Staram się w każdym roku zrobić moją Yamaszką 125 jakąś małą wyprawę. W bieżącym roku jest wielka niewiadoma czy taki wyjazd będzie mógł dojść do skutku. Od 2014 roku objechałem nią prawie cała Europę od Gibraltaru, poprzez drogę Orłów w Norwegii, w ubiegłym roku zaliczyliśmy w Rumunii Transfagorską i Transalpinę. Pozostaje dylemat co dalej. Chodzi mi po głowie Magistrala Adriatycka z wypadem do Albanii . Ale na dzisiaj to wielki znak zapytania czy w czasie po pandemii będzie można się wybrać. Jestem emerytem (72L.) wiem że czas ucieka i jest niewiele czasu na spełnienie swoich marzeń ale puki jest jeszcze zdrowie staram się je realizować.
Może jednak się uda bo planuje wypad gdzieś na przełomie sierpnia i września, jeżdżę tylko z namiotem nie gonią mnie wtedy terminy, nigdzie nie muszę się spieszyć. Mam dość jazdy lub jestem zmęczony to gdzieś w zacisznym miejscu stawiam namiot i biwakuję, śpię, odpoczywam. Po czym na moto i w dalszą drogę. Uważam że ruszenie na takie eskapady to jest kwestia przełamania obaw i strachu przed nieznanym, ale jak już raz człowiek się przełamie to zapomni o biurach podróży, hotelach oraz imprezach organizowanych. Wtedy czuję się wspaniale i jestem sam sobie panem.