Cześć, mam dziwną przypadłość z moją ZX636. Jechałem do pracy i po jakichś 40 min (+/-) zaczął szarpać. Z każdą chwilą mocniej aż kompletnie zgasł i nie dało się odpalić. Byłem w szczerym polu więc się podłamałem. Ale po 5 minutach normalnie odpalił i dalej dojechałem ze 20 min na miejsce.
Wieczorem wracałem i to samo. Autostrada ok 80km, zaczyna przerywać i gaśnie. Musze na kilka minut wyłączyć zapłon po czym odpala i jedzie dalej. Za pierwszym razem jak zaczął przerywać pomyślałem, że może jakieś lipne paliwo wlałem. Ale jak trochę ostygnie to jedzie znowu ok. Temperatura w normie. Wieczorem jak wracałem to pokazywał 70-80st tak samo gasł.
Może ktoś ma jakiś pomysł? Świece? Całkiem nie dawno wymieniałem i raczej nie padły by wszystkie na raz.
Qrcze nie bardzo wiem od czego zacząć poszukiwania.
Będę wdzięczny za wszelką pomoc.