Siemka, wczoraj pojechałem po nowe Suzuki, podczas oględzin zauważyłem jakąś plamę na dyfuzorze, zapytałem co to, on odpowiedział, że w chłodnicy ubywa płynu jak się pojeździ, nie wiadomo czy węże przepuszczają czy jakoś go spala.. (???) Mimo wszystko go wziąłem, płyn ubywał powoli, pojeździem godzinę i było widać, że ubyło, ale nie jakoś dużo, ale było to widać, dolałem, postawiłem w garażu i wróciłem do domu. Dzisiaj postanowiłem się przejechać, znowu godzinka, znowu ubyło, zaczeło mnie to powoli denerwować, zdjąłem wszystkie owieki, bak zmieniłem wężyki, niestety na gorsze, za duże.... Z powrotem założyłem stare, poskręcałem, wlałem płynu, teraz zagadka jak odpowietrzyć, ok wlałem rozgrzałem trochę, odkręciłem korek w chłodnicy, poszedł płyn razem z powietrzem, to ok jadę dalej i zauważyłem pewną zależność, jak odkręcę korek i powietrze z płynem zejdzie to moto ma oborto koło 1500-2000, a jak pojeżdzę i nie odkręcę korka to obroty są koło 3000-4000, po odkręceniu korka spadają...... Wie ktoś co może być przyczyną? Spala wodę i trzeba wymienić uszczelkę pod głowicą? Wie ktoś jak to się powinno naprawdę odpowietrzać? (Dla wyjaśnienia - lałem wodę, ale wątpię żeby to miało tak duże znaczenie) Dodam jeszcze, że po zostaweniu moto w garażu na następny dzień było chyba tyle samo wody co po odstawieniu, więc jeśli wąż jest dziurawy to wycieka z niego tylko jak jest ciśnienie. Edit: Jak dodałem gazu to płyn zaczął się wylewać z chłodnicy.