Witam, posiadam Hondę XL 600 R z roku 1985 i od początku jak ją mam nie było żadnych problemów, zrobiłem może ok. 3000 kilometrów głównie w terenie i nie sprawiała żadnych problemów. Od razu po zakupie przeszła remont góry silnika, tj. cała głowica wraz z zaworami i wałkiem regenerowana. Zwykle zapominałem sprawdzać stan oleju po jeździe, bowiem uważałem, że nie powinno go ubywać, skoro nic nie dymił. Ostatnio musiałem dolać 1l oleju do ramy i po sprawdzeniu miarki było ok. 3/4 poziomu, a więc dobrze. Dolałem Motul 5100 10W40 i było ok, poza strasznym dymieniem z wydechu. Od tego momentu dymi przy zwiększaniu obrotów, jadąc na równych nie widać nic poważnego, ale jak tylko wkręcę wyżej puszcza dużą chmurę niebieskiego dymu. Podczas remontu góry ceniony mechanik stwierdził, że tłok, pierścienie są w porządku i że jeszcze długo pojeździ. Nie wiem, czy jest to problem oleju, czy może go przegrzałem, skoro jeździłem na niskim poziomie i "spiekło" pierścienie. A może to wina zaworów, czy uszczelek zaworowych? Z góry dzięki za podpowiedzi. Pozdrawiam