Witojcie, przed zakupem aktualnego motoru ogladalem kilka innych. Trafiłem do Czeluścina koło Gniezna, tam w czeluściach szopy/pgrów stał fajny sv. Wszystko bylo ok, warstwa kurzu na zbiorniku skłaniała mnie do tego by zaproponować malutką cene i odjechac w siną dal z motocyklem na pace. To teraz do sedna.. Otóż moj ojczulek w temacie jest dosc obeznany i ZAWSZE dmucha na zimne, sprawdza co popadnie. W oczy rzucila sie kontrolka cisnienia oleju ktora niestety nie byla sprawna i nie wiadome bylo co dzieje sie wewnatrz silnika, ale ja nie o tym. Poprosilem o dowod rejestracyjny by upewnic sie ktory rok produkcji byl wbity w dokument. W komplecie dostalem tez karte pojazdu, oczy wyskoczyly na wierzch mi i tatkowi kiedy okazalo sie ze numer seryjny karty roznil sie od tego wpisanego w dowod rejestracyjny, do tego karta miala stemple jakby z kartofla i JESZCZE DO TEGO byl jakis nieciekawy wałeczek na umowie którą majster bez ręki nieswiadomie podpisał. Dodam ze nie przerejestrowal go. Aktualny wlasciciel jest toooootalnie zielony w temacie i (chyba) nie wie co ma, a ja obawiam sie ze to gorący towar. Więc jeśli komuś obiła sie o uszy informacja o kradziezy niebieskiej es fałki przydrapanej z prawej strony czachy i z polową zadupka w innym odcieniu to wiem gdzie uderzyć. Sam nic z tematem nie robilem, po prostu odjechalismy by nie dostac sztachetą płotu po głowie. Pozdrawiam