swoją rękę zakupiłem w maju br. Kawasaki GPZ 600 R które zostało sprowadzone z Niemiec. Nie starczyło mi kasy i niestety nadal nie jest zarejestrowane... Ale już nie długo... Tata zawsze się wychwalał że jestem "motonitą". Mama z początku patrzyła trochę z niechęcią ale już jest ok... :D

 

Pozdrawiam

[_Monter_]

http://forum.motocyklistow.pl/viewtopic.php?t=29108

 

morałów nie trzeba, ja to przeżyłem

 

a każdy robi co chce!!!