Nie wiedziałem do którego działu dać, w razie czego przenieście. Ostatnio ponad tydzień przez te całe mrozy samochód stoi na parkingu, nie ruszałem go, gdyż nie miałem potrzeby i miałem zamarznięty zamek. Samochód jest ogólnie rodziców, jeżdżę nim gdy muszę. Jako, że nie zajmują się samochodem (praktycznie zero zmian oleju, wymian płynów i części, itp.) to przez lato do chłodnicy lana była woda. W ostatnim czasie zrobiło się wręcz "błotko". Jako, że jest ryzyko w taki mróz ruszać samochód z wodą w chłodnicy, gdzie w dzień potrafi być -17, a samochodu potrzebuję to co można zrobić w takiej sytuacji? Z mechanikiem się dogadałem na zmianę płynu, ale mówi, że muszę pojechać do niego i u niego zmienić płyn. Sporo się naczytałem o tym, że może rozsadzić chłodnicę, blok silnika, itp. Do warsztatu mam koło 500m. Akumulator wyjąłem dopiero dzisiaj z samochodu i podłączyłem pod prostownik na noc. Więc do sedna: Coś się stanie gdy spróbuję odpalić samochód i pojechać nim do mechanika z takim "niepewnym" płynem?